LXVII sesja, która odbyła się 19 maja przeszła do historii jako posiedzenie pełne dziwnych zbiegów okoliczności, a nawet kilku teorii spiskowych. A wszystko dlatego, że po raz pierwszy radni musieli obradować w swoim gronie. Ale jak sama nazwa wskazuje, jest to sesja rady miasta, a nie sesja urzędników miasta, więc brak drugiej strony nie wyklucza zasadności posiedzenia.
W tajemniczy i niezrozumiały sposób, przynajmniej dla niektórych radnych, nagle z przestrzeni zniknęli urzędnicy. Burmistrz i skarbnik rozpoczęli swoje urlopy zanim przewodniczący ogłosił termin zwołania sesji, wiceburmistrz podpisywała umowy z urzędzie marszałkowskim, bo taki termin został wyznaczony dla wszystkich gmin z terenu województwa mazowieckiego, a radni pytali kto w takim razie zarządza miastem, skoro nikogo nie ma. To, że „nikogo” nie ma na sesji, wcale nie musi od razu oznaczać, że nikt nie pełni obowiązków służbowych, jak wyjaśniał radca prawny. Nawet przewodniczący Maślanek informował, że „organ wykonawczy nie ma obowiązku uczestniczenia w obradach, taki obowiązek mają radni”, ale brak burmistrza lub choćby zastępcy wpłynął jednak na dezorientację radnych.
Sesję zwołał przewodniczący rady, gdyż to należy do jego kompetencji. Informacja o terminie posiedzenia została upubliczniona, kiedy burmistrz przebywał już na urlopie, termin sesji również został wyznaczony na czas jego nieobecności. W związku z tym, że wraz z pojawieniem się informacji o terminie zwołania sesji dostępny jest też proponowany porządek obrad, który zawierał punkty istotne dla Roberta Kowalczyka, jego zastępca wystąpiła do przewodniczącego rady z pismem, którego treść przedstawił Wojciech Maślanek: w związku z otrzymaną w dniu 12 maja 2023 r. informacją o zwołaniu LXVII sesji rady miasta Pionki w dn. 19 maja o godz. 12:00, informuję, że w związku z zaplanowanym urlopem od dawna w tym dniu urlopem wypoczynkowym, burmistrz miasta Pionki i skarbnik nie będą mogli uczestniczyć w posiedzeniu sesji. Bardzo proszę o przełożenie zwołanej na dzień 19 maja 2023 r. sesji na inny termin, tj. od 23 maja w którym chciałby burmistrz wyrazić swoje poglądy dla ważnych kwestii dotyczących miasta i potrzeb mieszkańców.
– Ja analizowałem, pozwoliłem sobie ustalić to z niektórymi radnymi. No niestety, większość radnych już w piątek po, po informacji o sesji już, już, już w swojej pracy wzięła urlopy, już radni po prostu, po prostu wyrazili zgodę i uczestnictwo na dzisiejszej sesji – wyjaśnił przewodniczący. – Tak, że informuję, że udzieliłem i telefonicznej, i pisemnej odpowiedzi panu burmistrzowi, że podtrzymuję w mocy dzisiejszy termin sesji.
Porządek obrad zawierał punkt niemożliwy do zrealizowania bez burmistrza, jak chociażby Informacja burmistrza z prac między sesjami. Oczywiście mogła zrealizować go wiceburmistrz, ale akurat na dzień 19 maja Urząd Marszałkowski wyznaczył termin dla wszystkich samorządów na podpisanie umów na dofinansowanie różnego rodzaju projektów. Trudno więc odwołać takie spotkanie, szczególnie, że tego dnia podpisywane były umowy ze wszystkimi, którzy takie wsparcie otrzymali, czyli 37 gminami. Ale tak błahe powody były dla niektórych radnych zbyt mało wystarczające. Nawet przewodniczący przechodząc do punktu obrad dotyczącego właśnie informacji burmistrza z prac stwierdził:
– Nie widzę pana burmistrza, nie widzę pani wiceburmistrz, nie widzę żadnego pracownika upoważnionego przez pana burmistrza. Wobec powyższego nie realizujemy punktu 3 (…). Jeżeli chodzi o jeszcze jedną kwestię, którą chciałbym podnieść, to pozostawiam każdemu, każdemu radnemu do oceny dzisiejsze, no dziwne, dziwne, dziwny, dziwny zbieg okoliczności, że nie ma pana burmistrza, nie ma pani skarbnik, nie ma również pani wiceburmistrz. Ja nie wierzę, przyznam szczerze, że nie wierzę w jakieś dziwne zbiegi okoliczności, ale myślę, że radni ocenią to i mieszkańcy również wyciągną wnioski.
Radni po posiedzeniu wnioskami się podzielili. Ta grupa niektórych radnych, z którymi konsultował przewodniczący termin, a właściwie jego przełożenie, to zgodnie z wyliczeniami nie mogła być większa niż 9 osób, z której „większość” wzięła urlopy. Jednak „większość”, której ewentualny urlop mógłby dotyczyć, to aż 3 osoby pracujące na etat. Pozostali to emeryci, przedsiębiorcy, których urlop również nie dotyczy i niepracujący. Każdy pracodawca jest zobowiązany do zwolnienia z wykonywania pracy pracownika, który pełni funkcję radnego, aby mógł realizować swój obowiązek ustawowy. Oczywiście ten czas nieobecności nie podlega wynagrodzeniu, a więc radni otrzymują diety, które nie są ich wynagrodzeniem za pracę, ale właśnie ekwiwalentem za utracone korzyści. Ponieważ na sesji nie były podejmowane uchwały, co do których czas na przyjęcie jest krótki, przewodniczący na prośbę burmistrza mógł termin sesji przełożyć. Swego czasu nawet uczulił radnych, że sesje będzie zwoływał zawsze w środy, więc radni planując jakieś zajęcia powinni mieć to na uwadze. Środy nie dotyczą sesji zwoływanych w tzw. trybie nadzwyczajnym, gdyż ich terminy ustalane są zgodnie z prawem – nie później niż 7 dni od złożenia wniosku. Tym razem przewodniczący powziął decyzję, że sesja odbędzie się akurat w piątek. Sam ustalił porządek obrad z którego wynikało, że znaczna część posiedzenia będzie poświęcona uchwałom KIO w sprawie naruszeń dotyczących otwarcia ofert w przetargu na budowę dróg Wiśniowej i Dziewiątego oraz projektu Zielone Pionki. Stroną w sprawie jest burmistrz, a więc radni do niego mieli pytania, choć przecież wiedzieli, że Robert Kowalczyk będzie mógł uczestniczyć w sesji dopiero po 22 maja, a mimo to zachowali porządek obrad.
– Generalnie według mnie, to jest dziwna sytuacja i chciałbym zaapelować do pana burmistrza, do organu wykonawczego żeby, żeby więcej się taka sytuacja się, no nie miała miejsca, gdyż, gdyż po to pan burmistrz ma zastępcę, po to ma sekretarza i urzędników i mógłby, mógłby naprawdę wyznaczyć osobę, która, która, która powinna reprezentować organ wykonawczy na dzisiejszej sesji – stwierdził przewodniczący rady, który przecież zachował termin posiedzenia, choć miał świadomość, że organ wykonawczy będzie nieobecny. To na przewodniczącym spoczywa obowiązek organizowania pracy rady miejskiej, a w tym konkretnym przypadku z góry było wiadomo, że nie zostanie ona do końca w pełni zorganizowana, bo nie będzie tych, którym radni pytania zadawać chcieli.
„Czy leci z nami pilot?”
Nie ma burmistrza i nie ma skarbnik, bo przebywają na urlopach, za ich zastępcy są nieobecni na sesji, bo realizuje inne swoje obowiązki służbowe.
– To co powiedział pan przewodniczący przed chwilą, a widzę, że nie ma tych osób o których przewodniczący mówił, więc mam takie zasadnicze pytanie, kto dzisiaj zarządza miastem Pionki? – dopytywał radny Stanisław Pacan. Na co Wojciech Maślanek odpowiedział: – Panie Stanisławie, nie ma osoby, która, która udzieliłaby odpowiedzi na zadane pytanie. To ja również skieruję to pytanie do pana mecenasa. Mamy pana mecenasa. Panie mecenasie, czy, czy w takiej sytuacji jak panu, jak postrzega to pytanie radnego Pacana i czy ewentualnie może pan udzielić radzie miasta odpowiedzi?
– Ale ja nie do końca rozumiem pytanie, jeżeli jest ono skierowane do mnie. Na gruncie formalno-prawnym nie ma przeszkód do tego, żeby i burmistrz, i zastępca burmistrza oraz skarbnik wykonywali swoje obowiązki poza budynkiem urzędu gminy, co nie znaczy, że miasto jest pozbawione zarządzania. Natomiast nie ma takiego obowiązku, żeby przebywali w budynku urzędu. Nie rozumiem tak postawionego pytania.
– Panie mecenasie, jeśli nie ma gospodarza, to w takiej sytuacji miastem, ktoś dostał polecenie i odpowiada w tym dniu za to, co się dzieje w mieście – kontynuował radny Pacan. Pod nieobecność burmistrza, gospodarzem miasta jest bez wątpienia zastępca, która w pracy przecież była, choć akurat nie na sali obrad, co akurat mecenas wyjaśnił w zrozumiały raczej sposób. Można było również zapytać, kto po godz. 15:30, czyli po zamknięciu urzędu kieruje miastem, skoro nikt za biurkiem nie siedzi. – Rozumiemy, że z pisma wynika, że są państwo na urlopie, bo tak z tego pisma wynika, więc dlatego pytam, że skoro burmistrz jest na urlopie i skarbnik jest na urlopie, więc pytam się kto jest gospodarzem? Ktoś by mi może odpowiedział. W tej chwili prawdopodobnie nikt mi nie odpowie, bo taka jest sytuacja patowa, że nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Pan mecenas, kierowanie panie przewodniczący pytania do pana mecenasa, to też nie jest zasadnicze, bo pan mecenas nie jest upoważniony do odpowiadania takiego. Że na urlopie każdy może być, to jest rzecz oczywista i normalna.
– No ja na wstępie powiedziałem, przekazałem już informację, że organ wykonawczy nie ma obowiązku uczestniczenia ustawowego w pracach, w sesjach, w sesjach rady miasta Pionki – odrzekł radny Maślanek.
Niekonsekwencja przewodniczącego
– Panie przewodniczący, jest tutaj jakaś niekonsekwencja w stosunku do tego co pan powiedział – do dyskusji włączył się radny Kamil Panufnik. – Organ wykonawczy nie ma obowiązku brania udziału w sesji, a z drugiej strony oczekuje pan od mecenasa informacji, dlaczego taka, a nie inna sytuacja ma miejsce i wręcz jest zły, że nikt nie reprezentuje urzędu miasta.
Głos w sprawie zabrał także radny Krzysztof Bińkowski:
– Tak mi się zdaje, po tych 4,5 roku tutaj, to tak jak panie Stasiu dwóch rolników się spotyka i patrzą na pole, ładne pole i się pyta: ty, czyje to pole? Ktoś gospodarzy. Ktoś gospodarzy i tak właśnie ta kadencja wygląda.
Radny nie wierzy, że nieobecność wymienianych osób to kwestia przypadku, zbiegu okoliczności, ale efekt tego, że „burmistrz zakazał im przychodzić”. Jednak na sesji była dyrektor MOPS, której dotyczyły dwa z punktów obrad oraz kierownicy wnoszący na sesję projekty uchwał, choć nie siedzieli z radnymi podczas całego czasu obrad, czyli od południa do 18-tej, bo przecież pracować trzeba, kiedy radni dyskutują.
Ponieważ radni podzielili się w dyskusji na dwa obozy, nie mogli dojść do porozumienia w kwestii tego czy burmistrz zlekceważył posiedzenie, czy jednak przewodniczący wiedząc o absencji mógł przełożyć termin sesji. Powołując się na pismo wiceburmistrz z wyraźną prośbą o przełożenie terminu sesji oraz faktem, że jednak część radnych wiedziała, że osoby do których mieliby ewentualnie pytania w kwestii uchwał KIO będzie nieobecna, np. w związku z koniecznością wykonywania obowiązków służbowych poza urzędem w tym dniu lub wcześniej zaplanowanym urlopem wypoczynkowym, przekonywali się, że z porządku obrad można było wykreślić akurat te punkty lub zwyczajnie termin faktycznie przełożyć na inny dzień. Jedni mówili, że to był celowy fortel by przedstawić urzędników w jak najgorszym świetle i pokazać jak to utrudniana jest praca radnych pomimo przekazanych informacji o niedogodności terminu z różnych względów, a drudzy, że nie termin posiedzenia jest istotny, tylko urzędnicy zmówili się by nie uczestniczyć w obradach, więc nie ma co obwiniać przewodniczącego.
– Ja nie rozumiem, dlaczego wszyscy krzyczą, że pan przewodniczący zwołał sesję i przez niego jest wszystko? – głos zabrał radny Paweł Kobylas. – Jak mamy tak: uchwałę chyba nr 8 założyła pani zastępca burmistrza, pani Kaczorowska, uchwałę nr 7 pan kierownik, uchwałę nr 5 pani dyrektor. To mieli czas na dołożenie swoich uchwał do tej sesji w piątek wiedząc, że ich nie będzie w poniedziałek, a tym bardziej nie będzie ich w piątek? To czegoś chyba nie rozumiem. Nagle od piątku wszyscy zachorowali? W piątek donieśli dokumenty, pani sekretarz doniosła, żeby były na sesję na dzisiejszy piątek i co się stało? Teraz nagle wina pana przewodniczącego, że zwołał sesję? Nie rozumiem.
Projekty uchwał przygotowywane są w miarę zaistniałej potrzeby i nie są składane przez kierowników, burmistrza, skarbnik czy dyrektorów bezpośrednio u przewodniczącego czy nawet w biurze rady. Wszystkie trafiają do sekretarz miasta, która musi orientować się przecież także w kwestii terminów zwołania sesji. Jedne zwoływane są w trybie tzw. nadzwyczajnym, czyli są to sprawy pilne lub, jak w przypadku trwającego stanu epidemicznego (zostanie zniesiony 30 czerwca 2023 r.) z powodu ograniczeń i te w trybie zwyczajnym, które powinien zwoływać przewodniczący w zależności od potrzeb, nie tylko po to, by przyjmować czy odrzucać uchwały. Kwestia wyznaczenia na 19 maja sesji wcale więc nie musi oznaczać, że akurat w dniu ogłoszenia jej terminu złożone zostały dopiero projekty uchwał u sekretarz miasta.
Radni miejscy przyzwyczajeni zostali, że o większości spraw dowiadują się tylko podczas omawiania projektów uchwał, a więc na komisjach i sesjach. Nie korzystają z możliwości powzięcia informacji od urzędników lub w bezpośredniej rozmowie z burmistrzem czy jego zastępcą. Stąd może także wielkie zaskoczenie niektórych radnych, że nagle na sesji wraz z nimi przy stole, jak to zazwyczaj bywa, nie ma burmistrza, wiceburmistrz ani skarbnik miasta. Ale przecież przewodniczący mówił, że organ wykonawczy nie ma obowiązku uczestniczenia w sesji, mają go tylko radni.
– Proszę nie dopatrywać się ze strony przewodniczącego rady miasta Pionki, nie łączyć terminu z jakimś działaniem, które nie jest uprawnione, naprawdę – przekonywał radny Maślanek. – Ja podjąłem taką decyzję. Otrzymałem oczywiście pismo od pana burmistrza, ale również poinformowałem, że utrzymuję w mocy dzisiejszy termin.
Z tego wynika, że przewodniczący wiedząc o absencji burmistrza i skarbnik w dniu sesji i tak postanowił, że posiedzenie nie zostanie przełożone na inny termin, by mogli oni uczestniczyć w obradach. Osobą, do której obowiązków należy organizowanie pracy rady miasta, jest wyłącznie jej przewodniczący.