Już wiadomo, że za rok 2023 z budżetu miasta trzeba dopłacić aż 800 tys. zł do gospodarki odpadami komunalnymi w mieście Pionki. Każdego roku dopłaty są na podobnym poziomie, co w konsekwencji powoduje, że zamiast wykonać remont jakieś ulicy w mieście, trzeba pieniądze przeznaczyć na odpady – w sumie już ok. 4,2 mln zł, a to daje środki na wybudowanie chociażby ponad połowy ul. Kościuszki na którą mieszkańcy czekają od lat.
Propozycje podwyżki wysokości opłat za odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych odbieranych od mieszkańców pojawiają się każdego roku kilkukrotnie i za każdym razem rada miasta odrzuca ten pomysł kierując się zasadą, że mieszkańców nie stać na ponoszenie coraz wyższych opłat. Jednak i tak bezpośrednio czy pośrednio to właśnie mieszkańcy za te śmieci w konsekwencji płacą.
Opłata za odpady musi pokrywać koszty systemu gospodarowania, czyli: koszty odbioru, transportu, zbierania, odzysku i unieszkodliwienia odpadów, tworzenie i utrzymanie PSZOK, obsługi administracyjnej systemu czy nawet edukacji ekologicznej w zakresie prawidłowego postępowania z odpadami.
Obecnie obowiązująca stawka wynosi 21 zł/os i ustalona została w październiku 2020 r., a podczas jej podejmowania rada miasta miała świadomość, że 21 zł/os nie zbilansuje systemu – propozycja wynosiła 23 zł. Przez te 3 lata nie udało się przekonać większości rady, że koszty rosną. Od 2020 r. zmieniła się sytuacja gospodarcza, ekonomiczna, społeczna. Mamy zupełnie inne ceny paliw, energii elektrycznej, wzrosły koszty transportu, koszty pracy (najniższej krajowej) – to wszystko wzrosło nawet o kilkadziesiąt procent, a stawka opłaty nie uległa zmianie. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze inflacja, która dotknęła wszystkich.
Kilka dni temu podczas sesji radny Krzysztof Bińkowski dopytywał, ile powinna wynosić realna stawka za odbiór odpadów komunalnych, by system mógł się zbilansować. Zgodnie z wyliczeniami jest to 28 zł miesięcznie od osoby, jeżeli odpady są zbierane i odbierane w sposób selektywny i 42 zł w przypadku nie wypełniania ustawowego obowiązku zbierania odpadów w sposób selektywny. Radny Bińkowski poinformował wówczas wszystkich, że zasięgnął opinii w Starachowicach jak radzą sobie ze zbilansowaniem gospodarki odpadami. Tam podniesiono stawkę do kwoty 28,50 zł/os i choć jest ona wysoka, to mieszkańcy zaakceptowali podwyżkę, rozumiejąc, że przecież wszystko podrożało w ostatnich latach i dopłacając ciągle do śmieci samorząd Starachowic nie będzie mógł zrealizować innych potrzeb, których oczekują mieszkańcy.
Na temat gospodarki odpadami komunalnymi w mieście Pionki toczone są wielogodzinne dyskusje podczas obrad komisji i na sesjach. Wszystko zostało już przeanalizowane kilkanaście razy, rozłożone na czynniki pierwsze, przeliczone itd. Radni otrzymują szczegółowe wyliczenia i wyjaśnienia, a mimo to wciąż króluje argument – mieszkańców nie stać na wyższe opłaty. Burmistrz w miniony piątek uznał, że choć stawka powinna wynosić 28 zł/os, to „my nie chcemy straszyć mieszkańców. Chcemy po prostu ten system uzupełnić w realny sposób, żeby nie odczuli tego być może mocno zarówno nasi mieszkańcy, ale żebyśmy i my około miliona złotych do śmieci w naszym mieście nie dopłacali”.
Na najbliższej sesji radni będą musieli podjąć decyzję czy podniosą stawkę opłaty za śmieci. W ubiegłym tygodniu podjęli uchwałę, że przeznaczą z budżetu miasta kwotę 800 tys. zł by dopłacić do śmieci za rok 2023. Jednocześnie ci radni, którzy nie godzą się na podniesienie stawek, dopytują za chwilę, dlaczego miasto np. nie dało 500 tys. zł na budowę szpitala, choć wiedzą, że w pierwszej kolejności miasto musi wykonać zadania własne, a więc m.in. wypełnić zapisy ustawy o utrzymaniu czystości na swoim terenie.
4,2 mln zł, bo mniej więcej tyle miasto dopłaciło do śmieci, to bardzo duża kwota, za którą faktycznie można byłoby zrobić wiele: odwodnić ulice, nałożyć nowe nakładki asfaltowe czy nawet wybudować drogi tam, gdzie wciąż są gruntowe – jak chociażby ul. Nową o którą od lat walczą mieszkańcy. Część radnych uważa jednak, że winę za brak bilansu gospodarki odpadami ponoszą wyłącznie urzędnicy, którzy nie potrafią uszczelnić systemu, czyli nie są w stanie znaleźć tych mieszkańców, którzy za swoje śmieci nie chcą płacić. Zgodnie z ich teorią w mieście Pionki uchylających się od opłat jest blisko 3.200 osób.