W dniu 7 marca radni miejscy długo debatowali nad dwoma projektami uchwał. Dyskutowali na posiedzeniu komisji infrastruktury zadając sobie wzajemnie pytania, na które nie potrafili odpowiedzieć, bo na posiedzenie nie przyszli żadni merytoryczni pracownicy, ani nawet burmistrz. Na sesji dyskusję rozpoczęli od nowa, ale przy okazji wszyscy dowiedzieli się, iż przewodnicząca komisji gminy i infrastruktury nie poinformowała burmistrza o terminie spotkania, a już tym bardziej o konieczności oddelegowania radcy prawnego czy pracowników wydziału. Radna Grzywacz skierowała zarzut pod adresem Roberta Kowalczyka, że nie zjawia się tylko na posiedzeniach tej konkretnej komisji, nazywanej bardzo często przez radną „moja komisja”. Kto chce podrzucić „kukułcze jajo” radnym kolejnej kadencji? Jakiego „potworka będą musieli wysiedzieć” następcy po wyborach?
Do przedyskutowania i podjęcia radni miejscy mieli aż dwa projekty uchwał, a w sumie cała debata zajęła im blisko 4 godziny. O godz. 12:00 rozpoczęło się posiedzenie komisji gminy i infrastruktury, gdzie „gdybano” nad treściami projektów oraz „domyślano się” zakresu robót przy modernizacji hoteli. Radni nie dysponują jeszcze dokumentami o które wnosili, więc dowolność podejmowanych tematów w tym zakresie ma bardzo szerokie spektrum.
Pierwszym omawianym projektem było wniesienie skargi na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody mazowieckiego, stwierdzające nieważność uchwały z dn. 24 stycznia 2023 r. w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wybranych obszarów położonych w Pionkach przy ul. Radomskiej i ul. Dr M. Garszwo. Żeby łatwiej zrozumieć temat, ogólnie chodzi o to, iż wojewoda unieważnił uchwałę rady powołując się na fakt, że wcześniej unieważnił całą uchwałę dotyczącą studium zagospodarowania, od której to decyzji miasto wniosło kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego i oczekuje na ostateczne rozstrzygnięcie. Do czasu ogłoszenia wyroku NSA nie można planować przestrzeni miejskiej na podstawie ww. studium, ale można wnosić uchwały planistyczne do wcześniejszych studiów, które są w mocy prawnej. Wojewoda uznał inaczej, więc miasto chce złożyć skargę na jego decyzję.
– Rozstrzygnięcie nadzorcze na mocy którego wojewoda stwierdził nieważność uchwały opierało się na stanowisku, iż wobec faktu, że na mocy orzeczenia WSA wstrzymane zostało wykonanie podjętej w tamtym roku uchwały o przyjęciu studium uwarunkowań i kierunków rozwoju miasta Pionki, że nie mamy podstawy planistycznej do podejmowania kolejnych uchwał dotyczących uchwalania miejscowego planu zagospodarowania – wyjaśniał radnym radca prawny. – Wojewoda przyjął tutaj założenie, iż w związku z tym, że zostało wstrzymane ostatnie studium, to tak naprawdę nie obowiązuje żadne studium w tej chwili. W naszej ocenie sytuacja wygląda odwrotnie, bo wojewoda wstrzymując wykonanie uchwały dotyczącej uchwalenia studium podjętej w tamtym roku, wstrzymał ją w całości, czyli łącznie w części, w której rada uchyliła poprzednie uchwały. Jeśli wstrzymuje się w całości wykonanie uchwały, to również w części dotyczącej uchylenia poprzednich uchwał. I w naszej ocenie wojewoda nie uwzględnił okoliczności, że powinien te uchwały zweryfikować pod kątem zgodności z niewyeliminowanymi na chwilę obecną uchwałami poprzednimi w zakresie studium, czyli uchwałą z 2000 r. i uchwałą z 2012 r.
Mecenas wyjaśnił, że podobna sytuacja była w gminie Chlewiska (woj. mazowieckie), gdzie studium uwarunkowań przygotowywała ta sama firma co w mieście Pionki. Gmina Chlewiska również złożyła skargę na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody mazowieckiego utrzymane w podobnym zakresie. Wojewódzki Sąd Administracyjny uwzględnił skargę gminy stwierdzając, że podstawą planistyczną są wcześniej podjęte uchwały, które nie zostały wyeliminowane z obrotu prawnego.
– Wstrzymanie tej uchwały dotyczącej studium z 2022 r. będzie obejmowało okres postępowania kasacyjnego, a to może potrwać od 2 do 3 lat. I w takiej sytuacji my jesteśmy zablokowani przy utrzymaniu tego stanowiska wojewody z podejmowaniem aktów planistycznych. I chociażby z tego względu warto zaskarżyć to rozstrzygnięcie nadzorcze, żeby sobie ewentualnie otworzyć drogę do podejmowania kolejnych uchwał w zakresie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Radna Wioletta Grzywacz przedstawiając stanowisko komisji w sprawie projektu uchwały o wniesienie skargi stwierdziła:
– Rozmowy były dosyć ciężkie, ponieważ nie mieliśmy pracowników merytorycznych ani pana burmistrza na komisji, ale w tej sprawie, w sprawie projektu uchwały nr 1 komisja zaopiniowała negatywnie ten projekt uchwały.
W trakcie dalszej dyskusji wyjaśniono, że burmistrz był nieobecny na posiedzeniu komisji, gdyż nie został poinformowany przez jej przewodniczącą o terminie, ani o konieczności oddelegowania pracowników. W czasie trwania komisji przebywał w urzędzie, ale nikt nie pofatygował się, aby poprosić o jego obecność. Dodał, że kierownik wydziału nie mógł przebywa w delegacji, a jego zastępca musiał być obecny przy trwających czynnościach komorniczych w siedzibie jednego ze stowarzyszeń działających na terenie miasta.
Zdaniem Krzysztofa Bińkowskiego, rada miasta przez 4 lata słyszy jak „wspaniale” funkcjonują wydziały urzędu, a tu okazuje się, że nie do końca to jest prawda, skoro „wojewoda podjął decyzję jaką podjął”. W toku dalszych wyjaśnień okazało się, że to w poprzedniej kadencji, w roku 2016 rada miasta podjęła uchwałę o przystąpieniu do rozpoczęcia prac nad wykonaniem nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla miasta Pionki i ówczesny burmistrz ogłosił konkurs na wyłonienie planisty (architekta), z którym miasto podpisało stosowną umowę. W tej kadencji natomiast kontynuowana jest współpraca z planistą (firmą architektoniczną), który oprócz opracowania dokumentacji merytorycznej, przygotowuje również treści projektów uchwał w sprawie zmian dot. zagospodarowania przestrzeni w zakresie planistycznym, także pod względem prawnym.
Najlepsze rozwiązania
Radny Tomasz Łyżwa chciał wiedzieć jaki jest termin podjęcia decyzji przez sąd administracyjny, gdyby radni zdecydowali się jednak na wniesienie skargi.
– Nie jestem w stanie jednoznacznie wskazać jaki to jest konkretnie termin, ale terminy przed wojewódzkim sądem administracyjnym są relatywnie niedługie, czyli myślę, że od 4 miesięcy do około roku. My mamy zamiejscowy oddział w Radomiu, oni działają sprawnie. Oczekiwanie na rozpatrzenie skargi kasacyjnej trwa od 2 do 5 lat – wyjaśniał radca prawny. – Szlaki w kwestii wniesienia skargi, przecierała nam gmina Chlewiska. Dokumentację przygotowuje nam firma zewnętrzna, łącznie z projektami uchwał i w tej gminie wystąpiła podobna sytuacja, i tam sąd administracyjny uwzględnił ich stanowisko.
W gminie Chlewiska dokumenty planistycznie przygotowywała ta sama wyspecjalizowana firma zewnętrzna, która w Pionkach rozpoczęła prace nad studium w 2016 r.
– Nic na wniesieniu skargi nie stracimy, bo i tak jesteśmy zatrzymani tymczasowo, jeśli chodzi o studium. I mamy tutaj decyzję, że albo próbujemy i będziemy mogli podejmować kolejne akty planistyczne na bazie starych studiów, czyli tego z 2000 i 2012 roku, albo przez przynajmniej 3 lata będziemy zblokowani, jeśli chodzi o jakiekolwiek akty prawne planistyczne. Mamy taką alternatywę, jeśli nie zdecydujemy się na podjęcie tej uchwały, to możemy w ogóle przyjąć, że przez 3 lata w ogóle nie będziemy mogli podejmować kolejnych aktów planistycznych. Niczym tutaj nie ryzykujemy. Podjęcie uchwały o wniesieniu skargi jest w interesie publicznym. Nawet gdyby skarga taka nie została uwzględniona, to też nic nie tracimy, bo po prostu dalej oczekujemy na kwestię skargi kasacyjnej w zakresie samego studium. Specjalnych wątpliwości tutaj nie powinno być, bo nie ma negatywnych aspektów zaskarżenia.
Rada miasta ma do wyboru dwie możliwości: wnieść skargę (bezpłatnie) na rozstrzygnięcie wojewody (mecenas stoi na stanowisku, że WSA przychyli się pozytywnie, podobnie jak w gminie Chlewiska) lub oczekiwać na rozstrzygnięcie NSA o kasację. Tomasz Łyżwa dopytywał o inną ścieżkę wyboru i zapytał, czy miasto może podjąć inną uchwałę, a więc przystąpić do opracowania nowego studium, choć prace nad poprzednim trwały w sumie 6 lat i sfinansowane zostały z budżetu miasta. Byłoby to marnotrawienie środków finansowych o których wydatkowanie zawsze bardzo dba radny Łyżwa nakazując „oglądanie z każdej strony publicznej złotówki”.
6 lat pracy planisty studium na marne, bo przyjął wskaźniki demograficzne, które zakwestionował wojewoda
Dyskutując nad wybraniem najlepszego rozwiązania, wyjaśniono, że wojewoda zaskarżył studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, ponieważ uznał, że przyjęta w nim metodologia dotycząca wyliczeń prognozy demograficznej na rok 2050 jest błędna. Chodzi o to, że zdaniem wojewody planista przyjął w dokumentach zbyt dużą liczbę osób zamieszkujących miasto Pionki w kolejnym ćwierćwieczu. Jednak sztandarowy rządowy program Rodzina 500+ był wprowadzony właśnie po to, by zwiększyć dzietność w naszym kraju. Skoro wojewoda uznał, że wskaźniki demograficznie zostały źle opracowane, to jednocześnie uznał, że rządowy program nie przyniesie nigdy zamierzonych skutków. „Wróżeniem z fusów” nazwał Grzegorz Wąsik takie podejście do tematu liczby ludności, bo wszystkie gminy na przestrzeni lat znacząco się zmieniają. Zbigniew Belowski jako przykład podał jedną z najbliższych nam miejscowości – wieś Augustów, której powierzchnia nie zmieniła się od XVII wieku, a liczba ludności jednak od tego czasu znacząco wzrosła.
Skoro chodzi tylko o metodologię, to Tomasz Łyżwa zasugerował, że może najlepiej byłoby zmienić te dane w dokumentach i sprawa byłaby zakończona. Ale dokumenty zostały zatwierdzone, chwilowo są zawieszone w obiegu prawnym, a „poprawianie”, zdaniem Zbigniewa Belowskiego, to nakłanianie do ich fałszowania.
Radca prawny dodał, że wniesienie skargi jest ważne dla miasta, gdyż decyzja wojewody blokuje możliwości rozwoju, jak np. pod względem zabudowy mieszkaniowej. Po to miasto zlecało wykonanie studium, by móc wprowadzić zmiany z poprzednich aktów planistycznych.
Nie będzie schroniska?
Uznanie za nieważną podjętą 23 lutego 2023 r. uchwałę w sprawie zagospodarowania dwóch działek, skutkuje brakiem możliwości wybudowania w przyszłości schroniska przy ul. Dr M. Garszwo, które burmistrz obiecał w kampanii wyborczej. Nieutworzenie schroniska na wspomnianej działce było wielokrotnie podnoszone przez radnego Wojciecha Maślanka, który mocno akcentuje swoje zaangażowanie w obronie zwierząt. Decyzja jaka podjął podczas głosowania nad projektem uchwały nr 1 wyraźnie wskazuje, że chyba „odpuścił” temat.
– Jeżeli nie zakwestionujemy tej decyzji (wojewody), która wcale nie musi być dla nas ostateczna, to po prostu odpuścimy – argumentował radny Belowski. – A odpuszczać w takim wypadku, moim zdaniem absolutnie nie wolno.
Czy firma planistyczna zostanie ukarana?
– Ja mam tutaj pytanie do pana burmistrza, bo rozmawiamy tutaj o firmach, które pomagały w tym planowaniu – głos zabrała radna Wioletta Grzywacz, którą cytujemy dokładnie tak jak mówiła, z pominięciem wszelkiej artykulacji, nawet tej szczególnie nadmiarowej, czyli manierycznych półdźwięków eeeee, yyyyy. – Czy będą wyciągnięte jakieś konsekwencje w stosunku co do tej firmy zewnętrznej, która… czy tych firm zewnętrznych, bo nie wiemy ile tych firm było dokładnie. Może tutaj pan burmistrz nam przybliży bardziej, czy miasto było jakoś zabezpieczone w tym zakresie, czy nie, bo uważam, że od tego trzeba by było zacząć, że jeśli ktoś coś robi, to powinien też za to odpowiadać w pewnym stopniu.
Radna dość często zadaje pytania w sprawie naliczania kar finansowych dla wykonawców czy właśnie wyciągania konsekwencji prawnych za błędy. To w tej kadencji radni domagali się np. żeby ukarać pracownika MOK za to, że w reżimie sanitarnym nie wpuścił na salę widowiskową wszystkich, którzy chcieli wejść. Kary miały spaść na głowy pracowników przedszkoli, bo „podobno” faworyzowali przy zapisach dzieci z Ukrainy. Ukarani zostali również radni, którzy ośmielili się „podważać kompetencje i wiedzę” innych radnych. Nigdy jednak najgłośniej domagający się kar w stosunku do innych, nie mieli sobie niczego do zarzucania, gdyż ich zdaniem wszystko co robią wykonują idealnie. Miesiącami, a niektórzy nawet latami bagatelizowali uwagi, że łamią zapisy ustawy RODO wymieniając publicznie dane osobowe osób prywatnych czy pracowników, których ochrona danych dotyczy. Każdy może popełnić błąd, nie tylko ortograficzny w sporządzaniu dokumentów, np. radni pisząc protokoły czy błędy językowe, kiedy to niektórzy używają zwrotu „w piśmie pisze” zamiast użyć poprawnej formy „jest napisane” itd. Radna Grzywacz od razu pyta o możliwość zastosowania kary dla firmy planistycznej, choć jeszcze sąd ostatecznie nie stwierdził, że planista faktycznie zawinił przyjmując, że na przestrzeni najbliższych 25 lat liczba mieszkańców naszego miasta jednak wzrośnie. Kto wie, może program Rodzina 500+ kiedyś osiągnie swoje podstawowe założenie.
Robert Kowalczyk wyjaśnił, że umowę realizuje jedna firma. Planista kilkukrotnie był obecny na posiedzeniach tej kadencji przedstawiając radnym swoje założenia. Umowę podpisał z miastem w 2016 r., a więc za poprzednich władz gminnych.
– Wszystkie te rzeczy, które znalazły się w studium mogliście państwo obserwować dlatego, że byliście państwo rzecznikami bardzo wielu naszych mieszkańców, którzy przychodzili procedować w sprawie tego studium i przecież wiecie, że przedłużające się wykonanie tego studium było nie raz z naszej inicjatywy, bo zależało nam na tym, żeby jak najlepiej to studium wypadło i żeby na tym skorzystali mieszkańcy.
Wojewoda twierdzi, że miasto Pionki umiera
Burmistrz wyjaśnił, że unieważnienie uchwały o przyjęciu studium nie dotyczy tego, gdzie np. ma zostać w przyszłości umiejscowiony blok czy wyznaczone działki pod budownictwo jednorodzinne lub umieszczenia zakładów pracy, ale ogólnie rozumianego rozwoju miasta.
– Wojewoda zakwestionował badania demograficzne na które my wskazujemy, że miasto będzie się rozwijało, a wojewoda mówi, że nie, to miasto umiera, a my się z tym nie zgadzamy, bo uważamy, że będziemy się rozwijać. Po to powstają tutaj nowe fabryki i powinny powstawać nowe bloki. A gdybyśmy przyjęli narrację wojewody, to nie postawilibyśmy ani jednego bloku mieszkalnego.
Mówiąc „nie postawilibyśmy ani jednego bloku mieszkalnego” Robert Kowalczyk nie miał na myśli, że miasto będzie te bloki budowało z własnych funduszy czy pozyskanych środków zewnętrznych, ale uwzględnił również firmy prywatne, które być może będą chciały w przyszłości takie bloki budować, np. duże zakłady produkcyjne dla swoich pracowników. Założenie, że miasto Pionki nie ma żadnych szans na wzrost demograficzny jest błędne, o czym nawet na posiedzeniu wspomnieli radni, odnosząc się do jednego z prywatnych przedsiębiorców, który miał zatrudniać mieszkańców Pionek w swoich zakładach, a w większości zatrudnione są osoby, które przyjechały do nas z innych krajów. Tyle, że oni również muszą mieć gdzie mieszkać, jeżeli chcą w Pionkach pracować. Brak studium i zastrzeżenia wojewody uniemożliwiają budownictwo mieszkaniowe również dla takich osób. Nikt na przestrzeni ostatnich kilku lat nawet nie brał pod uwagę tego, że przedsiębiorca będzie budował bloki na terenie, które przecież tak niedawno były jedynie terenami przemysłowymi.
– Niedawno byliśmy na takim spotkaniu, gdzie żeśmy się dowiedzieli, że planowane są budowy bloków – głos zabrał radny Tomasz Łyżwa. – I może moje pytanie by dotyczyło tego, czy jeśli by to „rozstrzygnienie” (wymowa oryg.) było niekorzystane dla całej tej demografii, to czy planowanie takich nowych inwestycji, bo tam zdaje się jest kilkanaście tych bloków może, nie wiem, pan burmistrz więcej wie. Mówię o tej między Augustowską a Wesołą, a, przy, przy, no na terenie tartaku planowana jest inwestycja, nie wiadomo czy ona dojdzie do skutku, ale czy jeśli to byśmy zmienili np. to może tak spytam, tą demografię w tym studium czy to by jakoś skutkowało, że tam nie mogłyby powstać nowe bloki?
Robert Kowalczyk odpowiedział, że inwestycja o której wspomniał radny nie jest zagrożona dlatego, że miasto nie posiada w obrocie prawnym nowego studium, opiera się na poprzednich uchwalonych w 2000 i 2012 r.
– Dzięki tej uchwale, którą byście państwo dzisiaj podjęli moglibyśmy spokojnie, patrząc na perspektywę, kiedy NSA rozpatrzy naszą skargę, planować sobie inwestycje w mieście i każdą uchwałę, którą byśmy podejmowali, bo to państwo podejmujecie, w sprawie zagospodarowania różnych części miasta, moglibyśmy się powoływać na studium z 2000 i 2012 r., bo tak to po prostu blokujemy się i możemy czekać tylko na rozstrzygnięcie NSA, które może nastąpić za 3-4 lata.
Problemem w zrozumieniu tematu czy można będzie budować „nowe” bloki, jak stwierdził radny Łyżwa, jest brak rozróżnienia dwóch podstawowych dokumentów: czym jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, a czym jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Wielokrotnie było to wyjaśniane zarówno w tej, jak i poprzedniej kadencji, ale radni nadal mają problem z rozróżnieniem.
– Opierając się na tym, co mówił pan mecenas i na własnym doświadczeniu, to powinniśmy zdecydowanie wystąpić na drogę sporu prawnego i obserwować sytuację – do dyskusji wtrącił się Zbigniew Belowski. – Nie możemy położyć głowy pod topór, bo wojewoda tak zadecydował. Wojewoda to nie jest ostateczne rozstrzygnięcie i to nie jest ktoś, szczególnie ten wojewoda, komu musimy ustępować, bo zablokujemy sobie wszelkiego typu ruchy inwestycyjne być może w wyniku nieprecyzyjnych obliczeń perspektywy rozwojowej, w sensie liczby ludności.
Nie ma czegoś takiego jak pustka prawna
Grzegorz Wąsik jest zdania, że brak ruchu w kwestii decyzji wojewody, powoduje to, że miasto blokuje sobie możliwość wykonywania jakichkolwiek inwestycji czy umożliwienie rozwoju firmom, które już działają na naszym terenie.
– Kwestionowana jest tutaj perspektywa demograficzna w roku 2050. Demografia jeszcze nie stanowi o wszystkim (…). Miasta rozwijają się i załóżmy, że w mieście Pionki powstaje jedna, druga czy trzecia firma i zaczyna jakąś działalność produkcyjną i ta demografia zupełnie się zmienia. Uważam, że w perspektywie ponad 25 lat jakaś demografia i jej przedstawianie, to jest w ogóle wróżenie z fusów. To zupełnie tak wygląda, że rządzący miastem przez następne 25 lat nie mieliby w zasadzie nic do powiedzenia, jeżeli chodzi o demografię i rozwój tego miasta.
Dodał, że nie tylko wyliczenia demograficzne są istotne w ocenianiu rozwoju miasta. Ma na to wpływ również podejście mieszkańców decydujących się w mieście zostać i zakładać rodziny oraz podejście kolejnych władz samorządowych do stwarzania warunków dogodnych dla rozwoju firm, które również mają bezpośredni wpływ na wskaźniki demograficzne.
Piotr Nowak zapytał mecenasa, czy w związku z rozstrzygnięciem wojewody o uznaniu za nieważne studium przyjętego w 2022 r. (poparte wyrokiem WSA do którego miasta złożyło kasację do NSA), to miasto Pionki posiada jakiekolwiek inne, wcześniej przyjęte studium, o którym wspominano w dyskusji. Radny Nowak uznał, że zamiast mówić o demografii i innych sprawach, lepiej skupić się na aspektach prawnych.
– Czy my mamy podstawę zaskarżania decyzji wojewody, czy nie?
Radca prawny wyjaśnił, że miasto podtrzymuje stanowisko, iż posiada wcześniejsze dokumenty planistyczne, które powróciły do obiegu prawnego. Skoro wojewoda zadecydował, a sąd administracyjny przyznał rację, że studium z 2022 r. nie może być w obiegu prawnym, to nie istnieje coś takiego jak pustka prawna. Wyjaśnił, że radni podejmując uchwałę w 2022 r. uznali, iż na jej podstawie tracą moc uchwały dotychczas obowiązujące. Skoro wojewoda ją podważył w całości jej brzmienie, to jednocześnie uznał, że uchylony jest również zapis dotyczący wycofania z prawa lokalnego wcześniejszych studiów, które w tej chwili ponownie nabrały mocy prawnej. W prawie polskim nie może dojść do sytuacji, że samorząd nie posiada żadnego dokumentu planistycznego.
Grzegorz Wąsik dodał, że wojewoda uchylając jeden akt prawny, wprowadza w życie poprzednio obowiązujący, czyli w tym przypadku akty z 2000 i 2012 r.
Teoria radnej Grzywacz
– Przysłuchuję się tutaj tej dyskusji i chciałabym zwrócić uwagę, że plany dotyczące budowy bloków proszę państwa w mieście były podjęte przed drożyzną materiałów budowlanych. Nie wiem czy teraz miasto będzie tak stać na to żeby budować te bloki?
I choć temat budowy bloków był już kilkukrotnie omawiany i wyjaśniono radnym, że miasto żadnych bloków budować nie będzie (będzie to inwestycja prywatnej firmy), bo w żaden sposób nie uczestniczy finansowo w planowanej inwestycji. Jest jedynie partnerem, dzięki któremu firma ma możliwość skorzystania z dogodniejszych kredytów w BGK oraz funduszu dopłat, co bezpośrednio wpłynie na cenę mieszkania dla potencjalnych wynajmujących.
– Wyłączamy latarnie w mieście, chcemy podnosić ludziom podatki, nie mamy pieniędzy na drogi, na budowę dróg, ale dalej brniemy i tłumaczymy ludziom, że będziemy budować bloki. To jest dla mnie bardzo lekkomyślne podejście – kontynuowała radna Grzywacz, choć nie wyjaśniła co ma budżet miasta do inwestycji prywatnej firmy.
– Chciałem powiedzieć, że to jest bardzo poważne podejście do problemów miasta, bo 92% samorządów i mogę wymieć w naszym regionie te, gdzie rządzą nasi koledzy z partii rządzącej i gdzie większość podniosła podatki czy opłaty za śmieci i nie ma z tym problemu – odpowiedział burmistrz. – Dlatego, że wiedzą, że właśnie ta inflacja powoduje to, aby móc się rozwijać musimy więcej za pewne rzeczy dopłacać. Oczywiście możemy być postrzegani jako ta gmina, która nie dba o swój budżet i nie dba o to, żeby się rozwijać, ale przyjrzyjmy się innym gminom co robią. Czyli co? Oni jak podnoszą podatki o 10% to nie dbają o swoje gminy? Jak podnoszą o 4 zł ceny odpadów komunalnych, to też nie dbają o swoje gminy? Nie, wręcz przeciwnie – dbają. Właśnie tak wygląda dbanie o finanse gminy. Tak, żeby ludziom nie zaciskać pętli na szyi, ale żeby równomiernie i mądrze się rozwijać.
A może w przyszłości przestaniemy być gminą obwarzankową?
Zbigniew Belowski, wracając do założeń projektu uchwały, przypomniał, że kiedyś gmina i miasto Pionki tworzyły jedną aglomerację i nikt wówczas nie myślał, że nagle Pionki znajdą się nie na terenie powiatu kozienickiego, tylko radomskiego. Być może, decyzją władz kraju lub decyzją władz obydwu samorządów (poprzez referendum), ponownie tak się stanie. Wówczas metodologia demograficzna założona przez planistów w opracowaniu studium przyjętego w 2022 r. zmieni się zupełnie, bo nijak będzie się miała do rzeczywistości. Uznawanie przeze wojewodę, że w 2050 r. będziemy mieli mniej mieszkańców niż wyliczono, to jedynie przypuszczenie, a wyliczenia (ekonometryczne, statystyczne oraz symulacyjne) zostały opracowane na podstawie badań nad demografią w kraju.
– Staniemy się jednym organem administracyjnym, który będzie zupełnie inaczej wyglądać, jeśli chodzi o kwestie rozwojowe. Cały czas mamy świadomość tego i ciągle o tym mówimy, że ludzie wyprowadzają się z Pionek do gminy. Tak, to są fakty. Niektóre podmioty gospodarcze wyprowadzają się do gminy? Tak. Niektórzy wracają z gminy do miasta. To jest żywy ruch, bo to jest po prostu żywy organizm. Nie możemy sobie blokować perspektywy, lekceważąc szansę jaka nam daje złożenie tego wniosku (projekt uchwały nr 1), w tym wypadku wniesienia skargi na rozstrzygnięcie nadzorcze.
Przerwa na podjęcie decyzji i podrzucanie „kukułczych jaj”
Długa dyskusja, wiele wątpliwości, różne zdania, więc w trakcie debaty przewodniczący zarządził krótką przerwę, podczas której „konsultowane” były wszystkie argumenty. Po przerwie debata nad projektem uchwały została zakończona i jako ostatni głos zabrał Wojciech Maślanek:
– Przedstawię moje stanowisko. Każdy wie, że jesteśmy w takim momencie naszej kadencji, niespełna rok zostało nam naszej VIII kadencji. Ja nie chciałbym i jestem daleki, bo kilka kukułczych jaj z tamtej, nieszczęśliwej kadencji podrzuciliśmy nam. Ja jestem zdania, że niepotrzebne nam są żadne już spory, bo mamy już spory sądowe. Mamy sprawę, przypominam, tą równoległą, która się toczy, jeżeli chodzi o studium czy plan zagospodarowania przestrzennego równolegle.
W tym momencie przewodniczący potwierdził, że nawet on, radny z wieloletnim doświadczeniem nie rozróżnia dokumentów jakimi jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Być może wielu radnych ma podobny problem i stąd decyzja rządu o przyjęciu projektu ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw, który ma wyeliminować w przyszłości akty prawne zwane studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.
– Mamy sprawę niezakończoną dalej, chyba, że pan burmistrz już zakończył i, pawilonu sportowego na stadionie. I prosiłbym pana burmistrza żeby, i radcę prawnego w imieniu pana burmistrza żeby nie zrzucać winy na jakąś firmę zewnętrzną. Mnie nie interesuje jako radnego jakaś firma zewnętrzna. My mamy wydział gospodarowania mieniem gminy, który naprawdę blado w moim przekonaniu wypada, bo to są kolejne problemy, a tych problemów mamy co nie miara z planami, studium, ciągle są, pan wojewoda ciągle uchyla, jakieś nadzorcze postępowania wdraża. I tak na komisji zapytałem czy my do końca tej kadencji jesteśmy w stanie panie burmistrzu, pan ze swoimi urzędnikami, nie mówię tu o żadnej firmie zewnętrznej, tylko pan ze swoimi współpracownikami z wydziału i z panami, z panem adwokatem, z panem radcą prawnym, czy jesteście w stanie przygotować kompletny, pełny projekt, który nie będzie miał żadnych wad prawnych, merytorycznych, żebyśmy nie mieli takich kwiatków, słuchajcie. To rada gminy podjęła uchwałę na wniosek, wnioskodawcą był pan burmistrz, pan kierownik, pan radca prawny, pan adwokat. Ja myślę, że niepotrzebne nam są żadne dodatkowe spory. Każdy zagłosuje oczywiście według własnego sumienia. Ja tu nikogo ani nie namawiam, każdy zagłosuje tak jak chce. Ja będę głosował przeciw.
„Wysiadywanie potworków”
Robert Kowalczyk odniósł się do wypowiedzi Wojciecha Maślanka, gdyż uważa, że jest to bardzo ważna uchwała i to z przyczyn dokładnie takich, o jakich wspomniał radny:
– Żebyśmy my nie zostawiali następnej radzie kukułczego jaja, żeby przyszła rada nie musiała wysiedzieć jakiegoś potworka, który wyskoczy w następnej kadencji. Dlatego myślę, że warto żebyśmy w sposób jakiś selektywny porządkowali sprawy. I to jest właśnie to porządkowanie, żebyśmy mieli obraz czy w ogóle możemy na jakimkolwiek studium w mieście pracować, czy nie. To będzie jasne przesłanie nie tylko dla mnie jako burmistrza, ale również dla państwa radnych, ale także dla następnego burmistrza czy następnych radnych, którzy być może nadal będą czekali na rozstrzygnięcie NSA.
– Poruszył pan moją osobę indywidulanie tak, że pozwolę się odnieść, w trybie ad vocem zabrać głos. Panie burmistrzu miał na to pan ponad 4 lata, ponad 4 lata. Pan obiecywał, pan mówił o budowie bloków, o zabudowie mieszkalnej, jak pan nawet jednego bloku, którego pan obiecał nie zdołał pan wybudować, panie burmistrzu. I proszę naprawdę szanowni radni, jeszcze korzystając z okazji, ta inwestycja, która była już podnoszona, którą pan, którą firma zewnętrzna zaprezentowała na konferencji odnośnie przyszłości Pionek, to przypominam, że to nie jest żadna miejska inwestycja. Proszę panie burmistrzu nie grać, że to miasto ma coś z tym wspólnego, że pan tak dba o te mieszkania, bloki. Panie burmistrzu jeszcze raz podkreślam, pan nawet jednego bloku nie był w stanie wybudować. I jeszcze jedno, myślę, że mamy, mamy wcześniejsze uchwały, nic się, nic się nie dzieje i nie wiem tak naprawdę czy coś miasto naszą uchwałą i wniesieniem tej skargi po prostu zyska. Ale niech każdy sam, indywidualnie oceni, wyrazi swój, swój głos w głosowaniu.
Wreszcie głosowanie
Po tak wyczerpującej debacie radni przystąpili do głosowania. Za wniesieniem skargi na decyzję wojewody zagłosowali radni: Belowski, Bińkowski, Jaroszek, Nowak, Panufnik i Wąsik. Przeciwni byli: Abramowicz, Grzywacz i Maślanek. Od głosu wstrzymali się: Wydmuch, Łyżwa i Kobylas. Troje radnych było nieobecnych na sesji.
Większość rady stanęła za tym, by jednak nie blokować możliwości rozwoju miasta, zarówno w tej, jak i w kolejnej kadencji. Gdyby uchwałę odrzucona to przez najbliższe 3-4 lata miasto oczekiwałoby na decyzję czy w ogóle posiada studium i czy może podjąć jakieś strategiczne decyzje.
Tym samym uchwała w sprawie wniesienia skargi na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody mazowieckiego z dnia 9 lutego 2023 r. stwierdzające nieważność uchwały w sprawie uchylenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wybranych obszarów położonych w Pionkach przy ul. Radomskiej i ul. Dr M. Garszwo podjętej 24 stycznia 2023 r. trafi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który zadecyduje która ze stron ma rację. Bez tego przynajmniej przez kilka lat miasto oczekiwałoby na decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie studium, do którego wojewoda mazowiecki również miał zastrzeżenia w zakresie wyboru metody wyliczenia wskaźnika demografii w roku 2050.
Jako drugi procedowany był projekt dotyczący umożliwienia sprzedaży w trybie bezprzetargowym niewielkiej działki (bez dostępu do drogi) o powierzchni 462 m2 położonej przy ul. Melaminy (teren Pronitu) z przeznaczeniem na poprawę warunków zagospodarowania nieruchomości przyległej. Wniosek w tej sprawie wniósł przedsiębiorca. I choć wielokrotnie podejmowane były podobne uchwały, to jednak tym razem radni mieli sporo wątpliwości i prowadzili dość długą dyskusję w temacie sprzedaży „majątku miasta”. W związku z wielowątkowością argumentów, temat ten zostanie przedstawiony w osobnym materiale.