I kto tu się skompromitował?

I kto tu się skompromitował?

Radna Wioletta Grzywacz apeluje do burmistrza w wielu sprawach, choć tym razem nie apelowała, a mówiła, żeby się nie kompromitował. Jednak zanim publicznie postawi się komuś jakiś zarzut, warto czytać ze zrozumieniem i słuchać z uwagą, bo można wpaść we własne sidła.

Radna Wioletta Grzywacz od początku kadencji toczy „wojenkę” z radnym Zbigniewem Belowskim, który już na początku kadencji określił ją mianem „myszki zadziorki”. Oboje stoją po przeciwnych stronach politycznej barykady, więc nie pałają do siebie zbytnią sympatią, choć Zbigniew Belowski nie należy do osób, które obrażają się na innych „na śmierć”.

Pomiędzy tymi radnymi rozpoczęła się dyskusja na temat rzeźb i pomników. Wywołał ja architekt nowego osiedla w Pionkach, który wspomniał, że projektując osiedle wziął pod uwagę historię miasta, jego zabudowę, funkcjonalność, zagospodarowanie przestrzeni oraz… tradycję do ustawianie rzeźb. Wątek ten kontynuował radny Paweł Kobylas i pojawił się on jako argument przeciwko budowie osiedla, bo mają pojawić się na nim „rzeźby radnego Belowskiego”. I pojawiła się tzw. spiskowa teoria dziejów, że oto w mieście pojawił się przez przypadek inwestor, który chce budować osiedle, ale przy okazji chce także umieścić „rzeźby Belowskiego”.

– Tu nie ma żadnego przypadku, jeżeli chodzi o rzeźby. Wręcz przeciwnie – wyjaśniał na ostatniej sesji Robert Kowalczyk. –Ja inwestorów i architektów obwiozłem po mieście i pokazałem im, że tak naprawdę miasto powstało z puszczy i dobrze by było, gdybyśmy na terenie sąsiadującym bezpośrednio z puszczą być może powrócili do tego i to oni wpadli na pomysł, po zobaczeniu rzeźb pani profesor przy Kasynie, wpadli na pomysł ewentualnej, ewentualnej mówię, współpracy po to, żeby być może te bloki, które powstaną nazwać albo czapla, albo sowa i żeby na tym bloku znalazła się rzeźba pani profesor. Czy tak będzie, to ja tego nie wiem, ale nie przypadkowo to jest dlatego, że to ja ich zainteresowałem tym. Uważam wręcz, że jest to wyśmienity pomysł. Jeżeli inwestor będzie chciał w to zainwestować, co mu tylko i wyłącznie podroży koszty, to naprawdę cześć i chwała.

No i rozpoczęła się dyskusja, która właściwie nie prowadziła do niczego, jak tylko wywołania tematu.

Ostatnio, ostatnio odsłanialiśmy pomnik czy pan nie chodził za inicjatorką tego pomnika i nie próbował pan ustalać lokalizacji tegoż pomnika? Pan próbuje wszystko tak, wszystko przypadkiem. Pan burmistrz też mówi: będzie podwajana jakiś, jakieś koszty inwestycji. Panie burmistrzu, niech się pan nie kompromituje. Naprawdę – stwierdziła radna Grzywacz.

Naprawdę, to burmistrz powiedział, że zakup rzeźb autorstwa profesor Marioli Wawrzusiak, które spodobały się prywatnemu inwestorowi, podroży inwestycję, a nie, że „podwoi koszty inwestycji”. Trzeba faktycznie słuchać uważnie, bo można się skompromitować samemu przy próbie ataku.

Szanowna pani radna Grzywacz, kandydatko Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu RP – rozpoczął radny Belowski. – Pani stanowisko w tej kwestii jest wręcz paskudne i insynuujące. Otóż o tym, że młoda dziewczyna, mieszkanka Pionek, uczennica liceum w Radomiu, zainicjowała w swojej szkole temat upamiętnienia w Pionkach, w jej rodzinnych Pionkach pamięć osób pochodzenia żydowskiego, które były skoncentrowane w obozie pracy na terenie Pronitu. Ta wiadomość dotarła do mnie w urzędzie miasta, ponieważ ja się na bieżąco interesuję tym co się w mieście dzieje, ponieważ pierwotna, wstępna lokalizacja, o którą zwróciła się ta dziewczyna, wspierana przez swoją mamę, przez pana profesora Wierzbickiego była lokalizacja przy Kasynie. Niech pani nie kręci głową, tylko niech pani słucha i spróbuje zrozumieć. Realizacja przy Kasynie, złożyłem sprzeciw, wprost mówię, ponieważ to obszar, na którym znajdują się rzeźby profesor Marioli Wawrzusiak i jest przestrzenią konkursową. W wyniku konkursu zdobyliśmy pieniądze zewnętrzne na zakup tych rzeźb i cały teren jest zagospodarowany w sposób, że tak powiem merytoryczne zamknięty. Zgłosiłem tym osobom propozycję innej lokalizacji, która była pierwotnie przez nich zaproponowana przy bramie Pronitu. I wytłumaczę pani to, bo pani ma problemy ze zrozumieniem podstawowych rzeczy. Zaproponowałem jako osoba, która wie co nieco na temat tego rodzaju działalności, zawodowo się tym zajmowałem, zaproponowałem, żeby wykorzystać mur, który odgradza dyrekcję Pronitu od placu, czyli tam, gdzie stoi ten pomnik drugi, poświęcony ludziom, którzy zginęli w czasie wojny. Zaproponowałem również wykorzystanie tego muru i podjąłem się, za zgodą tych osób, rozmowy z firmą Krzyżanowski, która jest właścicielem muru. Mogę pani udostępnić nawet moją korespondencję mailową na ten temat oraz byłem osobiście. Muszę to wyjaśnić, bo pani rozsiewa nieprawdziwe rzeczy, szczując jednocześnie niestety. W pewnym momencie ta młoda osoba zdecydowała, bo ona jest autorką tego pomysłu, zdecydowała jednak wspólnie ze starszymi wspomagającymi ją, że tak, wracają na to miejsce, ale zrobią jednak płytę. Ta płyta miała wyglądać inaczej, bo ja mam projekt, który mi przedstawiono. Ta płyta miała być płytą leżącą na ziemi, że ją postawiono, to ją postawiono. Mi nic do tego. Natomiast wszystkie pani insynuacje są po prostu zjadliwe i zupełnie niepotrzebne w tej radzie. Pani sobie tak samo wykombinowała coś w głowie i próbuje na tym coś ugrać. Nic pani nie ugra i będzie się pani za parę lat tego wstydzić.

Wojciech Maślanek przypomniał, że „znajdujemy się na terenie nieruchomości, która należy do gminy miasto Pionki i nie wolno prowadzić kampanii, kampanii wyborczej. To jest pod pana Belowskiego dlatego, że reklamuje tu radną, która jest kandydatką”.

Zgodnie z Kodeksem Wyborczym prowadzenie agitacji wyborczej jest zabronione na terenie urzędów administracji rządowej, samorządowej oraz sądów. Należy pamiętać, że zakaz ten nie ogranicza się wyłącznie do budynków, lecz także do parceli, na których są one posadowione. Nie można zatem umieszczać materiałów wyborczych na ścianach urzędów czy parkanach otaczających je ogrodzeń. „Znajdowanie się na terenie nieruchomości, która należy do miasta” nie jest jednak zbyt precyzyjnym określeniem, bo nie o własność nieruchomości chodzi, lecz o funkcję budynku. Przedszkola, szkoły, urzędy i sądy są wykluczone jako miejsca prowadzenia kampanii czy agitacji wyborczej. Nie dotyczy to wszystkich „nieruchomości, która należy do gminy miasto Pionki i nie wolno prowadzić kampanii wyborczej”, bo gdyby tak było, to kandydaci lub partie nie mogliby np. spotkać się w kampanii w budynkach należących do miasta, ale działających jako instytucja kultury. To samo tyczy się przestrzeni publicznej, bo skoro zakaz ma dotyczyć „nieruchomości należących do gminy”, to na ulicy też nie wolno byłoby prowadzić kampanii.

Ja powiem krótko – głos zabrała radna Grzywacz, którą jak zawsze cytujemy dokładnie. – Panie radny Belowski, proszę mnie nie obrażać, bo to co pan sobie ostatnio pozwala, to naprawdę nie dopowiem tego – a radny odparł, że może go podać do sądu w trybie wyborczym. – Panie radny, teraz ja mam głos i chciałabym dokończyć swoją wypowiedź, bo ja panu nie przerywałam. Natomiast odniosę się tak krótko, nie będę tutaj rozwijać, ile pracy włożyła ta osoba. Nie będę mówić. Ja byłam na bieżąco, panie radny Beloski (przyp. red. radny zawsze poprawia Wiolettę Grzywacz, że jego nazwisko brzmi Belowski, a nie Beloski) zanim pan się czegokolwiek dowiedział i powiem szczerze, że to, co się tutaj działo i pan burmistrz Kowalczyk wie z czym zgłosiła się ta osoba i gdzie pierwotnie miał być ten pomnik. To pan Kowalczyk prosił, żeby miejsce było przy budynku MOK-u.

Robert Kowalczyk poprosił by radna używała raczej zwrotu burmistrz.

Dobrze, panie burmistrzu – kontynuowała. – Tak, że to nie był pomysł tych osób, tylko to był pomysł pana Kowalczyka, więc…pana Kowalczyka. Dobrze, nie będę dalej się odnosić, bo jest, bo tematem dyskusji jest projekt uchwały nr 1 i proszę na przyszłość uważać ze swoimi wypowiedziami.

fot. MOK Pionki

Wydarzenie pod patronatem radomskiej delegatury IPN, o którym wspomniała radna Grzywacz, odbyło się 15 września w naszym mieście – odsłonięcie tablicy pamięci obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, ofiar niemieckiego obozu pracy przymusowej istniejącego przy PWP w Pionkach w latach II wojny światowej. Inicjatorami tego upamiętnienia byli uczniowie XI LO w Radomiu w ramach projektu „Uratować od zapomnienia” w ramach Olimpiady Zwolnieni z teorii, a odsłonięcia tablicy dokonała inicjatorka projektu Gabriela Kustra, burmistrz Robert Kowalczyk oraz gość honorowy – wnuczka założyciela PWP Jana Prota.

Temat powstania tablicy pamięci osób, które zmuszone były przez hitlerowców i wykorzystywane do niewolniczej pracy w obozach, pojawił się już na początku roku i brane pod uwagę były różne lokalizacje, choć najodpowiedniejszą jest właśnie teren Pronitu. Mur, o którym wspomniał radny Belowski jest faktycznie częścią nieruchomości należącej do prywatnego przedsiębiorcy, który musi wyrazić zgodę na jego wykorzystanie. Tablica stanęła więc tuż obok pomnika ofiar II wojny światowej, pracujących na terenie PWP i będzie wszystkim mieszkańcom przypominać historię, o której niewielu już pamięta, a warto uchronić ją od zapomnienia. W latach 1942-44 hitlerowcy w obozie pracy przymusowej zgromadzili i wykorzystywali kilka tysięcy polskich obywateli narodowości żydowskiej. Więźniowie praktycznie nie mieli możliwości zadbać o jakąkolwiek higienę osobistą, a racje żywnościowe były głodowe. Pod koniec okupacji niemieckiej represje wobec Żydów umieszczonych w obozie zaostrzyły się jeszcze bardziej, ale mimo to powstała tam komórka konspiracyjna współpracująca z Armią Krajową. Ze swojej strony zachęcamy do zapoznania się z historią naszego miasta oraz tym w jakiej symbiozie żyli Polacy i Żydzi w Pionkach.

Przeczytaj również

Komentarze