13 lipca w budynku urzędu miasta odbyło się spotkanie konsultacyjne z mieszkańcami ul. Nowej, którzy chcieliby zamienić drogę gruntową w utwardzoną. Projekt budowy ulicy nie został jednak zaakceptowany przez starostwo powiatowe, bo ulica nie spełnia standardów ulicy miejskiej. O przesunięciu ogrodzeń w celu poszerzenia mieszkańcy jednak słyszeć nie chcą.
Na spotkanie z burmistrzem oraz pracownikami wydziału mienia i wydziału inwestycji przyszło sporo mieszkańców ul. Nowej. W przestrzeni publicznej pojawiła się informacja, że burmistrz drogi zrobić nie chce, choć w budżecie zabezpieczona na jej wykonanie 300 tys. zł. Za taką kwotę ulicy nie da się wybudować, a dodatkowo pojawił się problem z obowiązującym miejscowym planem zagospodarowania z 2011 r., który zakłada, że ul. Nowa ma mieć 10 metrów szerokości. Miasto w ubiegłym roku wykonało projekt ulicy, który kosztował 40 tys. zł i który zakłada budowę na działkach należących do miasta i wiosna tego roku wystąpiło do starostwa powiatowego o zgodę na budowę.
– Niestety starostwo odmówiło nam wydania zezwolenia na budowę twierdząc, że zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego naszego miasta drogi w tym rejonie muszą mieć 10 metrów szerokości – wyjaśniał Robert Kowalczyk. Zgodnie w wykonanym projektem droga ma 8 metrów szerokości. – Musielibyśmy wejść w państwa teren po metrze z każdej strony, oczywiście pod warunkiem, że wyrazilibyście na to zgodę.
Mieszkańcy na takie rozwiązanie zgodzić absolutnie się nie chcą, choć ulica mogłaby powstać już w przyszłym roku. Mogą również poczekać aż miasto wykupi wszystkie działki, o ile właściciele wyrażą zgodę, i zrealizuje wszystko z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, który niektórym zupełnie się nie podoba i woleliby go zmieć, choć ta procedura trwa nawet kilka lat. Po dokonaniu zmiany trzeba uregulować własności gruntów pod budowę dróg, bo przecież miasto nie może prowadzić inwestycji na nie swoich terenach.
– Starostwo powiatowe uznało, że ta droga musi mieć wybudowane odwodnienie w kierunku ul. Partyzantów – kontynuował burmistrz. – Odwodnić w kierunku Partyzantów nie można, bo sieć odwodniająca dróg nie spełnia kryterium, żeby można było kolejne drogi odwadniać, gdyż rury mają za małą przepustowość.
Kiedy budowano ul. Partyzantów nikt nie przypuszczał nawet, że w tym regionie powstanie aż tak duże osiedle domów jednorodzinnych. Kiedyś były to tereny rolne z nielicznymi drogami gruntowymi umożliwiającymi przemieszczenie się od Al. Lipowych do ul. Partyzantów. Dziś właściwie te same drogi służą jako drogi miejskie, choć nadal są drogami gruntowym. Gęstość zaludnienia powoduje, że nieuniknionym jest, aby na tym terenie powstały drogi utwardzone przy których będą powstawać kolejne domy. Muszą jednak spełniać określone standardy i wymogi prawa.
Nie tak dawno w tym rejonie miasto wykonało ul. Wiśniową z odwodnieniem polegającym na wybudowaniu spadków dwustronnych. Starostwo wyraziło wówczas zgodę na takie rozwiązanie, podobnie jak w poprzedniej kadencji na budowę ul. Małkowskich. Teraz jednak na takie samo rozwiązanie pozwolenia już starostwo nie wydało i pojawił się problem. Zgodnie z obowiązującym Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego uchwalonym przez radę miasta w 2011 r. ulica Nowa przebiega od ul. Partyzantów aż do Al. Chrztu Polski. Kolorem niebieskim zaznaczone są działki należące do miasta, natomiast czerwonym – tereny prywatne, do przejęcia.
Mieszkańcy zostali zaproszeni na spotkanie by omówić wykonanie kompleksowego projektu, który rozwiązywałby problem dróg w tym rejonie. Chodzi nie tylko o samą ul. Nową, ale sąsiadującą z nią ul. Świerkową oraz Aleję Chrztu Polski, która miałaby powstać zgodnie z przyjętym przez laty i obowiązującym MPZP.
– Moglibyśmy zastosować przepisy specustawy i zaprojektować drogi takie, jakie nam są potrzebne, a więc bez konieczności utrzymania 10 metrowej szerokości i dzięki temu powstałby projekt rozwiązujący wszystkie problemy komunikacyjne w tym rejonie – mówił burmistrz, przedstawiając obecnym na sali koncepcję dróg jakie miałyby powstać w ciągu najbliższych lat i umożliwiające dalsze wykorzystywanie działek do celów mieszkalnych. – Dzięki temu moglibyśmy szukać środków zarówno do kompleksowej realizacji, jeżeli takie programy by były, ale także do etapowej realizacji, bo moglibyśmy je etapować, bo nie byłyby już drogami ślepymi kończącymi się w polach, tylko rozwiązywałyby komunikacyjny problem w tym rejonie.
Sporo działek miasto już przyjęło, czyli wykupiło od dotychczasowych właścicieli, ale jeszcze część z nich pozostaje jako własności prywatne, co uniemożliwia realizację planów. Gdyby właściciele zgodzili się na sprzedaż i rada miasta podjęłaby decyzję w tej sprawie, to miasto mogłoby podjąć działania zmierzające do skomunikowania tych terenów z pozostałymi drogami: Partyzantów, Aleją Królewską, Aleją Chrztu Polski, Chemiczną i Leśną.
– W tej chwili stoimy na etapie mało rozwiązalnym, bo jest mało realne abyśmy otrzymali pozwolenie na budowę od starostwa na realizacje wyłącznie ul. Nowej. Stąd właśnie nasza propozycja, ale czekamy również na pomysły od państwa. My w tej chwili zmieniamy studium zagospodarowania, które jest potrzebne do MPZP, ale studium utknęło w sądzie. Tak, że jeżeli chcielibyśmy zmienić plan zagospodarowania, to niestety, ale to również potrwa. Naszym zdaniem najszybszą realizacją byłaby realizacja zgodna z MPZP.
Realizacja MPZP nie podoba się jednak niektórym właścicielom, którzy nie są zainteresowani posiadaniem „takiego koślawca” czy „ucha” na swojej działce. Jedni tracą, inni zyskują i porozumienia osiągnąć nie można, choć wszyscy chcą, aby ul. Nowa została wybudowana, ale według najprostszego rozwiązania, na które starostwo zgody nie udzieli.
– Inicjatorem istniejącego plany był poprzedni burmistrz – wyjaśnił radny Tomasz Łyżwa, ale sprostowano tę informację, gdyż plan został „wymyślony” w kadencji 2008-2010, a zatwierdzony przez następców, czyli za czasów burmistrza Janeczka i wiceburmistrza Mazura. „Ucho” zostało zaprojektowane, gdyż w jego rejonie miało powstać centrum usługowo-handlowe, jak poinformował radny Łyżwa. – Zmiana tego planu, co burmistrz już powiedział, będzie kosztowna i będzie to trwało. Myślę, że to może potrwać kilka lat. Ja bym tego planu nie zmieniał. Pan burmistrz przedstawił propozycje, która też rozciąga się w czasie. Trochę mnie dziwi, że nie otrzymamy zgody na budowę, skoro dostaliśmy na ul. Wiśniową czy Małkowskich. Ale rozumiem, że musimy w ul. Nowej poprowadzić odwodnienie inne niż studzienki chłonne.
W czasie dyskusji okazało się, że mieszkańcy, którzy na tym terenie posiadają niezabudowane działki, przez lata nie mogli dowiedzieć się czy zaplanowane drogi przebiegają akurat przez ich własności. Poprzedni burmistrzowie albo zbywali mieszkańców, albo namawiali do dobrowolnego oddania na rzecz miasta, twierdząc, że i tak nie postawią na nich domów, bo nie uzyskają zgody.
– My nikomu niczego nie zabieramy. Zgodnie ze specustawą dla każdej działki zostanie oszacowana jej wartość i będzie można porozumieć się z urzędem co do ceny sprzedaży. Jeśli porozumienie nie będzie możliwe, zawsze można będzie odwołać się do wyższej instancji, czyli do starosty powiatowego, który wyceni ponownie tę działkę i ustali wysokość odszkodowania. Chcielibyśmy przejąć działki specustawą dlatego, że robi się to szybciej i w ciągu 7-8 miesięcy moglibyśmy mieć gotowy projekt ulicy (od ul. Partyzantów do Al. Chrztu Polskiego) i zacząć państwu wypłacać odszkodowania i przygotowywać się do realizacji. Każdy z państwa może przyjść do wydziału mienia komunalnego i zobaczyć, jak wygląda MPZP na państwa terenie i jakie jest przeznaczenie waszych działek. I zobaczycie czy ewentualnie na tym zyskujecie czy tracicie. Naszym zdaniem, zmiana MPZP wstrzymałaby inwestycję w tym rejonie na dość długo. Natomiast zrobienie projektu na mocy specustawy w ciągu 2, góra 3 lat pozwoliłoby realizować inwestycje drogowe w tym terenie, co myślę, że dla wielu właścicieli działek byłoby z pożytkiem – wyjaśniał burmistrz dodając, że w tej chwili w rejonie Al. Jagiellońskiej działki sprzedawane są po 110 zł/m2, co zachęca pozostałych właścicieli do podziału swoich terenów i sprzedaży pod zabudowę jednorodzinną.
Projekt ul. Nowej wykonany w ubiegłym roku zakłada budowę drogi na terenie należącym do miasta. Pomiędzy częścią miejską, od ul Partyzantów do ul. Aleja Piastowska znajduje się prywatna działka, która uniemożliwia połączenie i realizację MPZG z 2011 r.
– Droga w części należącej do miasta spełnia parametry drogi miejskiej i jest zaprojektowana zgodnie ze sztuką budowlaną, ale nie spełnia warunków zawartych w planie zagospodarowania przestrzennego, który zakłada drogi o szerokości 10 metrów – wyjaśniał burmistrz, kiedy radna Wioletta Grzywacz zapytała czy cała zaprojektowana ul. Nowa nie spełnia warunków czy tylko od jakiejś działki, a Wojciech Maślanek dopowiedział, że cała droga nie spełnia. Starostwo wydaje pozwolenie na budowę całej drogi, a nie jak pytała radna, od jakiegoś odcinka. – My zaprojektowaliśmy drogę na terenie, do którego mamy własność, czyli na szerokości 8 metrów.
Mieszkańcy chcą mieć drogę, ale nie akceptują planów z 2011 r. i nie chcą sprzedać miastu terenu potrzebnego na wybudowanie ulicy o szerokości 10 metrów, choć tylko na taką starostwo może wydać zgodę. Sytuacja jest naprawdę patowa, bo każde przyjęte rozwiązanie nie spotyka się z akceptacją, a zgodę muszą wyrazić wszyscy.
Ponieważ starostwo wydawało pozwolenia na budowę dróg w tym rejonie w latach poprzednich, a teraz nie chce, bo są niezgodne z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, radny Tomasz Łyżwa zobowiązał się do interwencji u władz powiatu w tej sprawie. Jeśli niczego nie uda się „jakoś obejść”, to pozostaje realizacja zgodnie z projektem MPZP i poczekania na wykonanie ul. Nowej jeszcze 3 lata. Mieszkańcy stwierdzili, że może warto poczekać, bo nikt nie będzie kazał im przesuwać ogrodzeń, ale inni mają swoje zdanie na temat „ucha” zaprojektowanego w 2011 r. Jeden z mieszkańców nie rozumie, że „coś trzeba załatwić w starostwie, bo to jest miasto, a narodowi się to należy”.
– Myślę, że propozycja pana radnego Łyżwy jest naprawdę godna zastanowienia, bo być może sprawa nie jest jeszcze stracona. Jeśli nic się nie uda, to będziemy zastanawiać się z radnymi i kierownikami co dalej – odpowiedział mieszkańcom burmistrz.
Zgodne z prawem propozycje ze strony burmistrza i radnego zostały odebrane negatywnie, choć nie przez wszystkich. Innych rozwiązań jednak mieszkańcy nie wnieśli.