Budowa 14 bloków przy ul. Wesołej coraz bliżej. Radni miejscy, po długich dyskusjach, podjęli decyzję o przyjęciu uchwały zezwalającej prywatnemu inwestorowi na budowę osiedla na terenach poprzemysłowych. Raptem 6 radnych głosowało za, 4 było nieobecnych, a ci, którzy właściwie są przeciw inwestycji – nie wzięli udziału w głosowaniu. Trudno stwierdzić czy właściwe są za czy może przeciw inwestycji, bo wiele rzeczy im się nie podoba, choć i tak nie jest to inwestycja miejska. Miasto nie dokłada do niej ani jednej złotówki. Tomasz Łyżwa wspominał o stygmatyzowani jednych radnych przez drugich i dodał, że „nie jesteśmy aż takimi debilami, że nie wiemy, jak głosować”.
Perspektywa budowy 14 bloków i parku handlowego znana jest mieszkańcom od ubiegłego roku. Wszyscy czekają na dalszy rozwój wydarzeń, bo w Pionkach wreszcie jest szansa wdrożenia jakiejś nowoczesności, a więc nowoczesnego osiedla spełniającego wszystkie obowiązujące standardy budowlane, ale przede wszystkim galerii handlowej z prawdziwego zdarzenia. Inwestycja będzie prowadzona przez prywatnych inwestorów, a samo osiedle powstaje w ramach programu mieszkań lokatorskich na wynajem, głównie dla młodych, którzy chcą mieć swoje własne, pierwsze mieszkanie z możliwością dojścia do własności. Takie inwestycje realizowane są na terenie całego kraju, ale nie od dziś wiadomo, że niektórych przeraża to co nowe. Mało kto dziś pamięta, jak ludzie straszyli się elektrycznością, koleją, a nawet gazyfikacją. Nowe nie zawsze oznacza złe i nie trzeba bać się od razu wszystkiego, co jeszcze na tym terenie nie występowało. Chociaż nie wolno zapominać, że dawniej Pionki były osadą wiejską w środku lasu i to właśnie owo nowe, nieznane, inne pociągnęło za sobą powstanie miasta.
Nowoczesne, ekologiczne, ekonomiczne i atrakcyjne otwarte osiedle ma powstać przy ul. Wesołej i spełniać wszystkie obecne standardy budownictwa wielorodzinnego i być architektonicznie wkomponowane w krajobraz miasta. O tym wszystkim mówiono już na konferencji Pionki – miasto przyszłości, która odbyła się w ubiegłym roku. Jednak radni spotkali się z architektem osiedla, by zapoznać się ze szczegółami inwestycji, choć miasto nie ma w osiedlu żadnych udziałów. Rada miała jedynie przyjąć uchwałę pozwalającą na lokalizację osiedla na terenie poprzemysłowym, czyli po dawnym tartaku, który od 22 lat nie istnieje, a teren ten zakupił prywatny inwestor, który chce budować osiedle przy sporym parku handlowym, gdzie swoje miejsce znajdą sklepy znanych i lubianych marek, m.in.: m.in.: Jysk, Cropp, House, Sinsay, Dealz, Martes, Amigo, Deichmann, Hipper i Media Expert.
Radna Anna Wierzycka chciała wiedzieć czy każde mieszkanie będzie miało balkon. Dopytywała również o to, która ze spółdzielni będzie odpowiedzialna za zarządzanie osiedlem, bo wielu mieszkańców jest niezadowolonych z funkcjonowania jednej z nich. Dla radnej perspektywa budowy nowoczesnego osiedla jest bardzo kusząca „patrząc na nasze budynki, jak one wyglądają, ponieważ coraz bardziej bloki i osiedla odstraszają niż przyciągają”. Chciała również wiedzieć, ile będzie wynosiła cena 1 m2 mieszkania i skoro to bloki 6-piętrowe to czy windy będą.
Podczas konferencji, jaka odbyła się pod koniec ubiegłego roku i na którą zaproszenia otrzymali wszyscy radni, choć oczywiście nie wszyscy przyszli, ale mogli zapoznać się z materiałem wideo opublikowanym w telewizji Kurier Pionkowski oraz relacjach w mediach, była mowa o tym, że podczas wyrażenia chęci posiadania mieszkania lokatorskiego, osoba zainteresowane będzie musiała wpłacić 20% wartości lokalu, a cena wynosić będzie ok. 7.500 zł/m2. Projektanci pokazywali układ mieszkań, omawiali szczegóły i pokazywali, że każdy lokal będzie posiadał spory balkon. Projekty przez ten czas nie zostały zmienione, a więc zgodnie z przepisami budowlanymi, bloki będą wyposażone w windy i tylko cztery z nich będą 6-cio piętowe, a reszta wybudowana zostanie jako 5-cio kondygnacyjne.
Spółdzielniane wątpliwości
Radna była nieusatysfakcjonowana, że architekt, który w czwartek odpowiadał przez 2 godziny na liczne pytania radnych, nie odpowiedział, która ze spółdzielni będzie obsługiwała osiedle. Robert Kowalczyk odpowiedział, że wybór spółdzielni należy do inwestora i to on zadecyduje czy powierzy to pionkowskiej spółdzielni, może innej już istniejącej, a może zostanie powołana zupełnie nowa. Jakaś spółdzielnia być musi, bo to warunek programu budowy mieszkań z dofinansowaniem z Banku Gospodarstwa Krajowego. To też było szczegółowo omawiane podczas konferencji Pionki – miasto przyszłości.
– Jest to dla mnie bardzo istotne, bardzo ważne – mówiła Anna Wierzycka. – Myślę, że dla mieszkańców również, ponieważ z jednej spółdzielni większość mieszkańców jest niezadowolona w tym mieście jak ona prosperuje i na pewno większość mieszkańców nie chciałaby, żeby ta spółdzielnia jakby podejmowała kroki w inwestowaniu nowych bloków. I kolejne moje pytanie, czy w tych blokach będą mogli zamieszkiwać tylko członkowie tej spółdzielni, którzy do tej spółdzielni należą? Jeżeli bloki mają podlegać pod spółdzielnię to czy tylko mogą zamieszkiwać członkowie spółdzielni?
„Zamieszkiwać bloki” będą mogły osoby, które przystąpią do programu mieszkań lokatorskich na wynajem z możliwością dojścia do własności i które jako wkład własny wpłacą 20% wartości lokalu. Nie będzie rozdziału na członków spółdzielni i pozostałych. Jednak nie o członków spółdzielni właściwie chodziło, tylko o poruszenie tematu „niezadowolenia z jednej ze spółdzielni”. Konkretnie chodziło oczywiście o PSM, gdzie tzw. „większość” odwołała dotychczasowego prezesa i radę nadzorczą. A skoro mowa o spółdzielniach mieszkaniowych działających na terenie Pionek, to radny Wojciech Maślanek także miał pytanie:
– Ja również mam takie samo zdanie jak pani radna Wierzycka, że sprawy, sprawy zarządzania czy sprawy spółdzielni mieszkaniowych, pan burmistrz tu również troszeczkę nam tu wytłumaczył, że nie wiadomo, która to spółdzielnia będzie, będzie, czy to będzie z Pionek, czy to będzie zewnętrzna, ale, że my mamy dwie spółdzielnie mieszkaniowe w Pionkach chciałbym, bo na sali mamy tu jednego przedstawiciela jednej spółdzielni mieszkaniowej Wspólny Dom, chciałbym moje pytanie skierować bezpośrednio do kolegi Grzegorza Wąsika czy jako z prezesem, z prezesem pionkowskiej spółdzielni Wspólny Dom inwestor bądź, bądź prezes firmy podjęli, bądź pan burmistrz, czy po prostu uczestniczył pan radny w takich rozmowach? Czy ewentualnie mógłby, chciałby pan zarządzać takimi blokami jako, jako, jako spółdzielnia mieszkaniowa w której pan, w której pan jest w tym momencie prezesem i radnym jednocześnie?
Grzegorz Wąsik odpowiedział, że jako prezes spółdzielni rozmawiał niezobowiązująco z inwestorem o możliwości ewentualnej współpracy, ale spółdzielnia Wspólny Dom jest zbyt mała, by prowadzić działania inwestycyjne.
– Po prostu trzeba mierzyć siły na zamiary w tym przypadku – mówił radny Wąsik. – To jest zbyt poważna inwestycja. Natomiast spółdzielnia, która nie buduje i nie budowała od lat, tylko administruje, nie ma po prostu służb inwestycyjnych, które mogłyby taką inwestycję na taką skalę poprowadzić.
Spiskowa teoria dziejów
Radny Paweł Kobylas właściwie nie negował pomysłu budowy osiedla, ale w trakcie rozmowy z projektantem pojawiła się informacja, że inwestor chce znaleźć miejsce na rzeźby, które obecne są w przestrzeni publicznej miasta. Robert Kowalczyk odpowiedział, że wraz z architektami i inwestorem objechał całe miasto i opowiedział o historii jego powstania. Ponieważ miasto powstało w puszczy, to warto byłoby to zaakcentować. Inwestorowi spodobały się rzeźby stojące przy budynku Kasyna Urzędniczego, autorstwa prof. Marioli Wawrzusiak, które pojawiły się w Pionkach dzięki programowi Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku „Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej 2021 rok – Pionki tożsamość” i dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury. Inwestor uznał, że to ciekawa koncepcja i być może wkomponuje je w przestrzeń osiedla.
– Powiem szczerze, że mnie na tym spotkaniu (przyp. red. z architektem osiedla) zaniepokoiła jedna sprawa. Siedząc tutaj blisko was (przyp. red. blisko radnego Belowskiego i architekta) usłyszałem, że twoje plany względem tego są takie, że mają być tam rzeźby – mówił Paweł Kobylas, na co radny Belowski odpowiedział, że to nie są jego plany. – Ja słyszałem co innego – dodał Paweł Kobylas, by usłyszeć, że „no więc właśnie i to jest nieszczęście. Ty słyszysz co innego niż ktoś powiedział”. – Pewnie to jest dziwnym trafem inwestor przyjechał z Gdańska i nagle mówi o twoich, o rzeźbach w mieście, że to jest… nie przypadek, tylko, że miasto nasze słynie z rzeźb. Jak dobrze wiemy albo to jest zbieg okoliczności, że u nas rzeźby powstały od 3 lat zaczynały w mieście się pojawiać gdzieś tu, gdzieś tam i nagle przychodzi inwestor i znikąd mówi, że na naszym osiedlu też będziemy mieć miejsce na pana rzeźby zarezerwowane. Bardzo dziwny zbieg okoliczności.
Architekt powiedział dokładnie: „Przyłożyliśmy dosyć dużo pracy do tego, żeby ta inwestycja była spójna z tym, co już państwo macie i zarówno skala budynków, sposób tej organizacji przestrzeni, to jest w jakiś sposób spójne. Bo myśmy się przejechali z panem burmistrzem przez całe miasto, zwiedziliśmy, zobaczyliśmy wszystko co i jak funkcjonuje. Trochę żeśmy się oderwali od tych realiów budownictwa z lat wcześniejszych, nawet żeśmy tutaj przewidzieli i mamy wpisane takie elementy, bo zauważyliśmy, że jest tu taka tradycja tych rzeźb”.
– Ręce mi opadły, jak usłyszałem wypowiedź kolegi – radny Zbigniew Belowski odpowiedział Pawłowi Kobylasowi. – To jest typowy przykład teorii spiskowej dziejów. Ja powiedziałem do tego pana, który tutaj był, kiedy on wspomniał o tych rzeźbach, krótkie zdania: zabrał mi pan pytanie, które chciałem panu zadać. Ponieważ wiedziałem, o tym, że inwestor rozmawiał z panią profesor na temat zakupu od niej rzeźb, które widział tutaj w Pionkach właśnie. Paweł, tak nie można żyć uważam, żeby opierać się na jakiś niedosłyszanych głosach i stworzyć wokół tego pewną teorię, która od razu na miejscu zakłada złą wolę. Nie ma tu żadnej złej woli. Złą wolą będzie, jeżeli zagłosujesz przeciwko mieszkańcom i to będzie sprawa oczywista. I ludzie cię ocenią.
Prawo wyboru
Większość radnych uważa, że nie mają prawa do tego, by ograniczać mieszkańcom możliwość zakupu własnego mieszkania. Każdy ma prawo do najkorzystniejszego wyboru. Wielokrotnie już mówiono, że są w naszym mieście osoby, które wolą i stać je na to, by wybudować własny dom, ale spora część mieszkańców woli mieszkać w blokach. Jednak w naszym mieście tej tkanki mieszkaniowej brakuje, a już na pewno brakuje nowoczesnych bloków, ekonomicznych i ekologicznych z niskimi kosztami eksploatacji. Kiedy pojawia się szansa by takie osiedle ktoś w tym mieście wybudował, to radni wyszukują wszelkie możliwe argumentów, by inwestycję zablokować, co jest tożsame z tym, że na terenie przemysłowym nie powstanie tzw. miasto w mieście, nie będzie nowych budynków do zasiedlenia, nie zatrzymamy odpływu ludności, nie wzrosną podatki wpłacane do budżetu itp. Miejscy radni, przynajmniej ci z grupy opozycyjnej, mają zawsze szeroki wachlarz wątpliwości, a ilością pytań starają się zniechęcić przeciwnika. Architekta pytali nawet o szczegóły budowy, z czego ściany, która firma będzie produkowała prefabrykaty, skąd woda, gaz, ogrzewanie. Przy okazji dowiedzieli się, że najprawdopodobniej istnieje ogromna szansa na wykorzystanie zasobów geotermalnych, by obniżyć koszty eksploatacji oraz wysokość opłat. Pytań mnóstwo, choć od radnych nie zależy zupełnie kto będzie budował, administrował, z czego zostaną wykonane ścianki działowe, jak będzie zagospodarowane otoczenie itp. Jest to prywatna inwestycja właściciela, który kupił teren po dawnym tartaku i chce wybudować osiedle dla rodzin według własnej koncepcji. Radni miejscy mają jedynie podjąć uchwałę, w której wyrażają zgodę by na terenie przemysłowym powstała zabudowa mieszkaniowa. Tyle i na szczęście tylko tyle, bo najwidoczniej lepiej byłoby, aby na terenie produkcyjnym pojawiła się jakaś fabryka zamiast 952 mieszkań.
Radna Grzywacz ma głos, więc pyta: dlaczego Pionki?
– Ja mam tutaj dwa pytania do pana (przyp. red. architekta). Skąd państwo macie te prefabrykaty zakupować, bo tutaj słyszałam o dwóch firmach, to jest raz. Kolejne moje, kolejne moje pytanie dotyczy tego, co państwo tutaj przedstawiacie. Pan przedstawia tutaj taką sprawę, że budujecie w większości, z tego co słyszałam w dużych miastach. Skąd pomysł na Pionki? Skąd to się wzięło w takim małym mieście, żeby budować 6-cio piętrowe bloki? Jak państwo sprawdziliście czy rynek ten tutaj nasz jest zapotrzebowanie na takiego typu budynki itd. itd.?
Architekt odpowiedział, że w całym kraju jest zapotrzebowanie na mieszkania, więc i pionkowski rynek takie potrzeby ma. Wszystkie bloki mają posiadać 5 kondygnacji, a jedynie 4 z nich zostaną podniesione o jedną, z uwagi na to, że na parterze przewidziano lokale usługowe. Radna Grzywacz nie jest rodowitą mieszkanką naszego miasta, więc zapewne nie wie, że w Pionkach miały powstać wyższe bloki niż czteropiętrowe, ale z uwagi na ówczesną działalność Pronitu, z przyczyn bezpieczeństwa zrezygnowano z budowy wyższych obiektów mieszkalnych. I tak np. bloki przy ul. Kozienickiej posiadają miejsca na szyby wind i mają więcej niż 5 kondygnacji. Architekt mówił również o tym, że w Pionkach rozwijać się będzie produkcja, z której jednak Pionki słyną, a młodzi ludzie nie pracują już jak kiedyś w fabrykach przy których szukali mieszkań. Dziś młodzi migrują, ale ci, którzy mają już rodziny chcą mieszkać w nowoczesnych blokach i nie ma już konieczności pracy zawodowej wykonywanej stacjonarnie. Wiele osób pracuje zdalnie, prowadzi działalności gospodarcze w internecie, projektuje osiedla siedząc w domu itp. Czasy pracy w zakładzie na 3 zmiany już dawno odeszły w zapomnienie. Jednak niektórzy radni mentalnie tkwią w poprzednim systemie i zdecydowanie tego nie rozumieją, że ktoś mógłby zakupić mieszkanie w Pionkach, a pracować w Radomiu lub faktycznie w sposób zdalny. Z racji tego, że każde gospodarstwo domowe ma przynajmniej jeden samochód, na nowym osiedlu każdy lokal będzie posiadał przynajmniej jedno miejsce parkingowe lub więcej.
Architekt chciał radnym wyświetlić koncepcję osiedla wraz z projektami urbanistycznymi, ale niektórym radnym ten pomysł nie odpowiadał. Zdecydowaną przeciwniczką była właśnie radna Wioletta Grzywacz, która twierdziła, że jest zbyt mało czasu by pokazywać prezentację. „Absolutnie za mało czasu” podczas posiedzenia komisji połączonych, które rozpoczęły się o godz. 10:00, a od 12-tej trwała sesja. Zobaczyć raptem kilka slajdów, żeby chociaż zapoznać się z koncepcją, nie było wskazane, więc korzystając z uprzejmości architekta prezentujemy mieszkańcom jak to wszystko ma wyglądać.
– Chciałabym dopytać o ten metr kwadratowy, ponieważ to jest dość istotna kwestia, bo tutaj z tego co widzę, to państwo mówicie: duże mieszkania w Pionkach, tu kawalerki, bardzo mało tych kawalerek. I powiem tak, no ja tak podchodzę do tego ekonomicznie, wie pan – mówiła radna, gdyż na osiedlu typowych kawalerek faktycznie ma nie być. Będą mieszkania 2, 3 i 4-pokojowe o metrażach: 45, 55, 65 i 100 m2, bo osiedle powstaje dla młodych, którzy kupują pierwsze mieszkanie i planują rodzinę. Przewidziano place zabaw, skwery, boiska wielofunkcyjne oraz pozostawiono przestrzeń na budowę przedszkola. Jednak radna „ekonomicznie” wolałaby, żeby to były małe, ciasne mieszkanka, bo przecież kto w Pionkach zechce zamieszkać w 65 czy 100-metrowym. Jednak w tym mieście są i takie mieszkania. W starym budownictwie właściwie większość lokali ma taki metraż, ale na osiedlu z wielkiej płyty to także nie jest jakiś ewenement. Nie każde mieszkanie w Pionkach to dwupokojowy „apartament” o powierzchni 32 m2. Mit biednego miasta, gdzie ludzie utrzymują się z zasiłków i pomocy socjalnej, już dawno upadł, bo właściwie nie pracują zawodowo już tylko ci, którzy nadal wolą mieszkać z rodzicami i być na ich utrzymaniu lub ci, którzy wolą utrzymywać się z zasiłków z MOPS, a te dzisiaj są wyższe niż najniższa krajowa. Faktycznie jest spora liczba emerytów, ale oni raczej na nowe osiedle wyprowadzać się nie będą już chcieli, bo większość z nich posiada mieszkania własnościowe.
Cena za m2 jest znana od ubiegłego roku, jednak radna Grzywacz woli „ale to… chcielibyśmy wiedzieć z ust pana”. Architekt potwierdził u inwestora, że cena właściwie pozostaje bez zmian pomimo inflacji.
– Mam takie pytanie. Skąd ten pośpiech? Czy nie możemy poczekać, jeśli już będziemy mieli dokumenty odnośnie zagospodarowania przestrzennego? Skąd ten pośpiech nagle się tutaj wziął? Bo mnie to bardzo interesuje.
Dla inwestora nie ma żadnego pospiechu, jest wręcz odmiennego zdania, gdyż projekt osiedla był gotowy już rok temu i rozpoczęła się batalia o pozyskaniu wszelkich możliwych zgód i uwarunkowań technicznych. Teraz pozostaje jedynie złożenie wniosku o pozwolenie na budowę, do którego potrzebna jest uchwała wyrażająca zgodę na budownictwo wielorodzinne na zdegradowanych, poprzemysłowym terenie, który i tak nie był własnością miasta. Po uzyskaniu pozwolenia w nowym sezonie budowlanym ruszy budowa pierwszych bloków i najprawdopodobniej zostaną one oddane do użytku w 2025 r. Z inwestycją nie można czekać w nieskończoność, bo nie wiadomo, ile będzie trwał program dofinansowań na budowę oraz zakup mieszkań lokatorskich.
– Ja nie wiem o jakich planach zagospodarowania przestrzennego pani radna mówi, bo my na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w trakcie opracowania żadnego planu zagospodarowania dla tego terenu. Stąd jest ta uchwała o lokalizacji inwestycji mieszkaniowej – wyjaśniła zastępca kierownika wydziału gospodarowania mieniem. Dodała, że gdyby miasto musiało opracowywać plan zagospodarowania przestrzennego dla tej lokalizacji, po to, żeby inwestycja mogła być zrealizowana, to musiałoby pokryć koszty związane z jego opracowaniem.
Pokoleniowy prezent i przeczucie radnego Maślanka
Zbigniew Belowski dziwił się, że w wypowiedziach niektórych radnych przenika wyraźny brak zaufania i niechęci do tego co nowe, inne. On sam uważa, że nowoczesne osiedle to „pokoleniowy prezent dla Pionek dlatego, że jest to inwestycja, w którą miasto nie musi się angażować”. Dla niego jest to ogromna szansa na to, by Pionki zyskały nowych mieszkańców, co jest możliwe, bo lokalizacja osiedla jest bardzo atrakcyjna.
– Jeżeli przychodzi inwestor zewnętrzny, to my powinniśmy się cieszyć. Naszą rolą, jako rady miasta jest to, co jest napisane w projekcie uchwały – ustala się lokalizację inwestycji mieszkaniowej i wszystko. Byłoby bardzo niedobrze, gdyby np. rada miasta zakwestionowała ten stan. Naszą rolą jest wstępna akceptacja, powiedzmy najprościej – nie ponosimy z tego tytułu żadnych kosztów. Zamieniamy, dzięki możliwości ustawowej, zdegradowany obszar w zagospodarowaną przestrzeń miejską położoną w atrakcyjnym terenie. Pamiętajmy o tym, że równolegle z tym projektem realizować się będzie projekt centrum handlowego po sąsiedzku, który będzie również służyć mieszkańcom nie tylko Pionek, ale całej okolicy.
Radni miejscy podjęli uchwałę i zdecydowali o tym, że inwestor może złożyć dokumenty o pozwolenie na budowę nowoczesnego osiedla na terenie poprzemysłowym. Za przyjęciem uchwały głosowali radni: Belowski, Jaroszek, Łyżwa, Panufnik, Szałabaj i Wąsik. Nie było żadnego głosu przeciw, nikt się też od głosu nie wstrzymał. Udziału w głosowaniu nie wzięli radni: Abramowicz, Grzywacz, Kobylas, Maślanek i Wierzycka.
– Bardzo doceniam i składam ukłon wszystkim tym, którzy głosowali za tą uchwałą. Otworzyliśmy sobie drogę do nowego i naprawdę, jestem przekonany, do wartościowego projektu wzbogacenia naszego miasta o nowych ludzi, o nowe pomysły, o nowe myślenie i powiem szczerze, że gdyby ta uchwała nie przeszła, to na tę radę ze strony mieszkańców spadłoby pewne odium, bo ludzie wiedzą doskonale, ja wiem jakie było zainteresowanie, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tym projekcie jeszcze kilka miesięcy temu, że ludzie się dopytywali.
– Ja życzę tej inwestycji wszystkiego najlepszego – oświadczył po głosowaniu radny Wojciech Maślanek. – Niech się Pionki rozwijają, ale 21 wrzesień mamy dzisiaj, mam przeczucie, że obym się mylił, że ta inwestycja nie powstanie.
Włodzimierz Szałabaj jest jednak większym optymistą niż radny Maślanek, bo uznał, że 6 radnych podjęło uchwałę, która daje miastu zielone światło, także dla osób, które czekają na tanie mieszkania, bo nowobudowane bloki nie będą w typie deweloperskim, tylko lokatorskie z możliwością przejścia na własność. „Teraz tylko trzeba trzymać kciuki żebyśmy mogli obserwować, jak tamta część naszego miasta się rozwija”.
Robert Kowalczyk podziękował radnym za przegłosowanie uchwały tak ważnej przede wszystkim dla mieszkańców. Dodał, że w tej chwili w urzędzie miasta jest złożonych ok. 100 wniosków o przydział mieszkania komunalnego, drugie tyle osób chciałoby się wyprowadzić z hoteli socjalnych, a ogromna liczba mieszkańców musi wynajmować mieszkania na rynku wtórnym, by w ogóle mieć gdzie mieszkać.
– Głosowanie otwiera pewną szansę, pewną drogę. My tak naprawdę nie wiemy jakie będą dalsze losy tej inwestycji, ale my tej inwestycji dajemy szansę jako burmistrz, jako rada. Otwieramy się na te potrzeby, które są przecież potrzebami naszych mieszkańców.
Po wynikach głosowania widać, który radny myśli o rozwoju Pionek oraz mieszkańcach – podsumowali radni. Tomasz Łyżwa, który głosował za przyjęciem uchwały wyjaśnił na koniec jedną, ale jakże ważną sprawę, która wiele wyjaśnia i daje jednocześnie do myślenia:
– Niektórzy radni przed głosowaniem w jakiś sposób stygmatyzują pozostałych, że jak zagłosują tak albo inaczej, to są tacy lub inni. Naprawdę każdy radny ma swój głos i jest to głos niezależny. Moim zdaniem każdy może głosować, jak chce w oparciu o swoje wiadomości, wiedzę itd. I prosiłbym na przyszłość, żeby nie podpowiadać innym jak mają głosować, bo myślę, że nie jesteśmy takimi debilami, że nie wiemy, jak głosować.