Po raz pierwszy w tej kadencji zdarzyła się taka sytuacja, że na sesję przybyło tylko 5 radnych i to w momencie, kiedy miały być podejmowane ważne uchwały z punktu widzenia budżetu miasta. We wtorek pojawili się jedynie: Wojciech Maślanek jako przewodniczący oraz radni: Dawid Jaroszek, Piotr Nowak, Grzegorz Wąsik i Włodzimierz Szałabaj. Nieobecny miał być Kamil Panufnik, a radny Zbigniew Belowski, spóźniony o kilka minut, wszedł do urzędu już po zamknięciu posiedzenia. Początek obrad zaplanowany był na godz. 14:30, a o 14:33 sesja została zakończona.
Trudno nie odnieść wrażenia, że wyglądało to jak „ustawka”, bo przynajmniej od tygodnia radni miejscy znali treści proponowanych uchwał, które mają ogromne znaczenie dla przyszłorocznego budżetu. Chodziło o wpływy do kasy miasta z podatków i opłat lokalnych oraz zmiany w uchwale budżetowej po analizie i wykonaniu budżetu za III kwartał 2023 roku. Do momentu rozpoczęcia sesji żaden radny nie poinformował biura o swojej ewentualnej nieobecności na posiedzeniu, o co zresztą zapytał przewodniczący zanim zamknął posiedzenie. Nieobecni w dniu 14 listopada: Tomasz Łyżwa, Wioletta Grzywacz, Paweł Abramowicz, Stanisław Pacan, Krzysztof Bińkowski, Iwona Wydmuch, Paweł Kobylas, Kamil Panufnik, Zbigniew Belowski i Anna Wierzycka.
Jeden z projektów dotyczył propozycji zwiększenia opłat za odbiór odpadów komunalnych. Na początku listopada, również na sesji, radni dyskutowali z burmistrzem o ile powinna wzrosnąć ta opłata by zbilansować gospodarkę odpadami. Szacunkowo dziś powinna już wynosić 28 zł/os, ale w mieście Pionki od 2020 roku nie było żadnych podwyżek, choć ceny na składowiskach stale wzrastały i wzrastać będą. W konsekwencji za ten rok z budżetu miasta trzeba dopłacić do gospodarki odpadami aż 800.000 zł. I radni na to wyrazili zgodę, choć nie zezwolili (poprzez odrzucenie uchwały budżetowej) na dokonanie wydatków.
14 listopada mieli zadecydować o tym, czy opłata za odpady komunalne zostanie zwiększona. To jednak decyzja, która może być źle odebrana przez mieszkańców, bo przecież wiadomo, iż nikt podwyżek nie lubi, nawet kiedy są nieuniknione. Jakaś część mieszkańców może skrytykować podwyżkę, a krytyki nikt nie lubi, szczególnie ci, którzy chcą ponownie kandydować na radnych czy nawet na fotel burmistrza w wiosennych wyborach samorządowych. Najlepiej więc nie przyjść z różnych powodów, choć 10 nieobecnych to zapewne nie był czysty przypadek. Być może część obecnych radnych boi się podjęcia decyzji przed wyborami? Choć zapewne zdają sobie doskonale sprawę z tego, że jeśli zostaną ponownie wybrani, to w przyszłym roku staną dokładnie przed takim samym problemem i być może trzeba będzie podnieść mieszkańcom opłatę nie o 5 czy 7 złotych, ale nawet o 50%. Tyle, że to już będzie po wyborach. A że w przyszłym roku trzeba będzie już dołożyć ok. 1 mln zł do śmieci, to zawsze przecież można powiedzieć, że to poprzednia rada doprowadziła do takiej sytuacji. Może mieszkańcy zrozumieją.
Dwa kolejne projekty uchwały dotyczyły podniesienia, zgodnie z opublikowanymi przez ministerstwo finansów wskaźnikami w sprawie maksymalnych stawek, podatku od nieruchomości oraz środków transportu. Tu, podobnie jak przy uchwale dot. odpadów komunalnych, znów podwyżka, a więc niezadowolenie wyborców.
Zmiany w uchwale budżetowej to m.in. wydatki, które miasto ponieść musi, jak chociażby zapłacić odszkodowanie z poprzedniej kadencji za roboty dodatkowe przy budowie pawilonu sportowego. Nikt miastu tego nie podaruje, a jeśli odszkodowanie nie zostanie wypłacone, to nie dość, że stale będą rosły odsetki, to całą kwotę ostatecznie wyegzekwuje komornik.
Być może strach przed wyborcami i konsekwencje utraty poparcia, a tym samym brak diet na kolejne 5 lat, spowodowały, że większość radnych postanowiła dziś na obrady nie przyjść. Jeśli jednak radni nie zadbają o wpływy do budżetu miasta, to niewykluczone, że wypłata diet jeszcze w tej kadencji może zostać zagrożona.
Można zadać pytanie czy to postawa godna radnego, który przecież jest przedstawicielem mieszkańców i powinien dbać o finanse samorządu oraz pracować dla dobra miasta. „Wierny Konstytucji i prawu Rzeczypospolitej Polskiej, ślubuję uroczyście obowiązki radnego sprawować godnie, rzetelnie i uczciwie, mając na względzie dobro mojej gminy i jej mieszkańców” mówili wszyscy podczas ślubowania na radnego. I zapewne radni właśnie dla dobra mieszkańców postanowili nie brać udziału w LXXVII sesji kosztem wpływów do budżetu. Mieszkańcy bezpośrednio więcej nie zapłacą, ale w konsekwencji nie będzie pieniędzy na remonty chodników czy ulic, które kandydaci na radnych będą przecież obiecywać w kampanii wyborczej, bo to sprzedaje się najlepiej.
Zawsze można nieobecność na sesji zrzucić na korki, które tworzą się teraz w okolicy stacji paliw spowodowane ruchem wahadłowym wymuszonym przez budowę wyniesionego przejścia dla pieszych. Może gdyby przewodniczący rady poczekał akademicki kwadrans z zakończeniem obrad z powodu braku wymaganej liczby radnych, to ktoś by jeszcze na sesję dotarł.
Po zakończeniu obrad z powodu braku quorum, burmistrz złożył nowy wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej z tymi samymi projektami uchwał. Przewodniczący ma 7 dni na zwołanie kolejnego posiedzenia. I czy następnym razem znów zawiedzie frekwencja?