Pod nieobecność strony najłatwiej jest wyrokować

Pod nieobecność strony najłatwiej jest wyrokować

Na ostatniej sesji radni próbowali podjąć temat kontroli przeprowadzonej w ramach nieprawidłowości realizacji programu Zielone Pionki. Już wielokrotnie ten temat był poruszany, bo i donosy w tej sprawie były, i zawiadamianie wszelkich możliwych służb, a nawet kontrole po kontrolach, bo „sygnalista” nie był zadowolony z wyniku. O tym mówił już kilkukrotnie na sesjach i komisjach rady Robert Kowalczyk. W dniu sesji burmistrz był nieobecny i nawet prosił, by przewodniczący przełożył termin posiedzenia, gdyż chciał wziąć udział w dyskusji, ale lepiej dla niektórych radnych, jak mogą debatować bez obecności burmistrza. Wówczas przedstawiane jest tylko jedno stanowisko, sesja transmitowana jest w internecie, ludzie usłyszą co usłyszeć mają i wyciągną jednostronne wnioski. Dodatkowo jeden z dokumentów nie figuruje na stronach urzędów kontrolujących, ale podobno jest „w obiegu społecznym”, przynajmniej tak twierdzi radny Maślanek.

Jak poinformował na wstępie przewodniczący radny, chodzi o uchwały Krajowej Izby Odwoławczej dotyczące informacji o wyniku kontroli doraźnej (na wniosek w przypadku uzasadnionego przypuszczenia, że w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego doszło do naruszeń przepisów ustawy, które mogło mieć wpływ na jego wynik) przy budowie dróg gminnych wewnętrznych – ul. Wiśniowej i ul. Dziewiątego (sygn. akt: KIO/KD 12/21), o zagospodarowanie i odnowę terenów zieleni w krajobrazie miejskim Zielone Pionki – skwer przy Al. Jana Pawła II (sygn. akt: KIO/KD 28/22) oraz park miejski Błonia (niepoprawna sygn. akt: KIO/KD 36/22 – KIO ostatnią uchwałę podjęło z nr 34/22, a data podjętej uchwały 9 stycznia 2023 r. dot. miasta Pionki nie występuje – brak dokumentów w BIP KIO).

Zwróciłem się do pana burmistrza o przekazanie radzie miasta Pionki dokumentów, które chciałem przedłożyć państwu radnym. Niestety do dnia wczorajszego organ wykonawczy nie przedłożył nam dokumentów – mówił na wstępie Wojciech Maślanek. Jednak radni przynajmniej o dwóch pierwszych uchwałach KIO wiedzą, o czym nawet na jednym z posiedzeń wspominał radny Belowski, który publicznie przyznał, że Wojciech Maślanek przysłał mu te dokumenty za pomocą komunikatora, więc zarówno przewodniczący, jak i radni dysponują dokumentami, których „do dnia wczorajszego organ wykonawczy nie przedłożył”. – Ja państwu za pośrednictwem biura, biuro rady miasta Pionki przesłało państwu w wersji elektronicznej te dokumenty. Nie wiem dlaczego, dlaczego jest taki opór ze strony organu wykonawczego żeby dzielić się z nami. Przecież również te dokumenty, jak wystąpienie pokontrolne również pan burmistrz miasta Pionki otrzymał i wszystkie dokumenty, jeżeli chodzi o kontrolę pan burmistrz otrzymuje. Są to obszerne, obszerne dokumenty, nie wiem, nie chcę liczyć, ale około 100 stron na pewno trzy dokumenty mają. Ja się postaram odczytać tylko niektóre, niektóre fragmenty.

Odczytane „niektóre fragmenty”, to tylko te które akurat pasowały do narracji wystąpienia. A ponieważ przynajmniej dwa z nich są dostępne dla wszystkich, każda zainteresowana osoba może je pobrać bezpośrednio ze strony BIP KIO i zapoznać się z ich treścią całościowo, a nie jedynie wybiórczo. Ostatnia z uchwał, której sygnaturę podał Wojciech Maślanek w obiegu dokumentów elektronicznych nie występuje, o czym zresztą była mowa i próba wyjaśnienia sytuacji. Pierwszą rzeczą, na którą radni zwrócili uwagę to numer uchwały, który sugeruje, że podjęta została jako 36 w roku 2022, ale rzekomo była uchwalona 9 stycznia 2023 r. Po sprawdzeniu wszystkich podjętych i opublikowanych przez KIO uchwał w latach 2022-23 okazało się, że w 2022 r. KIO podjęło łącznie 34 uchwały, a w 2023 r. do dnia posiedzenia rady, czyli do 19 maja podjęło uchwał 9, ale żadna z nich nie dotyczy parku miejskiego Błonia w Pionkach.

– Ja na wstępie powiem i stwierdzę, że jestem przerażony czytając te zaniechania i naruszenia, i te nieprawidłowości i te naruszenia prawa – kontynuował radny Maślanek. – Pan burmistrz ma wydział, który rozrósł się do dnia dzisiejszego o kilka osób – w sumie 7 pracowników i kierownik (dane dostępne nad BIP UM wraz z zakresem obszarów działalności wydziału). – I zadaje w tej chwili państwu, mieszkańcom takie pytanie: jak można naruszać tak przepisy w takim obszarze ważnym jak obszar zamówień publicznych? – uzupełnimy wypowiedź radnego: od uchwały KIO służy odwołanie, więc nie jest to ostateczne rozstrzygnięcie. Bez wyroku sądu trudno jednoznacznie stwierdzać, że faktycznie doszło do naruszeń. – Przecież to chodzi o nasze pieniądze, budżet, a efekt tych zaniedbań stwierdzonych po kontrolach, to myślę, a raczej jestem pewny, że ma konsekwencje właśnie w kwocie wstrzymanych środków z rozliczenia projektu Zielone Pionki.

Dalej mówił o tym, że radni debatują o złej sytuacji finansowej miasta, o której mówiono podczas komisji budżetu, gdzie poruszone zostały tematy niedoszacowanych wydatków na rok 2023, gdyż w wyliczeniach przyjęty został poziom ubiegłorocznej inflacji (zgodnie z zasadami rachunkowości), a tegoroczny już w tej chwili jest znacznie wyższy, więc tym samym radni muszą mieć świadomość, że budżet może być trudny do zrealizowania. Budżet „trzeszczy”, a tu Zielone Pionki jeszcze nie rozliczone, choć pieniądze powinny wrócić do miasta w 2022 roku z winy wydziału inwestycji.

Środki, które powinny być już w ubiegłym roku rozliczone, trafić na nasze konto z tego projektu, z jednego z największych projektów, nie są jeszcze do końca rozliczone i na tym etapie są wstrzymane. Myślę, że pan burmistrz na kolejnej sesji odniesie się, być może przedstawi radzie miasta Pionki, o czym być może w tym momencie nie wiemy, jakieś dodatkowe informacje, rozstrzygnięcia czy też zakończenia tych spraw, bo jak pamiętam w ubiegłym roku pan burmistrz odnosił się do uchwały KIO z 2021 twierdząc, że jest, że jest ona na etapie odwołań czy też, czy też wnoszenia spraw do wyższych instancji. No ja za wyjątkiem sądu, to nawet chyba nie wiem, nie jestem pewny, ale chyba nie ma odwołania od decyzji Krajowej Izby Odwoławczej, jeżeli chodzi o ten obszar. I nie wiem czy gmina miasto Pionki, czy my będziemy mieli takie możliwości, jeżeli chodzi o ten obszar.

Ponieważ radny Maślanek nie ma pewności w tym zakresie, to warto wyjaśnić, że stronie niezadowolonej z rozstrzygnięcia Krajowej Izby Odwoławczej przysługuje skarga do sądu. Skargę wnosi się w terminie 14 dni od doręczenia orzeczenia Izby. Skargę można złożyć od każdego rozstrzygnięcia KIO, niezależnie „od obszaru”.

Słusznie pan przewodniczący zauważył, że w przyszłości pan burmistrz z pewnością wyciągnie wnioski z tych wszystkich kontroli, które miały miejsce u nas w mieście – jako pierwszy głos z dyskusji zabrał radny Dawid Jaroszek. – I to jest oczywiście pewna słuszność. Dlatego zaczekajmy z wydawaniem jakichkolwiek osądów, wyroków, bo ostatecznością takich spraw to jest na samym końcu sąd. Uważam, że podczas nieobecności pana burmistrza, obowiązują jakieś ogólne standardy i wydaje mi się, że kontynuowanie w dalszym etapie tyrady jest takie troszkę może nie bezcelowe, ale tak mi się wydaje, że zwyczajnie nie na miejscu. Słusznie pan przewodniczący zauważył również, że z pewnością na kolejnym posiedzeniu rady miasta będzie pan burmistrz, będziemy mogli zadać pytania i wydaje mi się, że wtedy to będzie odpowiednie.

Radny Łyżwa stwierdził, że „nie chciałby się zbyt mocno tu zagłębiać w wyniki tej kontroli”, ale skoro Wojciech Maślanek zapoznał wszystkich z szeregiem nieprawidłowości i możliwymi skutkami finansowymi dla miasta, to rozmawiać trzeba, nawet bez możliwości uzyskania odpowiedzi od burmistrza. Przecież radny Łyżwa wraz z radnym Maślankiem byli „na rozstrzygnięciu przetargu” przy jednym z przetargów i z tego powodu „wylało się na nich kupę hejtu” ze strony burmistrza i niektórych urzędników.

Dlaczegoś myśmy przyszli, jak mogliśmy sobie pozwolić itd. No, ale widać, że wydział, za który jest odpowiedzialny de facto pan burmistrz, no nie pracuje tak jak powinien i coś tu nie funkcjonuje tak jak trzeba – ocenił radny Łyżwa. – A tu jeszcze odnosząc się do słów mojego przedmówcy, nie rozumiem co pan miał na myśli, bo skoro sesja była zwołana tydzień temu, był przedstawiony porządek obrad, pan burmistrz ma swojego zastępcę, sekretarza, kierowników wydziałów, swoich ludzi, no i przez tydzień nie może wyznaczyć odpowiednich osób, żeby jakby zastąpili go tutaj na sesji? A jeśli się zwołuje sesję nadzwyczajną, to jest o wiele krótszy termin i my musimy się do tego dostosować. Moim zdaniem, może się mylę, pan burmistrz, no jemu się wygodnie pracuje na sesjach nadzwyczajnych, a sesja ta obecna była zwołana nie przez niego tylko pana przewodniczącego i tu ja bym się doszukiwał jakieś obstrukcji, dlaczego się tutaj nikt nie pojawił.

Burmistrz i skarbnik przebywają na urlopach, a w ich imieniu o przełożenie terminu sesji wystąpiła wiceburmistrz miasta, ale przewodniczący prośby nie uwzględnił, choć pismo w tej sprawie rozesłał radnym i odczytał na początku posiedzenia. Osobą „winną” w sprawie braku rozliczenia jest burmistrz miasta, więc chce osobiście odnieść się do sprawy, więc pewnie z tego powodu nie wyznaczył nikogo do reprezentowania go przed zarzutami i pytaniami ze strony radnych. Sesje zwołuje zawsze przewodniczący rady lub pod jego nieobecność zastępca, a więc jest to jeden z ewentualnych obowiązków radnego Łyżwy, który przecież taką funkcję pełni, choć zazwyczaj jego rola jako zastępcy sprowadza się do pilnowania listy obecności radnych. To nie burmistrz zwołuje sesje, ale występuje z wnioskiem o jej zwołanie, podobnie jak prawo do tego mają radni w składzie ¼ ustawowego składu rady. Nie ma najmniejszych przeszkód formalno-prawnych by 6 radnych złożyło wniosek o zwołanie sesji w dogodnym dla siebie terminie i przeprowadzili debatę o sprawach ważnych, zapraszając na sesję burmistrza, który zgodnie z prawem nie ma obowiązku udziału w posiedzeniach rady, o czym nawet wspomniał Wojciech Maślanek.

Odnosząc się do słów pana radnego Łyżwy, na pewno nie będę wchodził w rolę mecenasa i nie będę mecenasem pana burmistrza. Natomiast z tego co mi wiadomo, burmistrz miasta Pionki Robert Kowalczyk uprzedził, że nie będzie go i wyraził taką wolę i chęć do tego, żeby sesję rady miasta przenieść. A druga rzecz, nie wydaje mi się panie wiceprzewodniczący radny Tomaszu Łyżwa, że gdyby pytania były do pana i pan byłby nieobecny, żeby na te pytania odpowiadał ktokolwiek inny – ad vocem wystąpił radny Jaroszek. – Nawet bym nie chciał takich pytań zadawać, gdyby pan był nieobecny.

Co to jest społeczny obieg dokumentów izby odwoławczej?

Radny Włodzimierz Szałabaj chciał uzyskać odpowiedź na pytanie, czy dokumenty, które radni otrzymali i o których teraz mowa, są w obiegu prawnym dokumentów:

Czy pan je zdobył gdzieś na świecie?

– Odpowiadając precyzyjnie panu radnemu, dwa z tych dokumentów są ze strony Krajowej Izby Odwoławczej, dwa. Nie znalazłem sygnatury ostatniej nr 36, ale one, one dotarły do przewodniczącego, bo są w obiegu i medialnym, no i społecznym – stwierdził radny Maślanek.

Rozbawiła mnie ostatnia odpowiedź pana przewodniczącego – głos zabrał Zbigniew Belowski. – Do tego stopnia, że aż muszę na nią zareagować, bo tutaj takie ciekawe lapsusy padają, że pewne dokumenty są w obiegu społecznym, pan przewodniczący ma do nich dostęp. Tak samo, jak pozwolił sobie uzgodnić z niektórymi radnymi, że dzisiejsza sesja się odbędzie, a nie uwzględnił oficjalnego wniosku burmistrza o zmianę terminu tej sesji. Mam absolutnie 100% przekonanie, że ta sesja na dzisiaj została przez pana przewodniczącego zainscenizowana ze względu na znajomość faktu, że nie będzie ani pana burmistrza, ani pani burmistrz, ani kierowników, którzy z wyprzedzeniem wyjeżdżając na urlopy składali stosowne wnioski. Nie zmienia jej przebieg w żadnym wypadku mojego stanowiska. Uważam, że przez grzeczność, przez wzajemny szacunek organów do siebie, nie powinniśmy w ogóle dyskutować podczas nieobecności zainteresowanych w tej kwestii. Tym bardziej, że interesując się tym tematem i słuchając z uwagą wystąpienia na jednej z poprzednich sesji kierownika wydziału inwestycji zauważyłem, że wiele spraw jest w toku. Ja dostrzegam tutaj pewną rozbieżność interpretacyjną co do faktów, które miały miejsce i to jest typowy przykład, kolejny jak ten związany z MOPS. Różnorodność interpretacyjna, urzędnicza, która prowadzi do zaciemnień i niestety wiele z tych spraw będzie musiało finalnie zakończyć się w sądzie, żeby sąd ostatecznie je rozstrzygnął. W związku z powyższym uważam, że my dzisiaj tracimy czas i sądzę, że powinniśmy sobie odpuścić te wszystkie okrutne przestępstwa, bo tu już o naruszeniach prawa się mówi i poczekać do spokojnego wyjaśnienia. Tym bardziej, że na szybko były te dokumenty skądś tam ściągane ze stron. Widać panu przewodniczącemu bardzo zależało na tym, żeby ta sesja odbyła się dziś.

Takie stwierdzenia radnego nie spodobały się Wojciechowi Maślankowi, który stwierdził, że radny zabiera głos „nie w temacie, którego dotyczy debata”.

Ja, ja myślałem, że pan jako bardzo doświadczony radny mający naprawdę wiedzę, wiedzę i naprawdę znający szereg, szereg, szereg, szereg tu poruszonych bardzo ważnych spraw, jeżeli chodzi o nasze miasto, poruszy, odniesie się. Ja wszystko to, co pan poruszył już, to już omówiłem na wstępie sesji rady miasta.

Ja o jednej z tych spraw powiadamiałam w czerwcu zeszłego roku, dosyć obszernie był ten punkt omawiany – stwierdziła radna Grzywacz. Faktycznie taka sytuacja miała miejsce i nawet wówczas Robert Kowalczyk oraz radni twierdzili, że doszło do nieporozumienia, strony mają swoje zdanie w tych sprawach, składane są wyjaśnienia i najprawdopodobniej cała sprawa znajdzie swój finał w sądzie, bo od decyzji KIO miasto musi się odwołać by wykorzystać wszelkie możliwe ścieżki odwoławcze. – Mało tego, nawet komisja wydała stanowisko w tej sprawie, żeby powiadomić organy ścigania. Dziwię się, że przy tak poważnych naruszeniach przepisów, bo to stwierdził urząd zamówień publicznych, jak i również podtrzymała krajowa izba odwoławcza nie ma w tym momencie nikogo z urzędu. Nie mamy nawet kierownika wydziału.

Kiedy radny Belowski chciał, aby radna Grzywacz odpowiedziała dlaczego nie ma „nikogo z urzędu”, usłyszał, że teraz mówi radna Grzywacz, a on ma nie przeszkadzać.

Pan kierownik Dariusz Dygas chętnie komentuje na różnych forach internetowych jak to pozyskuje środki dla miasta. Wypowiada się bardzo chętnie na ten temat – mówiła dalej radna. – I myślę, że skoro pozyskuje te środki to chętnie by nam tutaj odpowiedział dzisiaj na wiele nurtujących nas pytań. Myślę, że jeśli nie ma nikogo nie mam chyba więcej tutaj żadnych pytań.

Tomasz Łyżwa stwierdził, że już kolejny raz „niektórzy radni próbują obarczyć tutaj przewodniczącego winą za to, że zwołał dzisiaj sesję zwyczajną chyba pierwszą w tym roku, bo burmistrz nie ma czasu, pani burmistrz nie ma, nie ma pana kierownika”. Skoro jednak przewodniczący został poinformowany o fakcie, że akurat w dniu 19 maja będzie taka absencja w urzędzie, to mógł termin sesji przełożyć, o co poprosiła wiceburmistrz w imieniu Roberta Kowalczyka. Teraz radni dziwią się, że jednak burmistrza nie ma, jakby uciekł przed nimi, choć rozpoczął swój urlop zanim przewodniczący ogłosił termin sesji.

– Ten urząd pracuje, istnieje, no nie ma ludzi niezastąpionych – mówił radny Łyżwa, choć kim zastąpić burmistrza do którego pytania chcą kierować radni? – To jest tylko kwestia dobrej woli, żeby tu ktoś przyszedł i odpowiedział na te pytania. Jeśli nie przyszedł, to czemu my mamy zawiesić to, bo obrady i nie wiem, a jak pan burmistrz zachoruje i będzie długo. To pismo (od wiceburmistrz z prośbą o przełożenie terminu sesji) to wpłynęło w poniedziałek, a sesja to była wyznaczona w piątek. Już wszyscy pobrali dokumenty, już wszystko się zadziało.

Jako wiceprzewodniczący, Tomasz Łyżwa po blisko 9 latach bycia radnym raczej powinien orientować się, że urzędnicy oraz burmistrz nie mają obowiązku uczestniczenia w sesjach. To jest sesja rady miasta, a więc jedyni obowiązkowo przybyli, to radni. Każda inna osoba jest zapraszana przez zwołującego posiedzenie lub przychodzi, bo posiedzenia organów kolegialnych jest otwarte dla wszystkich. Czy przewodniczący zwołując sesję pokusił się o poproszenie osób do których radni chcieliby kierować swoje pytania, tego nikt nie wyjaśnił. Burmistrz poprosił o inny termin, ale prośba została odrzucona, jak tłumaczył Wojciech Maślanek ze względu na to, że sprawę „analizował, pozwolił sobie ustalić to z niektórymi radnymi, niestety większość radnych już w piątek w swoje pracy wzięła urlopy”. Większość radnych z którymi ewentualnie skonsultował przewodniczący termin sesji, to aż 3 osoby, które i tak są uprawnione do zwolnienia z pracy na czas sesji lub komisji, a utracona korzyść za nieobecność w pracy pokrywa właśnie dieta radnego.

Radny Łyżwa zastanawiał się co w sytuacji, kiedy burmistrz zachoruje, „miasto przestanie funkcjonować, my przestaniemy obradować?”. Burmistrz już chorował i miasto funkcjonowało, a obecność burmistrz nie jest konieczna by radni wywiązywali się ze swoich ustawowych obowiązków. Radny Krzysztof Bińkowski stwierdził, że nieobecność na sesji: burmistrza, wiceburmistrz, sekretarza, p.o. sekretarza, skarbnika miasta i zastępcy skarbnika, to nie efekt zbiegu okoliczności, ale burmistrz zakazał tym osobom przyjść na sesję. O tym, że Roberta Kowalczyka i skarbnik miasta nie będzie, radni zostali poinformowani, sekretarz miasta przebywa na urlopie wychowawczym od jakiegoś czasu i pewnie radni zdążyli się zorientować, szczególnie, że po to została wyznaczona osoba pełniąca obowiązki sekretarza. Wiceburmistrz i zastępca skarbnika w czasie, kiedy radni odbywali swoje posiedzenie, podpisywały w radomskich urzędach umowy na dofinansowanie kilku zadań miejskich. To jednak dla niektórych radnych żadne wytłumaczenie, bo z dyskusji wynika, że z tylko radni mają prawo do chorób, zwolnień, urlopów, nieobecności, inni absolutnie nie i nawet nie mogą wykonywać swoich służbowych obowiązków, gdyż powinni przebywać z radnymi, a nie realizować ważne dla miasta sprawy.

Dawid Jaroszek, by rozwiać wątpliwości radnego Bińkowskiego zapytał mecenasa, czy jeżeli wiceburmistrz nie ma w urzędzie, gdy trwa sesja, a w tym czasie przebywa w innym urzędzie i realizuje ważne dla miasta zobowiązania, to czy realizuje swoje obowiązki służbowe i czy to oznacza, że jest w pracy.

Wykonuje swoje obowiązki – krótko odpowiedział mecenas. Jednak niektórzy radni wielokrotnie już udowadniali, że nie mają pojęcia w tym zakresie, choć bardzo chętnie pouczają, gdzie dany pracownik ma przebywać w godzinach pracy.

Ta cała debata do niczego radnych nie doprowadziła, bo chcieli tylko omówić uchwały KIO i zadać burmistrzowi pytania w celu wyjaśnienia sprawy i powzięcia informacji co dalej w kwestii odwołania od decyzji izby. O nieobecności burmistrza na sesji, a więc braku możliwości zadawania mu pytań, zostali poinformowani na kilka dni przed posiedzeniem, więc z porządku obrad można było zdjąć ten punkt, ale uznali, że lepiej go zachować, choć logiki w tym żadnej. Posiedzieli, podyskutowali, przewodniczący ogłosił przerwę, po której przeszli do podejmowania uchwał. Ale co zostało nagrane i transmitowane, tego cofnąć się nie da. Temat zapewne powróci, bo przecież nadal nic nie wiadomo w sprawie. Może do tego czasu nawet ostatnia uchwała KIO z „obiegu społecznego” trafi już do obiegu oficjalnego i wszyscy będą mogli zapoznać się z jej treścią.

 

Przeczytaj również