Wielokrotnie radni miejscy dyskutowali na temat udzielenia gwarancji finansowej jako zabezpieczenia ze strony miasta, kredytu zaciągniętego przez PWKC na zakup emisji CO2. Ostatnio nawet kilka godzin debatowali o poręczeniu jakiego mieli udzielić w wysokości 500 tys. zł. Na ostatniej sesji mieli do przyjęcia uchwałę, która zapewnia poręczenie na cały okres spłaty kredytu – 500 tys. zł w roku 2023, 500 tys. w roku 2024 i 100 tys. w 2025 r.
Spółka kredyt regularnie spłaca, nie ma żadnych zaległości z tego tytułu, ale bank przed podpisaniem umowy zażądał poręczenia ze strony właściciela, o czym radni doskonale wiedzieli, kiedy wyrażali zgodę na poręczenie w roku 2022. Najwyraźniej myśleli, że poręczenie dotyczy tylko jednego roku, bo ogromnym zaskoczeniem było dla nich udzielenie poręczenia również w tym roku. Rozmowy z bankiem przyniosły efekt w postaci zabezpieczenia w wysokości 500 tys. zł zamiast 1 mln zł w roku obecnym oraz 500 tys. zł w kolejnym. Miasto nie musi nikomu tej kwoty przekazywać, jest to jedynie zapis formalny i zabukowanie w budżecie wymaganej kwoty. Na koniec roku, podobnie jak w roku minionym, pieniądze to zostaną odblokowane i będzie można je przeznaczyć na dowolny cel.
Podczas posiedzenia komisji finansów, która odbyła się przed sesja, radny Tomasz Łyżwa dopytywał, czy można wpisać takie zabezpieczenie na lata kolejne, skoro radni budżet na rok 2024 będą zatwierdzać dopiero w grudniu. Skarbnik miasta wyjaśniła, że w Wieloletniej Prognozie Finansowej ujmowane są wydatki na lata kolejne, jak sama nazwa uchwały wskazuje. To co radni przyjmą w WPF znajduje swoje odzwierciedlenie w kolejnych budżetach – w tym przypadku muszą w budżecie na rok 2024 wpisać 500 tys. zł.
– Pan burmistrz ciągle podkreśla, że spółki nie mogą zarabiać i nie będą zarabiały, dopóki pan burmistrz będzie burmistrzem. No, ja dalej będę twierdził, że spółka ma prawo zarabiać, powinna zarabiać, a zyski w formie dywidend powinna wpłacać do podmiotu, który zarządza, w tym wypadku gmina miasta Pionki – mówił w dniu 9 maja radny Wojciech Maślanek.
Skoro spółka PWKC powinna zarabiać i dzielić się zyskiem z miastem, to musi ona zarabiać na mieszkańcach, czyli podnieść ceny za wodę, ścieki i ciepło do takiego poziomu, by mogła wypłacić wspomniane dywidendy. Pomysł radnego Maślanka obciążyłby finansowo samych mieszkańców, choć należy jeszcze pamiętać o tym, że spółka musi mieć pieniądze na bieżące naprawy wszystkich sieci czy inwestycje np. budowę kanalizacji. Jak wówczas kształtowałyby się ceny, gdyby faktycznie spółka zarabiała? Dziś Wojciech Maślanek ubolewa nad cenami za centralne ogrzewanie, mówi, że mieszkańcy za drogo płacą za ciepło, ale jednocześnie chce by spółka zarabiała na tyle, by dzielić się pieniędzmi z miastem.
Dodać również trzeba, że taryfy dla ciepła i wody oraz ścieków ustalane są przez regulatorów państwowych, a nie przez zarząd miejskiej spółki czy samego burmistrza. Mówili o tym wielokrotnie przedstawiciele spółki na licznych spotkaniach z radnymi. Tym samym już każdy radny powinien doskonale wiedzieć, że wysokość opłat jakie ponoszą mieszkańcy wyznaczana jest przez Urząd Regulacji Energetyki (ciepło) i Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie (woda i ścieki). To te instytucje decydują ostatecznie o wysokości taryfy w której, zgodnie z rozporządzeniem taryfowym, wyeliminowany jest całkowicie zysk. Na czym więc ta spółka ma zarabiać, by mieć czym się dzielić?
– Bo nie po to powoływaliśmy takie podmioty żeby utrzymywać od rady nadzorczej, członków rady nadzorczej czy rad nadzorczych do innych, bardzo kosztownych stanowisk w spółce obecnie, obecnie, w spółkach obecnie mamy – wyjaśniał radny Maślanek. Tym samym najwyraźniej uważa, że gdyby PWKC przekształcić ponownie w jednostkę budżetową (co nie jest zgodne z prawem), to koszty pracownicze byłyby niższe. Faktycznie nie istniałaby wówczas rada nadzorcza spółki ani prezes czy członek zarządu, ale byłby dyrektor (kierownik) i jego zastępcy, którym również należy zapłacić za pracę. Chyba, że kierownictwem tak dużym przedsiębiorstwem zająłby się w ramach pensji jeden z urzędników? Dodatkowo przywrócenie jednostki budżetowej byłoby ogromnym obciążeniem dla budżetu miasta, bo wydatki na węgiel, prąd, gaz, pensje, inwestycje, naprawy itp. byłyby składową każdego planu finansowego. To właśnie obciążenie dla budżetu miasta kosztami niegdysiejszego OWKC były powodem likwidacji i przekształcenia go w samodzielną spółkę. – Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tu mamy poręczenie kredytu, rada miasta wyraziła wcześniej swoją opinię, zgodziła się. I muszę to stwierdzić publicznie, i mocno podkreślić, że no to odzwierciedla kondycję, kondycję spółek, spółki tu w tym momencie, w tym wypadku PWKC i generalnie finansów naszych publicznych. Moim zdaniem w tym momencie wydatki, pan burmistrz na komisji budżetu i finansów wyraźnie stwierdził, że po 4 miesiącach już obserwuje z panią skarbnik jakie środki i gdzie nam będzie tych środków brakowało.
Podczas dyskusji na wspomnianej komisji, burmistrz Robert Kowalczyk poinformował radnych, iż wzrost cen za energie elektryczną i gaz w mieście wzrósł do takiego poziomu, że w ciągu kwartału miasto zapłaciło połowę tego, co zaplanowane zostało na cały rok. Jednak o tym, że podczas uchwalania budżetu obniżone zostały znacząco niektóre wydatki, radni wiedzieli, bo kilkukrotnie wspominała o tym skarbnik miasta. To był celowy zabieg, by można było zamknąć budżet i radni wiedzieli, że w trakcie roku będą zmuszeni przesuwać pieniądze na różne wydatki, które zostały okrojone przy podejmowaniu uchwały budżetowej na rok 2023.
– I jeżeli ja mówię również publicznie o likwidacji czy też połączeniu dwóch spółek w spółkę, to nie o zwolnieniach czy też, czy lub, czy jak to niektórzy używają argumentów, że Maślanek chce, czy radny Maślanek, czy przewodniczący Maślanek kogoś pozbawić pracy. Nie, bo ekonomii, finansów nie da się oszukać, to jest, odzwierciedla się wszystko w budżecie miasta Pionki – stwierdził radny Maślanek. I faktycznie ma rację, ale utworzenie ze spółki jednostki budżetowej również znajdzie swoje odzwierciedlenie w budżecie miasta, który zostanie obciążony znacznymi kosztami funkcjonowania takiej jednostki – za rok 2022 PWKC podało wydatki na kwotę ok. 22 mln zł. To byłyby dodatkowe wydatki miasta i jakby nie liczyć, bo finansów oszukać się nie da, miasto naraziłoby się na znaczy ich wzrost bez pokrycia w przychodach. – Tych środków będzie brakowało i na pewno nie zrealizujemy tego budżetu, chodzi o wszystkie nasze założenia w tym momencie. Nasze założenia, które są, które znajdują się w budżecie. I dziwię się panu burmistrzowi, że nie pochyla się nad tym bardzo ważnym problemem i nie wyciąga wniosków, czy też konsekwencji w stosunku do osób zarządzających tymi spółkami. No jeżeli podmiot generuje straty, to należy zapobiegać czy wyciągnąć jakieś konsekwencje, powziąć jakieś inne rozwiązania. No nie da się innego rozwiązania myślę w tym wypadku jak likwidacja czy też połączenie dwóch podmiotów w jeden.
Budżet PWKC czy ekoPionki podobny jest do budżetu miasta. Strata finansowa spółki, o której wspomina radny Maślanek, to nic innego jak deficyt w budżecie miasta. Czyli zdaniem radnego nasze miasto również należy „zlikwidować lub połączyć” z inną gminą. Można też wyciągnąć odpowiednie konsekwencje w stosunku do tych, którzy budżet konstruują, czyli w tym wypadku do radnych miejskich.
– Podkreślę jeszcze jedno, że czym to jeszcze dla mieszkańców skutkuje – kontynuował radny Maślanek. – Dla mieszkańców, to skutkuje potężnymi kosztami, które co miesiąc mieszkańcy płacą i wzrost, i to bardzo wysoki czynszów za centralne ogrzewanie mamy jedne z najwyższych stawek w regionie. Ostatnio mieszkańcy, to jest też odzwierciedlenie kondycji spółki PWKC, ostatnia podwyżka, którą mieszkańcy otrzymali również, jeżeli chodzi o centralne ogrzewanie, a co za tym idzie czynszu, które, który uiszczają. Nie wiem, czy jeżeli nie zareagujemy to mieszkańcy być może, żeby do tego oczywiście nie doszło, przestaną płacić czynsze. To by była sytuacja bardzo niebezpieczna. Nie wszyscy dobrze są sytuowani, nie wszyscy dobrze zarabiają, są ludzie, którzy większość swoich poborów wydają na leki czy też żywność, która jest bardzo droga po inflacji i po wojnie wywołanej przez Rosję.
Jednak inflacyjna podwyżka nie dotyczy jedynie cen żywności i leków, ale przede wszystkim cen energii, za którą PWKC płaci coraz więcej. Sam zakup prądu potrzebny do funkcjonowania urządzeń wodnych, kanalizacyjnych czy ciepłowniczych kosztuje już ponad 1 mln zł miesięcznie. Indywidulani odbiorcy gazu i prądu również płacą coraz więcej za dostarczaną energię, która odbija się także na cenach wspomnianej żywności. Dziwne, że wzrost cen, zauważany przez radnego dotyczy jedynie leków i żywności, a reszty jakby nie dostrzegał, choć chwilę wcześniej sam wspomniał, że miasto w ciągu kwartału wydało już połowę środków przeznaczonych na cały rok. Wojciech Maślanek dodał, że „uszanował decyzję radnych” o wyrażeniu zgody na udzielenie gwarancji dla kredytu zaciągniętego przez spółkę w ubiegłym roku by pokryć koszty zakupu prawa do emisji CO2. Jednak sam jak zawsze zagłosował przeciwko uchwale.
– Po raz kolejny mamy do czynienia z poręczeniem kredytu i po raz kolejny jesteśmy w trakcie rozmowy na ten sam temat – dodał radny Dawid Jaroszek. – Wydawać by się mogło, że wszystkie wątpliwości zostały już rozwiane. Powtarzamy ten sam schemat cały czas, wspominamy o kosztach, o stratach, o kondycji. I faktycznie zadajmy sobie pytanie, bardzo proste, z bardzo prostą odpowiedzią. Czy gdyby spółka, tak jak tutaj sugeruje pan przewodniczący, była w strukturach urzędu miasta, czy te czynsze byłyby mniejsze? Czy mieszkańcy faktycznie płaciliby mniej?
Widocznie i tak płacą za mało, bo spółka nie jest w stanie wygenerować dywidend, którymi mogłaby się podzielić z miastem. Za to generuje starty, a więc zarabia zdecydowanie mniej niż wynoszą całkowite koszty. Tylko czy koszty spółki to jedynie pensje dla członków rady nadzorczej i zarządu?
– Co by się tak na dobrą sprawę zmieniło? Zmieniłaby się nazwa. Za prąd musieliby płacić tyle samo, za węgiel musieliby płacić tyle samo i nie tak jak kilka lat temu za tonę 400 zł, tylko tak jak w ubiegłym roku grubo ponad 2 tysiące zł. Nie tak, jak kilka lat temu za prąd z okresy 3 miesięcy, tylko miesięcznie 1 mln zł. Nic poza nazwą nie zmieniłoby się. My jako radni, wręcz można powiedzieć, że jesteśmy zobligowani do wyrażania naszej troski o dwie spółki. Wiele na ten temat już mówiliśmy i w moim odczuciu, w takiej sytuacji jak ta, wydaje się, że powinniśmy stanąć ponad wszystkimi podziałami politycznymi, prywatnymi, osobistymi. Dla nas dobro powinno liczyć się tylko jedno, tego, aby zarówno miasto, jak i spółki, które są nam nota bene podległe, funkcjonowały w odpowiedni sposób. Mówimy cały czas o tych kosztach centralnego ogrzewania, gdzie można powiedzieć, że będziemy o tym mówić w tej kadencji zapewne jeszcze wiele, wiele razy. Poza rozmową nie zmienimy tutaj niczego, bo ona nic kompletnie nie wniesie do stanu faktycznego. I faktycznie nie jest dobrze. Raz jeszcze zadam pytanie: dlaczego? Jest szereg czynników zewnętrznych, które właśnie złożyły się i wpłynęły na to, że w zeszłym roku tak te czynsze i te ceny poszły do góry. Dlatego apeluję, abyśmy stanęli ponad podziałami i zrobili to, co do nas należy i zatroszczyli o to, co potrzeba.
Radny Zbigniew Belowski wspomniał o tym, że od 10 lat bierze udział w dyskusjach na temat spółek miejskich, a dyskusje zmieniają swój charakter w zależności od tego kto dyskutuje, jaki ma poziom wiedzy w danym zakresie oraz doświadczenie czy umiejętność przewidywania konsekwencji. Dodał, że w minionej kadencji rada odniosła się negatywnie do próby przekazania własności spółki PWKC w prywatne ręce.
– Ta dyskusja zawsze jest wywoływana wtedy, kiedy trzeba wpuścić w obieg miasta trochę populizmu, bo zaczyna się zawsze od tego, że ludzie nie będą płacić, że ludzie będą ponosić konsekwencje. Prawda jest taka, że wszyscy ponosimy konsekwencje kilku rzeczy – począwszy od zdarzeń, które miały miejsce w okresie pandemii, poprzez konsekwencje wynikające z konfliktu wojennego na wschodzie, poprzez niekontrolowana i wzrastającą inflację zasilana przez nieudolne działanie rządu RP, która będzie jeszcze bardziej rosła, bo przewidywania są niestety bardzo niedobre. Wszyscy ponosimy tego konsekwencje – mówił radny Belowski. – Wszyscy ponosimy konsekwencje niemożliwości zbilansowania budżetu w sposób, który jest naszym obowiązkiem. Naszym, radnych obowiązkiem ustalenia pułapu wysokości opłat za wywóz nieczystości, który powinien się bilansować, a wiemy, że się nie bilansuje. Co nam to dało? Złotówka, 2 złote na rodzinę podwyżka, a konsekwencje niezamykanie się budżetu w tym aspekcie. My powinniśmy patrzeć na sprawę budżetu długofalowo, perspektywicznie, do przodu. Przewidywać konsekwencje, które niestety same się nie realizują, tylko są konsekwencjami naszych poczynań, naszego postępowania (…). Finanse publiczne miasta to nie jest zabawka, gdzie można na zapleczu sobie po ustalać, że dzisiaj nie damy, bo ktoś wymyślił, że to idzie na co innego. W każdym uzasadnieniu poczynań budżetowych jest napisane dokładnie, dlaczego taka, a nie inna kwota jest przeznaczana. Jeżeli ktoś czegoś nie wie, nie rozumie zawsze może zapytać wprost burmistrza miasta bądź panią skarbnik, którzy sprawę wyjaśnią.
Mówił o tym, że inicjatywa podjęta przez burmistrza i zarząd PWKC o zaciągnięciu kredytu na zakup emisji jest spowodowana jedynie ustabilizowaniem obecnej sytuacji na rynku energetycznym. Jednocześnie dziwi się, że „po raz kolejny część radnych próbuje storpedować głos rozsądku tylko dlatego, że im się to nie podoba, bo mają inne plany, swoje własne pomysły, które odstają od prowadzonego kierunku rozwoju miasta”, czego efekty widać na naszych ulicach. Dodał, że grupa radnych podejmuje takie decyzje i dyskusje wyłącznie w celu wprowadzenia chaosu.
– W gruncie rzeczy wiemy jakie są przyczyny tego postępowania, ale jeszcze nie czas o nich mówić – dodał, ale obserwatorzy politycznych rozgrywek w naszym mieście doskonale wiedzą, że w taki sposób zachowują się nie tylko przeciwnicy władzy, ale przede wszystkim przyszli kandydaci na fotel burmistrza lub zwolennicy nowego kandydata. W poprzedniej kadencji wyraźnie było to widać w ostatnim roku, kiedy Wojciech Maślanek każdy pomysł ówczesnego burmistrza krytykował i podkreślał, że przyjdzie nowy i zrobi porządek. Choć jak ten nowy już przyszedł, to również stał się obiektem krytyki radnego Maślanka. Tradycja.
Radny dodał także, że miasto ma moralny obowiązek opieki finansowej nad własną spółką, która była już przecież zakładem budżetowym, co nic dobrego dla miasta nie przyniosło i dlatego zdecydowano o przekształceniu. Teraz radni Abramowicz i Maślanek głośno mówią o najlepszym z możliwych rozwiązań – ponowne utworzenie zakładu budżetowego, a więc borykanie się z tymi samymi problemami co kilka lat temu, gdy miasto nie mogło nawet zaciągnąć kredytu na zakup węgla i zmuszone było pożyczać go z Kozienic, żeby mieszkańcy w środku zimy nie zostali bez ogrzewania.
Ponownie głos w dyskusji zabrał Dawid Jaroszek, który przypomniał radnym, że i media ogólnopolskie informowały o tragicznej sytuacji finansowej przedsiębiorstw ciepłowniczych, spowodowanej podwyżkami cen węgla, prądu i gazu. Stąd też wiele gmin zdecydowało się poręczyć swoim przedsiębiorstwom wielomilionowe kredyty, czasem samo poręczenie wynosi kilkanaście milionów zł. Rady gmin rozumieją trudną sytuację i chcą ratować swoje ciepłownie, a w mieście Pionki jakoś zawsze jest na odwrót – zamiast ratowania jedynie negowanie, wieczna krytyka i brak dobrych, i rozsądnych rozwiązań. Czysty populizm, który świetnie przyjmuje się jako temat do dyskusji na anonimowych forach, gdzie autorzy postów mogą pisać wszystko co tylko przyjdzie im do głowy bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji prawnych. Nasilenie takich tematów nastąpi w kampanii wyborczej, gdzie proroctw dotyczących ratowania miasta będzie wiele, a pomysłów na zarządzanie jeszcze więcej, a to, że nie będą miały sensu i pokrycia w rzeczywistości nikt nie będzie weryfikował, bo jak to kiedyś ujął były już wiceburmistrz tego miasta – papier wszystko przyjmie.
Ale wracając do kredytu spółki PWKC, który wyniósł 4 mln zł (do spłaty pozostało mniej niż 3 mln zł), a poręczenie 1 mln zł, radny Jaroszek poinformował, że nasi sąsiedzi, czyli gmina Kozienice poręczyła 16 mln zł, Kościerzyna 11 mln zł, Legionowo 14 mln zł na ratowanie swoich spółek.
Tomasz Łyżwa znany jest ze swoich pytań, choć niejednokrotnie powiela pytania zadane przez swoich przedmówców. Tym razem pytanie dotyczyło zakupu uprawnień do emisji, choć temat ten był omawiany i wyjaśniany wielokrotnie:
– Pytanie do pana burmistrza, bo jeszcze niedawno na spotkaniu z zarządem PWKC dowiedzieliśmy się, że spółka zeszła z mocy i nie będzie musiała kupować uprawnień do emisji CO2. Może by tutaj pan burmistrz nam wyjaśnił, czy to są jakieś zaległe spłaty, czy jakieś nowe rzeczy się wydarzyły, że musimy udzielać poręczenia na kredyt, jak pisze na zakup uprawnień do emisji CO2.
Faktycznie w uzasadnieniu uchwały, choć nie pisze, a jest napisane, że jest to poręczenie kredytu na zakup praw do emisji CO2. Kredyt spółka zaciągnęła w ubiegłym roku, żeby rozliczyć prawa do emisji z roku 2021, 2022 oraz początku obecnego. Temat poruszany był wielokrotnie, więc nie będziemy znów przytaczać wszystkich wyjaśnień. Jednym zdaniem: PWKC nie musi już kupować nowych praw do emisji CO2, ale musi zapłacić za poprzednie. O tym także wiele razy słyszał radny Tomasz Łyżwa, a ciągle rozpoczyna dyskusje na nowo.
– Rozmawialiśmy już o tym wielokrotnie i mówiłem państwu, że mamy zamknięte opłaty emisyjne do początku marca – odpowiedział burmistrz. – Natomiast ten okres od 1 stycznia do 4 czy 5 marca musieliśmy rozliczyć i zakupić – i ponownie wyjaśnił radnym, że PWKC podjęła starania by zejść z mocy i wyjść z konieczności kupowania praw do emisji oraz przytoczył rozlicznie kosztów ogrzewania za mieszkanie rodziców, gdzie roczny koszt zaliczek na c.o. wyniósł 3.200 zł, a zwrot po rozliczeniu kosztów to ok. 600 zł. Za kwotę 2.600 zł ogrzane zostało mieszkanie o pow. 42 m2 (całkowity czynsz za mieszkanie to 500 zł/m-c), czyli tyle ile kosztowała tona węgla. Trudno byłoby ogrzać taką powierzchnię przez cały sezon grzewczy jedynie wykorzystując jedną tonę opału. Stąd pytanie Roberta Kowalczyka czy to faktycznie jest tak drogo?
– Tu akurat pan przedstawił jakby sytuację pańskiej mamy, ale na przykład wiem, że czynsze z większych powierzchni dochodzą i oscylują 800, 900 a nawet 1000 zł. No wiem pan, każdy przedstawia no jakby swój punkt widzenia i podaje przykłady – odpowiedział radny Maślanek. Ogrzanie mieszkania o większej powierzchni zawsze wiąże się z wyższą zaliczką za centralne ogrzewanie, ale to raczej nikogo nie dziwi.
Żeby wyjaśnić wszystkim co to właściwie jest ta oplata emisyjna, radny Belowski zabrał głos i powiedział, że jest to nic innego jak opłata ustalona w uzgodnieniu przez wszystkie państwa UE, pertraktowane również przez rząd RP, której celem jest pozyskiwanie środków jako opłaty „za coś niedobrego” celem stworzenia czegoś dobrego. Pieniądze z opłat emisyjnych trafiają do budżetu państwa i powinny być wykorzystywane na restrukturyzację systemów ogrzewania w całym kraju. Na co faktycznie są wykorzystywane? Choćby na inwestycje jak elektrownia w Ostrołęce, która pochłonęła miliardy złotych, a u celu było i tak wybudowanie nowego bloku węglowego, a więc wcale nie alternatywne źródło energii.
Grzegorz Wąsik również wspomniał o tym, że na temat ogrzewania i jego kosztów rozmawiano już tyle razy, że temat został wyczerpany, a radni doskonale zdają sobie sprawę co tak naprawdę spowodowało wzrost cen dla odbiorców. Dodał, że teraz jest mowa o gwarancji poręczenia kredytu, który już został zaciągnięty, za zgodą rady i z poręczeniem w pierwszym roku. Spółka sama radzi sobie z bieżącymi finansami oraz uiszczaniem opłat, nie zwraca się do miasta po pożyczki czy wsparcie, a jedynie musi złożyć w banku dokument potwierdzający, że właściciel spółki udziela ewentualnej gwarancji spłaty. To nie są realne pieniądze do wydania z budżetu miasta, a jedynie utworzenie w nim rezerwy na wypadek, gdyby spółka nie mogła wywiązać się ze swojego zobowiązania, które i tak jest zabezpieczone jej majątkiem.
– Decyzja rady miasta Pionki niebawem zapadnie, ale ja jeszcze chciałbym wyrazić swoje stanowisko, bo nie do końca pan burmistrz jako właściciel spółki dba o koszty – na koniec głos ponownie zabrał radny Maślanek. – No, bo czymże, żeby zmniejszyć mówię, mam na myśli zmniejszyć te koszty. No czym jest, że jest zwiększenie o jednego członka rady nadzorczej dodatkowo do czterech członków? – rada nadzorcza liczyć powinna od 3 do 5 osób. – No to jest, to jest przykład taki z brzegu dlatego, że wszystko jest ważne. Czy to wynagrodzenie i te środki roczne, to nie są ważne? Są ważne. Ja mówię, podaję przykład z brzegu. My jako rada gminy, jako organ stanowiący decydujemy o finansach, o budżecie – ale nie o budżecie spółki PWKC. – I moim zdaniem burmistrz jako właściciel do tej pory w całym obszarze spółka PWKC no nie do końca chyba nadzorował jej funkcjonowanie, bo przypomnę jeszcze raz, strata za 2021 to aż 4 mln zł, za 2022, pan burmistrz na komisji, na sesji stwierdził, że może być wyższa, większa i stąd spółka musi sięgnąć po kredyty.
Kredyt jaki zaciągnęła spółka był jej potrzebny, gdyż w trakcie trwania sezonu grzewczego drastycznie wzrosły ceny uprawnień do emisji CO2. Wówczas nawet rząd RP oraz eksperci mówili, że aż takich wzrostów nikt się nie spodziewał. Pieniądze jakie spółka PWKC zabezpieczyła w swoim budżecie na zakup uprawnień zgodnie z wyliczeniami ekspertów rządowych, okazały się jednak niewystarczające. Zawsze mogli tego kredytu nie brać, zapłacić z własnych pieniędzy, ale w konsekwencji nie mieliby już pieniędzy na zakup węgla, który zdrożał z ok. 470 zł/tonę do kwoty ok. 2.100 zł/t. Jak wynika z wyjaśnień przewodniczącego rady winny jest dodatkowy członek rady nadzorczej, choć trudno stwierdzać, że jest „dodatkową” osobą, skoro w radzie nadzorczej może zasiadać nawet 5 członków. Przypomnijmy, że rada nadzorcza podjęła uchwałę w sprawie obniżenia wynagrodzenia sobie oraz zarządowi ze względu na trudną sytuację na rynku energetycznym. Miasto również szuka oszczędności, ale radni wolą wytykać zatrudnienie nowej osoby w urzędzie niż np. podjąć uchwałę o obniżeniu swoich diet – obecnie diety sięgają maksymalnego poziomu na jaki pozwala ustawa.
– Czy generalnie możemy to skwitować i podkreślić, spółka nasza, jedna i druga generalnie funkcjonuje na kredytach – to ciekawe spostrzeżenie radnego, dlatego, że i gminy funkcjonują na kredyt, a nawet całe państwo. – Czy była, czy była próba, żeby, żeby zaradzić tej sytuacji? No efekty widzimy obecne. I jeszcze jedno, nie zapominajmy, że to już jest ostatni rok naszej kadencji, a w obszarze ciepła i przejścia na inne, alternatywne, tu decyzja zapadła na temat, na gazowe wymiennikownie czy kotłownie rozproszone w mieście. No chyba wszyscy wiecie w jakim miejscu jesteśmy i czego spółka PWKC nie wykonała, a za to odpowiada jednoosobowo właściciel, czyli pan burmistrz miasta Pionki.
Wszystkie podłączenia dla 5 rozproszonych kotłowni gazowych na terenie miasta są od dawna gotowe, a nawet ruszył przetarg na budowę samych kotłowni, bo wreszcie udało się porozumieć z NFOŚiGW w kwestii wydatkowania środków na które spółka czekała ponad 4 lata od złożenia wniosku o dofinansowanie budowy. Jak skomentował to burmistrz: podpisalibyśmy umowę wcześniej, gdyby nam usilnie nie przeszkadzano.
– Czyli w jakim miejscu jesteśmy? Bardzo bym prosił o odpowiedź – głos zabrał Robert Kowalczyk.
– No w takim miejscu jesteśmy panie burmistrzu, że pan jako właściciel nie wybudował żadnej wymiennikowni, gazowni gazowej do tego momentu panie burmistrzu – odpowiedział przewodniczący.
Tu do dyskusji wtrącił się ponownie Dawid Jaroszek, który zapytał czy faktycznie ogrzewanie gazowe w tym sezonie grzewczym byłoby tańsze niż węglowe, skoro ceny obu tych paliw drastycznie wzrosły i o ile mniej w takim razie zapłacili mieszkańcy za ogrzanie swoich mieszkań.
– Ja nie wiem czy państwo się orientowali jak w czasie pandemii i wojny ceny gazu się kształtowały? Jeżeli chcemy by mieszkańcy płacili jeszcze więcej, no to moglibyśmy w taką ruletkę zagrać. Tylko, że my nie mamy pewności i nie mieliśmy pewności jeszcze niedawno jak te ceny tego gazu będą się kształtowały. Tak samo jak z ceną węgla, nie wiedzieliśmy, że to wszystko drastycznie pójdzie w górę. I nie możemy teraz tak mówić, że w chwili gdybyśmy przeszli całkowicie na ogrzewanie gazowe byłoby taniej. W moim odczuciu to jest takie gdybanie, co by było gdyby. Oczywiście staraliśmy się i staramy się cały czas, żeby te opłaty były jak najniższe, bo do tego jesteśmy zobligowani. Tak samo jak jesteśmy zobligowani, żeby dbać o nasze spółki.
Przeciwni zabezpieczeniu w kolejnych latach gwarancji poręczenia kredytu byli radni: Abramowicz, Łyżwa i Maślanek, od głosu wstrzymali się: Bińkowski i Kobylas. Radna Wierzycka nie oddała głosu, a 6 pozostałych radnych obecnych na sesji zagłosowało za przyjęciem uchwały. Nieobecni to radni: Grzywacz, Wydmuch i Szałabaj.
Po głosowaniu swoje oświadczenie chciał złożyć Tomasz Łyżwa, który stwierdził, że radny Jaroszek straszy wszystkich cenami gazu:
– Ja ogrzewam dom gazem. Nie zauważyłem jakiś takich, wiadomo, że ceny troszkę poszły, ale odbiorcy indywidualni no mają te taryfy jakby obniżone i nie poszły tak ceny jak do odbiorców komercyjnych – stwierdził radny Łyżwa, choć spółka PWKC została potratowana jak odbiorca komercyjny, podobnie jak piekarze, którzy musieli pozamykać swe zakłady, bo rachunki za gaz wzrosły im o ok. 900%. Ale Tomasz Łyżwa ma niższą taryfę i nie zauważył wzrostu cen. Dodał także, że „obsługa takich gazowni, z tego co wiem, byłyby bezobsługowe” i nie potrzeba będzie ludzi do pracy. Dziś nawet trudno mówić o bezrobociu, bo podobno pracy jest aż za dużo. Zdaniem radnego winny jest burmistrz, który „zatrudnia swoich ludzi z drużyny, a nawet też i nie swoich, bo w zamian za coś z innych drużyn też pozatrudniał”. Ciekawym spostrzeżeniem było także stwierdzenie, iż spółka ma problemy finansowe, co zdaniem radnego wynika z braku fachowców, a nie dlatego, że ceny surowców energetycznych są drogie.
Robert Kowalczyk podziękował tym radnym, którzy zagłosowali za wsparciem dla spółki w postaci wyrażenia chęci zagwarantowania spłaty kredytu.
– Jest to gest symboliczny, bo nic nikomu nie dajemy. Spółka ma zdolność finansową, płynność finansową, spłaca kredyt. To był po prostu warunek przy udzielaniu kredytu, który zażyczył sobie bank – wyjaśniał po raz kolejny radnym. – I myślę, że dyskusja dwugodzinna nad tym, żebyśmy dbali o własną spółkę, która dostarcza naszym mieszkańcom ciepło, wodę i odbiera ścieki, jest trochę taką niepoważną rzeczą, bo dyskutujemy o czymś co się nic nie dzieje.
Burmistrz dodał, że cieszy go każda złotówka jaka trafia do miasta, niezależnie od tego czy pochodzi d powiatu, od marszałka czy od państwa, bo wszystkie one składają na pozytywne dla mieszkańców, by żyło się w tym mieście coraz lepiej. Stwierdził, że akurat ta kadencja przypadła na bardzo trudny czas, ale dobrze byłoby, aby radni z burmistrzem sobie wzajemnie nie przeszkadzali, tylko pomagali.
Podsumowując bardzo długą debatę – radni nie podejmowali żadnego nowego poręczenia dla spółki, a jedynie zagwarantowali zapis w przyszłych budżetach – 500 tys. zł (2024 r.) i 100 tys. zł (do marca 2025 r.). Na ostatniej sesji podjęli już przecież decyzję o utworzeniu w budżecie rezerwy w wysokości 500 tys. zł jako zabezpieczenie kredytu na ten rok. Te zabezpieczone środki mogą więc w momencie tworzenia kolejnego planu finansowego „przejść” na to samo zadanie. Tyle dyskutowana o czymś, co zostało już omówione wielokrotnie, a pierwotnie zatwierdzone w ubiegłym roku, kiedy radni wyrazili swoją zgodę na zabezpieczenie kwoty 1 mln zł na poręczenie. Ani jedna złotówka nie została przekazana do PWKC czy banku, a cała kwota została wykorzystana na wydatki miejskie. Jednak jak widać każda okazja jest dobra, by mówić dużo, długo, choć słowa nie mają żadnego wpływu na sytuację finansową na rynku energetycznym. W podobnej sytuacji są chociażby Kozienice, a tam przecież jest inny zarząd, inna rada nadzorcza, a nawet inna władza samorządowa, a problem jednak ten sam – poręczenie przez gminę kredytu i to w znacznie większej kwocie.