Pożar na składowisku śmieci tematem spotkania radnych

Pożar na składowisku śmieci tematem spotkania radnych

W dniu 20 stycznia radni spotkali się na posiedzeniu komisji zdrowia i ochrony środowiska, aby dowiedzieć się od władz miasta o przebiegu akcji straży na terenie Pronitu oraz zagrożeniach dla mieszkańców. Przy okazji poruszyli również sprawę dwóch innych instalacji działających na tym terenie.

Burmistrz przedstawił radnym cały przebieg akcji ratowniczo- gaśniczej oraz ewakuacyjnej dla naszego miasta.

Pożar wybuchł w sobotę pomiędzy godz. 2:00 – 3:00 w nocy. Tuż po godz. 5:00 w urzędzie miasta został powołany sztab kryzysowy, który był odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom miasta oraz firmom sąsiadującym z wysypiskiem na działce firmy Bomax.

Tym zagrożeniem najbardziej przejęły się zakłady Mesko, który ściągnęły wszystkich pracowników. A pożar był w kilku miejscach i świadczyło to o tym, że ktoś specjalnie podkładał ten ogień aby jak największą część objął pożar – mówił Robert Kowalczyk. – Na początku była taka sytuacja, że wiał wiatr w stronę zakładu Mesko, a 200 metrów od składowiska Bomax znajdują się magazyny Mesko w których znajduje się kilkanaście ton materiałów wybuchowych różnego rodzaju, więc wspólnie ze strażakami i pracownikiem Mesko do spraw bezpieczeństwa podjęliśmy decyzję żeby strażacy gasili w pierwszej kolejności tę cześć najbliżej magazynów żeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się ognia. Zajęliśmy się tym żeby zorganizować transport, bo nie wiedzieliśmy jak ten pożar będzie się rozwijał i żeby można było ewakuować te magazyny, bo nikt nie był do tego przygotowany. Mesko ściągnęło jednostkę swojej straży pożarnej, zakładowej ze Skarżyska, która miała za zadanie opanowywać płomień od wewnątrz firmy.

Burmistrz wyjaśnił, że nikt tak naprawdę nie wie ile tworzyw sztucznych jest zlokalizowanych na prywatnej działce należącej do firmy Bomax (w upadłości). Szacunkowe dane WIOŚ mówią o ilości ok. 3 000 ton odpadów widocznych na zewnątrz. Jest takie domniemanie, które potwierdzali radni, że swego czasu na tym terenie zakopywane były w ziemi ogromne ilości odpadów na których dopiero później została usypana hałda śmieci.

Paliły się te tworzywa sztuczne i występowało ogromne zagrożenie dotyczące jakości powietrza – mówił Robert Kowalczyk. – W gaszeniu pożaru uczestniczyło ponad 200 strażaków w pewnym momencie i prawie 50 jednostek. Nie byliśmy w stanie dostarczyć takiej ilości wody jakiej potrzebowali i dlatego podjęto decyzję o wykorzystaniu wody ze Stawu Górnego.

Podczas gaszenia okazało się, że niestety, ale strażacy nie są w stanie zwalczyć ognia samą wodą. Postanowiono zdusić płomienie aktywną pianą do wygenerowania której potrzebne są ogromne ilości wody. Przy tak dużej liczbie jednostek gaśniczych pracujących na miejscu nie można było każdej z nich udostępnić hydrantów i jedynym wyjściem było podłączenie się do wodociągu miejskiego. To niestety spowodowałoby brak wody dla mieszkańców przynajmniej w tej części miasta. Dlatego woda ze stawu okazała się najlepszym wyjściem z sytuacji. Strażacy złożyli półtorakilometrowy wąż i ciągnęli wodę do generowania aktywnej piany, która pozwoliła na skuteczne stłumienie ognia.

Ta piana zaczęła osiadać na tych tworzywach sztucznych i pomału je przykrywać. Ale okazało się, że tych związków toksycznych zaczyna się wydobywać jeszcze więcej – mówił burmistrz. – Zorganizowaliśmy pracowników ekoPionki, poprosiliśmy prezesów naszych spółdzielni mieszkaniowych o udział w sztabie.

Jeszcze zanim wstało słońce już pojawiły się kartki z informacjami na klatkach schodowych i uliczkach, gdzie są posesje prywatne, o zagrożeniu spowodowanym pożarem oraz prośbą aby nie opuszczać mieszkań ze względu na jakość powietrza.

Powietrze w Pionkach i miejscowościach ościennych na bieżąco monitorowały dwa laboratoria mobilne, które wyniki pomiarów przesyłały od razu do sztabu kryzysowego, by w razie jakiegokolwiek zagrożenia trującymi związkami w powietrzu można było natychmiast powiadomić mieszkańców Pionek i okolic. Na szczęście związki chemiczne w powietrzu nie przekraczały norm, choć odór roznosił się po całej okolicy. Najniebezpieczniej w pewnym momencie było w rejonie budynku JRG nr 4 przy ul. Zakładowej, w okolicach sklepu Lidl i na końcowym odcinku ul. Dębowej.

Na polecenie strażaków i WIOŚ przygotowaliśmy także miejsca dla mieszkańców na wypadek ewakuacji. Do tego celu zadysponowaliśmy szkołę PSP nr 5 oraz internat CKZiU. Podjęliśmy wiele czynności i takich, które miały zabezpieczyć mieszkańców, stąd nasza pilna interwencja w mediach, właściwie we wszystkich i wszędzie, gdzie tylko mogliśmy, po to, żeby mieszkańcy, jak tylko się obudzą, włączą czy radio, czy telewizję, to żeby wiedzieli, że coś się dzieje. Powiadomiliśmy też wszystkie ościenne gminy o zagrożeniu.

Kiedy już strażacy ugasili widoczne płomienie i koparka zaczęła przerzucać odpady, to pożar wybuchł na nowo. Władze miasto poprosiły prywatnych przedsiębiorców z Pionek o wypożyczenie ciężkiego sprzętu, którym można byłoby odgarniać partiami odpady i umożliwić strażakom dogaszenie każdego miejsca. Tym sposobem podczas akcji gaśniczej trwającej do niedzielnego popołudnia, strażakom udało się przelać pianą i wodą każdy metr śmieci. Jedna jednostka staży pożarnej została na miejscu do poniedziałku w celu monitorowania składowiska.

W sztabie kryzysowym zasiadał przedstawiciel starosty powiatowego, WIOŚ. Szkoły były w pełnej gotowości, szpital, przychodnie, wszyscy byli w gotowości do przyjęcia osób, którym potrzebna byłaby pomoc – mówił burmistrz. – Ta współpraca była na bardzo wysokim poziomie. Do dziś ślemy i słyszymy podziękowania za sprawną akcję i współpracę wszystkich służb i mieszkańców. Dobre współdziałanie z policją spowodowało, że bardzo szybko został sprawca namierzony i zatrzymany. W poniedziałek już o godz. 13-tej miała się odbyć rozprawa czy zastosują dla niego areszt tymczasowy. Przyznał się do podpalenia, to 45-letni mieszkaniec naszego miasta. Nie wyjaśnił dlaczego to zrobił.

W chwili obecnej nie ma żadnego zagrożenia skażonym powietrzem i nie było go również w trakcie trwania pożaru. Także ujęcie wody, który znajduje się na terenie Pronitu nie zostało skażone. PWKC zabezpieczyło odpływy na terenie Pronitu, aby kanalizacją toksyczne związki oraz resztki piany aktywnej nie dostały się do oczyszczalni ścieków.

Musimy pokryć koszty ciężkiego sprzętu – odpowiadał burmistrz na pytanie radnego Stanisława Pacana. – W tej chwili je szacujemy, bo np. spaliła się opona w Fadromie jednego z przedsiębiorców, która kosztuje 10 tys. zł. Uruchomiliśmy też kuchnię, bo to wielogodzinna akcja. Otrzymaliśmy żywność od wielu przedsiębiorców. Jesteśmy umówieni z panem starostą żebyśmy się podzielili tymi wszystkimi kosztami.

Stanisław Pacan pytał co miasto dalej może zrobić z pozostałościami na tej działce. Właściwie niewiele, ponieważ działka jest prywatną własnością z całą jej zawartością. Właściciel firmy ogłosił upadłość i sąd wyznaczył syndyka masy upadłościowej, który ani terenu nie zabezpieczy, ani tym bardziej nie uprzątnie.

Wszystkie materiały przekazaliśmy policji i prokuraturze – mówił Robert Kowalczyk. – My jeszcze 3 stycznia pisaliśmy pismo o zabezpieczenie tego terenu w związku z możliwością właśnie takiego pożaru. W tej chwili mamy też inny problem z drugą firmą, której odpady stykają się z pozostałościami nitrocelulozy, którą mamy w ziemi.

Większość tych działek na terenie Pronitu zostało wykupionych, są w prywatnych rękach – mówił Dawid Jaroszek. – My jako miasto, czy my jako rada, czy pan burmistrz nie mamy na to kompletnie żadnego wpływu.

Radny mówił o firmie Olmer, której działka graniczy z osiedlem mieszkalnym przy ul. Słowackiego i której sprawę nagłośnił zanim został radnym (Kto podtruwa mieszkańców Pionek? Petycja w sprawie uciążliwego smrodu). Burmistrz dodał, że to co znajduje się na terenie tej firmy jest jeszcze gorsze dla środowiska i zdrowia mieszkańców niż pozostałości po firmie Bomax. Rozpoczęła się dyskusja o firmie Olmer i całym zagrożeniu jakie ze sobą niesie oraz kto w ogóle takie firmy wpuścił na tereny Pronitu. Okazuje się, że pozwalał na to miejscowy plan zagospodarowania terenu i miasto musiało wydać zgodę na instalację na którą właściciel już uzyskał pozwolenie od starosty czy marszałka województwa. Gdyby tego nie zrobiło, wiązałoby się to ze sprawą w sądzie, wysokimi odszkodowaniami dla przedsiębiorców, którzy decyzją ze strony miasta nie mogliby prowadzić działalności gospodarczej na którą uzyskali pozwolenie, a w konsekwencji wyrokiem sądu i tak mogliby uzyskać działkę od miasta na swoją działalność.

Wstępne rozmowy z tym właśnie właścicielem to obecny chyba burmistrz Janeczek bodajże z Mazurem, bo chyba to oni instalowali Bomax, tak? Czy Olmer? Olmer chyba Zawodnik, były burmistrz Zawodnik, a odwrotnie Bomax – mówił na posiedzeniu komisji Wojciech Maślanek. – I gdyby wtedy przy pierwszej rozmowie, że nie ma takiej możliwości, miasto nie jest zainteresowane taką działalnością wtedy by problemu nie było. Wtedy by problemu nie było żadnego. Z tym, że jak facet nie dostawał planu zagospodarowania przestrzennego, że tam jest strefa przemysłowa, jeszcze to miało jakieś dochody przynosić, no to została decyzja podjęta. I dopiero po Bomaxie Zawodnik przy nas nie zgodził się, na co? Na co się nie zgodziliśmy? Na spalarnię odpadów medycznych.

Sprawa instalacji spalarni odpadów medycznych pojawiła się w 2015 r. i ówczesny burmistrz nie chciał wydać zgody na umiejscowienie na terenie Pronitu takiej działalności. Firma odwoływała się wielokrotnie od decyzji miasta tłumacząc, że jej działalność, to przede wszystkim dostarczanie ciepła do firmy Mesko. Burmistrz nie znalazł podstaw do zmiany swojej decyzji i odwołanie wraz z aktami sprawy przesłał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Radomiu. SKO uznało, że planowane przedsięwzięcie polegające na budowie instalacji do termicznego przekształcania odpadów niebezpiecznych oraz medycznych należy zaliczyć do przedsięwzięć mogących zawsze znacząco oddziaływać na środowisko. SKO uznało, że głównym przedmiotem działalności będzie jednak spalanie odpadów niebezpiecznych i medycznych, których produktem „ubocznym” będzie energia cieplna. Głównym argumentem, który nie pozwalał na lokalizację tego typu działalności było przeznaczenie terenu pod działalność nieuciążliwą dla środowiska. Biegły powołany przez firmę uznał iż na terenie Pronitu można spalać odpady medyczne i niebezpieczne gdyż w momencie tworzenia planu zagospodarowania prawo dopuszczało takie instalacje. W 1997 r. kiedy powstał plan zagospodarowania nikt nie miał pojęcia, że jak grzyby po deszczu wyrastać będą różnego rodzaju spalarnie śmieci, które swoją działalność traktują jako świetny pomysł na biznes, a nie jako bezpieczne utylizowanie odpadów. W poprzedniej kadencji zmieniono plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu Pronitu żeby tym samym zablokować kolejnym firmom chęć założenia takiej działalności na tym terenie.

Dla mnie, jeżeli o mnie chodzi, ten powinien ponieść, dwie tutaj, znaczy jedna osoba, czyli właściciel Bomaxu powinien ponieść potężną, potężną odpowiedzialność karną, karną i finansową. Dwa, ten kto wydał zgodę, czyli urząd marszałkowski. Co urząd marszałkowski przez 4 lata zrobił? – pytał Wojciech Maślanek. – A papierologia jest taka, że to są właściwie takie zza biurka odpisywanie na dokumentach, na dokumenty, nikt nie ruszy z Warszawy, za przeproszeniem czterech liter tu, do Pionek, nie widzi, nie widzi zagrożenia i ma to daleko gdzieś. I tu nie Pionki teraz powinny płacić za ciężki sprzęt, tylko marszałek województwa.

Grzegorz Wąsik przekazał radnym, że będąc w sztabie kryzysowym zapoznał się z dokumentami dotyczącymi firmy Bomax i właściciel ogłosił upadłość, a majątek firmy stanowi masę upadłościową.

I jest tam jakiś pan syndyk z Warszawy – dodał.

Kolega na pewno – dopowiedział Wojciech Maślanek, a Włodzimierz Szałabaj dodał, że syndyk mógłby działkę sprzedać, ale przecież na niej znajduje się „towar” na 8 metrów w górę na powierzchni 200 m².

W dalszej części radni dyskutowali na temat przepisów jakie do niedawna obowiązywały w sprawie składowania odpadów i o tym, że śmieci były bardzo dobrym biznesem. Można było bez problemu założyć taką działalność gospodarczą, zwozić odpady z całego świata przez 2 lata, a później zamiast rozpocząć ich utylizację, to zwyczajnie je podpalić.

Bo Francja i Niemcy pozwalały żeby do Polski były transportowane śmieci. Ludzie, no gdzie jest Francja i Niemcy? – pytał Wojciech Maślanek. – Ile było tych podpaleń w Polsce? (…). Na miejscu pana burmistrza, do instytucji które wydały, czyli do urzędu marszałkowskiego, do starostwa żeby po prostu, żeby gminy nie zostawiało państwo samych, instytucje państwowe, same z problemem. My nie patrzmy, że my dostajemy dotację, bo to jest akurat obowiązek marszałka i starostwa żeby po prostu o samorządy dbać, ale o swój teren musimy zadbać. Mamy ludzi, którzy by odpracowali chętnie czynsze zadłużone. Postawić 4 pracowników i już – mówił po propozycji o ponowne zainstalowanie bram wjazdowych na teren Pronitu i dodał, że bardzo złym rozwiązaniem było, kiedy Romuald Zawodnik zdecydował o otwarciu całego terenu.

Zacytujmy pana z WIOŚ – mówił Grzegorz Wąsik. – Mianowicie pan z WIOŚ stwierdził, że takie plastiki to są nieszkodliwe, że one są niebezpieczne jak się je podpali, ale tak jak sobie leżały, to nikomu krzywdy nie robiły. I mało tego, to pan z WIOŚ stwierdził, że po 1000 lat by się rozłożyły.

Radni rozpoczęli dyskusję na temat zasadności powstania WIOŚ skoro składowiska odpadów i zagrożenia jakie za sobą niosą są bagatelizowane przez urzędy, które mają chronić środowisko. Dawid Jaroszek dodał, że pracownik wydziału ochrony środowiska naszego urzędu od czerwca napisał 4 urzędowe pisma do WIOŚ w sprawie Bomaxu i do dnia dzisiejszego nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Radni zastanawiali się czy w sprawie Bomaxu i Olmer nie poprosić o interwencję telewizję ogólnopolską, która pomogłaby nagłośnić problem oraz być może przyczyniłaby się do zwiększenia zainteresowania ze strony władz wyższych naszym lokalnym „śmietnikiem”.

Przede wszystkim, że po Pronicie miasto gmina Pionki zostało same z problemem, same z problemem. Począwszy od materiałów wybuchowych, na nitroglicerynie kończąc – mówił Wojciech Maślanek. – To, że ogłosił upadłość taki przestępca, bo dla mnie to przestępca, nie boję się tego powiedzieć – a Paweł Kobylas dodał, że nie można nazywać tego przedsiębiorcy przestępcą, bo na takie działania pozwoliło mu jednak nasze państwo. – Zróbmy na przykład żeby zaprosić w tej sprawie, bardzo poważnej, gdzie wiadomo, że było zagrożenie potężne wybuchem i zagrożenie dalsze twierdzę, że te toksyczne związki no na pewno osobom starczym no na pewno zaszkodziły. Zorganizować np. spotkanie z naszymi posłami. Mamy aż 9, przypominam wam, z okręgu radomskiego mamy aż 9 posłów. Zaprośmy posłów, to są przedstawiciele najwyższej władzy, najwyższej, uchwałodawczej. Może to trzeba zrobić w ten sposób, tak? W CALu zaprośmy.

Włodzimierz Szałabaj uzupełnił pomysł o informację, że należy raczej poczekać aż posłowie uchwalą budżet na 2020 r., bo w chwili obecnej poseł Konrad Frysztak pytał premiera Morawieckiego i senatora Skurkiewicza o zaplanowane pieniądze dla firmy Mesko i czy w rezerwie celowej budżetu państwa w związku z tym rząd przewiduje środki na utylizację nitrocelulozy – odpowiedzi nie uzyskał.

W sprawie Bomaxu nie jesteśmy stroną – dodał radny Szałabaj. – Tutaj stroną, to jest syndyk, sędzia, a drugą stroną to jest WIOŚ i dyrektor generalny – a Wojciech Maślanek dodał, że jeszcze urząd marszałkowski, choć właściwie decyzję o rozpoczęciu działalności utylizacyjnej firmie Bomax wydał starosta powiatowy.

Ale dla marszałka zutylizować i uprzątnąć teren, bo on jest za to odpowiedzialny, bo on wydawał de facto zgody – twierdził przewodniczący rady. Marszałek województwa wydawał decyzję środowiskową o emisji dla firmy Olmer, pomimo iż otrzymała ona karę od WIOŚ za niedotrzymanie parametrów. W tej chwili firma spełnia wymogi co do podwyższonych parametrów emisyjnych i może kontynuować działalność.

Na zakończenie posiedzenia komisji, w punkcie Sprawy różne, Wojciech Maślanek poinformował radnych, że od wtorku mogą już odbierać materiały na sesję, która zaplanowana została na 27 stycznia na godz. 12:00.

fot. A.C.

Przeczytaj również