Radny przychodzi do burmistrza, by w cztery oczy dogadać się w pewnej sprawie. A potem i tak głosuje przeciwko

Radny przychodzi do burmistrza, by w cztery oczy dogadać się w pewnej sprawie. A potem i tak głosuje przeciwko

To zrozumiałe, że radnym miejskim zależy na pewnych inwestycjach bardziej niż na innych. Szczególnie jeśli chodzi o realizację w ich okręgu wyborczym. Składają wnioski do budżetu, piszą interpelacje, a nawet rozmawiają z burmistrzem mniej oficjalnie, poza gremium. To nie dziwi nikogo, bo zazwyczaj od rozmów wszystko się zaczyna. Dziwi jednak, gdy radny prosi o coś konkretnego, burmistrz wpisuje zadanie do budżetu, a ten sam radny głosuje przeciwko… własnej propozycji. Tak było z radnym Tomaszem Łyżwą i remontem części chodnika przy ul. Boh. Studzianek.

Ostatni piątek był dla radnych miejskich bardzo pracowity. 3 listopada spotkali się na komisji budżetu i finansów oraz sesji, podczas których omawiano m.in. zmiany w uchwale budżetowej, ale również kilka innych tematów.

Panie burmistrzu, ja w sprawie nieszczęsnego chodnika na ul. Boh. Studzianek i chciałbym panu przypomnieć, że już chyba 2 lata temu wpisany był ten chodnik w budżet, pan nie wykonał tego zadania, częściowo pan wykonał, później w następnym roku znowu następny etap i została tam jeszcze około, nie wiem, 400 metrów, może mniej tego chodnika do dokończenia. I ja jestem w stanie nawet zrozumieć, że pan nie chce tego wykonać, ale powiem szczerze, że jak się ostatnio dowiedziałem, że pan napisał pismo do mieszkańców, którzy tam mieszkają, że to jest wina radnych i tam pan wymieniał, wymienił 8 radnych z imienia i nazwiska, między innymi mnie, że to przez nas nie zostały pieniądze przekazane na dokończenie tego chodnika. No to z jednej strony śmiech, a z drugiej strony, że tak powiem rozpacz mnie ogarnęła, bo pamięta pan, że w lato w tym roku pan złożył taki projekt zabierając, zabierając pieniądze z ulicy Nowej i przeznaczając ją na inne cele, ale m.in. na dokończenie tego chodnika. No ja oczywiście głosowałem przeciwko temu, bo chciałem, żeby ulica Nowa też była zrobiona. Postawił mnie pan w niezręcznej sytuacji. Nie sądziłem, że pan jeszcze napisze pismo do tych kilku mieszkańców, bo tam jest dosłownie kilka rodzin i obarczy mnie, bo pan tam, ja nie chcę tego cytować, ale mam, mam kopię tego pisma, że to jest z mojej winy i kolegów radnych, że dlatego ten chodnik nie jest dokończony. Panie burmistrzu, ja chciałem przypomnieć, że to u pana nie ma woli dokończenia tego chodnika i te pieniądze niewielkie pewnie by się znalazły. W innych okręgach dokładamy różne pieniądze jak brakuje i tu też byśmy mogli tą inwestycję dokończyć. Przypomnę, że po drugiej stronie ulicy też jest kawałeczek chodnika do dokończenia i powiem szczerze myślałem, że kadencja się kończy i nie wiadomo czy będziemy w następnej kadencji, należałoby tą inwestycję zakończyć, a pan może to jakoś zamknąć, obarcza, spycha, stosuje taka spychologię mnie i moich kolegów radnych, że to z naszej winy. No przykre – stwierdził radny Tomasz Łyżwa podczas komisji.

Przykre bez wątpienia jest to, że faktycznie dokończenie remontu chodnika pojawiło się wśród zapisów w uchwale budżetowej procedowanej w sierpniu 2023 r. Jednak 8 radnych projekt odrzuciło, a tym samym zablokowało możliwość dokończenia inwestycji. Zdaniem radnego Łyżwy, to burmistrz nie chce chodnika zrobić, choć wpisał jego realizację, którą radni odrzucili. Ale jak mówił Paweł Kobylas: „No wiadomo, że tak jest zawsze, jak jest coś złego, to podjęła rada, jak jest coś dobrego to podjął burmistrz. Tak jesteśmy opisywani od 5 lat i tyle, co się będziemy oszukiwać”. Tyle, że to rada, nie burmistrz, podejmują uchwały zobowiązujące np. do wydatkowania środków na inwestycje.

Panie radny Łyżwa, przyszedł pan do mnie do gabinetu i rozmawialiśmy na temat ulicy Nowej – wyjaśniał Robert Kowalczyk, a przy okazji część radnych dowiedziała się, że Tomasz Łyżwa „dogadywał się” z burmistrzem poza ich plecami. – Rozmawialiśmy na temat ulicy Nowej, że i tak nie jesteśmy w stanie tej ulicy zrobić, więc zróbmy projekt, który przedstawiliśmy mieszkańcom na spotkaniu, a później razem państwu radnym. Pan powiedział, że podoba się panu ten projekt i bardzo by mnie prosił, że jeżeli mamy zabrać część pieniędzy z ul. Nowej, to żeby te pieniądze trafiły na chodnik przy ul. Bohaterów Studzianek. Taką uchwałę panie radny, zgodnie z pana prośbą przygotowałem. Zagłosował pan przeciwko. I teraz pan mówi, że ma pan do mnie pretensje? O co? Że pan mówi jedno w cztery oczy, a drugie przychodzi pan na radę i mówi zupełnie co innego? To kim pan jest, proszę pana? Ja nie chciałem tego wyciągać, ale to pan przyszedł do mnie i to pan o to prosił.

Tomasz Łyżwa tłumaczył, że nie mógł „głosować przeciwko swoim mieszkańcom i swoim wyborcom i dlatego zagłosowałem jak zagłosowałem”.

Ale, ale panie burmistrzu czy potrzebne było pismo, żeby szkalować radnych, że, że nie przegłosowali? To było potrzebne? – chciał wiedzieć radny, bo burmistrz poinformował mieszkańców, dlaczego chodnika nie wykona – tak postanowili radni, wśród których m.in. był Tomasz Łyżwa, który zabiegał o ten remont, ale w glosowaniu zadecydował inaczej, a teraz twierdzi, że chodnika nie będzie z winy Roberta Kowalczyka. – Ale to niech pan powie po co było to pismo do mieszkańców?

No po to, żeby pan się nie ukrywał, tylko żeby pokazać prawdziwą pana twarz, to co pan robi. Manipuluje pan ludźmiodparł burmistrz.

Miał być nowy chodnik od ul. Miłej do ul. Chemicznej, wyszło jak zawsze, a teraz pretensje o poinformowaniu mieszkańców, że w tym roku remont nadal nie zostanie wykonany. Pismo burmistrza do mieszkańców trafiło i teraz wiedzą kto podjął taką decyzję. A tak przeszłoby bez echa, bo nie wszyscy czytają lokalne gazety, mało kto śledzi obrady sesji, ale list ze skrzynki przeczytają najbardziej zainteresowani tematem.

Przeczytaj również

Komentarze