Remont hoteli socjalnych jest źle wykonany, twierdzą radni z komisji infrastruktury, a CBA zainteresowało się już inwestycją

Remont hoteli socjalnych jest źle wykonany, twierdzą radni z komisji infrastruktury, a CBA zainteresowało się już inwestycją

Posiedzenie komisji infrastruktury było podzielone na dwa etapy. We wtorek radni „wizytowali” hotele przy ul. Leśnej 17 i Al. Lipowych 9 i 13, a w środę przez 4 godziny omawiali m.in. wykonanie prac. Jednym słowem – jest niedobrze, choć efektem remontu miały być przede wszystkim godne warunki do życia w XXI wieku. Zadanie dokonania termomodernizacji wraz z izolacją ścian piwnic i modernizacją części wspólnych w budynkach mieszkalnych zostało zrealizowane, a radni opozycyjni sfotografowali „fuszerki”, jak np. brak wygładzenia ścian czy wymiany drzwi do lokali mieszkalnych, a nawet pokazywali na fotografiach bałagan w piwnicach i porozrzucane butelki po alkoholu. Zastrzeżenia komisji odnośnie wykonania remontu hoteli są zbieżne z zainteresowaniem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które poprosiło o wyjaśnienia. Przypadek? Kto chciałby odciąć bloki od miejskiego ogrzewania? I jakie „specjalistyczne klucze” w imieniu burmistrza ma rozdawać kierownik wydziału ochrony środowiska? Artykuł długi, ale „pomysły” rozmówców nie ustępują poczuciu humoru Stanisława Barei.

Przedmiotem remontu było wykonanie termomodernizacji wraz z izolacją ścian piwnic i modernizacją części wspólnych w budynkach mieszkalnych wielorodzinnych: Al. Lipowe 9, Al. Lipowe 13 i ul. Leśna 17 w Pionkach. Z uwagi na zakres prac zadanie zostało podzielone na trzy części, a zakres robót obejmował:

  • wykonanie dokumentacji projektowej, w tym projektów budowlano-wykonawczych dla każdej z branż: architektoniczno-budowlanej, elektrycznej, sanitarnej, architektury wnętrz,
  • ocieplenie ścian zewnętrznych,
  • wykonanie izolacji przeciwwilgociowej i termicznej ścian piwnic,
  • wykonanie stolarki okiennej,
  • wymiana drzwi wejściowych,
  • wymiana drzwi wewnętrznych w częściach wspólnych,
  • wymiana drzwi wewnętrznych piwnicznych,
  • ocieplenie stropu nad najwyższą kondygnacją mieszkalną lub docieplenie stropodachu,
  • remont klatek schodowych, korytarzy i innych powierzchni wspólnych – zaszpachlowanie ubytków i odmalowanie,
  • remont pomieszczeń piwnicy – odmalowanie ścian korytarzy,
  • modernizacja instalacji elektrycznych,
  • modernizacja instalacji wodno-kanalizacyjnej wraz z pomieszczeniami higieniczno-sanitarnymi,
  • remont pokrycia dachowego na budynkach,
  • remont instalacji wewnętrznej c.o. w budynkach,
  • wykonanie monitoringu (wewnętrznego) dla każdego z budynków,
  • wykonanie instalacji fotowoltaicznej na każdym z budynków – do zasilania części wspólnych, w tym term podgrzewających wodę użytkową w częściach wspólnych.

Stopień zużycia budynków oceniony został na średnim poziomie ok. 75% z widocznymi ubytkami, zawilgoceniami oraz postępującą degradacją. Przywrócenie funkcjonalności obiektów oraz odnowienie tkanki mieszkaniowej odbywało się podczas normalnego użytkowania przez mieszkańców, co w znacznym stopniu utrudniało niektóre prace. Po zakończeniu robót, członkowie komisji gospodarki gminy i infrastruktury przeprowadzili wizję lokalną każdego z obiektów, fotografując tzw. uchybienia, które zostały podsumowane jako materiał niewiele wnoszący, bo obrazował np. zniszczenia drzwi wejściowych do poszczególnych lokali mieszkalnych, bałagan w komórkach lokatorskich znajdujących się w piwnicy i pomieszczenie po dawnej kotłowni węglowej, które nie było brane pod uwagę podczas termomodernizacji, więc pozostaje w stanie sprzed remontu. Na fotografiach pokazano brak klamek w oknach w częściach wspólnych jako tzw. fuszerkę, ale podczas dyskusji okazało się, że klamki te zostały zdemontowane przez mieszkańców bloków, bo dzieci otwierały okna i przesiadywały na parapetach. Głównym obiektem materiału komisji były liczne zaślepienia różnego rodzaju rur, jak i widoczne rury, które zdaniem członków komisji nie mogą wystawiać, ale są to instalacje wodno-kanalizacyjne, które przez lata zostały wykonane (legalnie lub samowolnie) przez samych mieszkańców i które do dziś im służą. Radnym nie podobały się sufity na korytarzach wykonane z blachy, choć podobno był pomysł, aby wykonać sufity podwieszane. Pomysł jednak upadł na samym początku, gdyż obiekty te są bardzo często dewastowane przez mieszkańców i z uwagi na trwałość i zabezpieczenie instalacji, które poprowadzone są przy stropach, wszystko zostało zakryte blachą. Komisja miała też zastrzeżenia np. do barierek na klatkach schodowych, które nie podlegały wymianie i są zamontowane od początku istnienia bloków.

Radny Wojciech Maślanek poinformował Roberta Kowalczyka o posiedzeniach komisji i poprosił o oddelegowanie pracowników wydziału komunalnego oraz inwestycji. Burmistrz odpisał, że z uwagi na liczne obowiązki służbowe nie będzie mógł wziąć udziału w posiedzeniach, ale wraz z pracownikami przyszedł na komisję w środę. Dostarczył też członkom komisji infrastruktury film, który przedstawia stan hoteli przed remontem oraz po modernizacji.

Przewodnicząca komisji Wioletta Grzywacz stwierdziła, że we wtorek radni nie mieli możliwości technicznych by zapoznać się z filmem przesłanym przez burmistrza, więc wspólnie obejrzeli go w środę. Ponieważ burmistrz dostarczył krótki film przygotowany przez swoich pracowników, komisja wyemitowała ponad 20-minutowy pokaz zdjęć i filmu, na którym przedstawili „swój punkt widzenia” skupiając się głównie na nierównościach ścian, pomazanych drzwiach, brudnych schodach, zbliżeń na każdy drobny ubytek, jaki udało im się wypatrzeć.

Byliśmy na terenie tych remontów – mówiła radna Wioletta Grzywacz na środowym posiedzeniu. – Ja zwróciłam się po wczorajszej komisji do pana burmistrza o pełną dokumentację, ponieważ troszkę wczoraj spędziliśmy na tych obiektach trochę czasu, widzieliśmy jak to zostało wykonane.

Pismo, o którym wspomniała radna zostało dostarczone do sekretariatu burmistrza w dniu 22 lutego, a więc w drugim dniu posiedzenia komisji i zawierało wniosek o przekazanie: protokołów końcowych odbiorów robót, projektu budowlanego i wykonawczego w wersji papierowej do wglądu oraz w wersji elektronicznej, umowy z wykonawcą, aneksów do umowy, kosztorysów.

Żeby zobrazować całość tej inwestycji my mamy też swoje zdjęcia udokumentowane jak wygląda inwestycja po remoncie – przed przerwą na przygotowanie materiałów komisji mówiła radna Grzywacz, a podczas prezentacji materiału zwróciła radnym uwagę, by przyjrzeli się zagrożeniom udokumentowanym na fotografiach, czyli wystającym elementom, głównie rurom wodno-kanalizacyjnym czy elementom centralnego ogrzewania – doprowadzenia wody do kaloryferów, które niemal każdy ma w domu lub klatce schodowej. Mówiła również, że nie wszystko w materiale jest widoczne, bo rurki, zaworki i inne „fuszerki” są na białym tle, a część zdjęć wyszła niewyraźna, więc ich nie zaprezentowała.

Hucpa polityczna radnej

Kiedy dostaniemy pełną dokumentację o którą dzisiaj poprosiłam? – chciała wiedzieć radna Grzywacz. – Nie spodziewaliśmy się, że tam będzie no, będą takie kwiatki – na co kierownik inwestycji odpowiedział, że spora część dokumentów znajduje się na BIP od września 2021 r. i dlaczego przez tyle czasu komisja nie wnosiła o ich udostępnienie. – Bo ja nie jestem stroną. Jesteśmy komisją, która w trakcie remontu była w listopadzie, mieliśmy też mnóstwo uwag, ale czekaliśmy, jak państwo skończą tą inwestycję. Ja tylko proszę o dokumenty i chciałabym dostać cały komplet dokumentów i liczę, nie wiem tydzień państwu potrzebny? Dwa tygodnie? Może być w wersji elektronicznej, panie burmistrzu.

Robert Kowalczyk odpowiedział, że wszystkie dokumenty komisja otrzyma zgodnie z terminem administracyjnym, ale radna wciąż dopytywała:

Proszę mi odpowiedzieć w jakim terminie? Ale kiedy? – a na odpowiedź, że zgodnie z ustawą dodała: – Słyszycie państwo odpowiedź pana burmistrza. To może pan się odniesie do tego co widzieliśmy? – zachęcała Wioletta Grzywacz po prezentacji swojego materiału ukazującego „niedociągnięcia”.

Nie, nie mam nic do powiedzenia, bo to następna hucpa polityczna pani Grzywacz. Podobnie jak z basenem, tym razem z blokami dzisiaj. Na basenie było podobno tyle uchybień, a dzieci pływają, dorośli pływają, niepełnosprawni pływają, wszyscy są zadowoleni. I tutaj jest podobnie. Robi pani podobnie jak w przypadku basenu hucpę polityczną i tyle.

Wypraszam sobie takich określeń – stwierdziła radna Grzywacz, którą cytujemy dokładnie jak powiedziała. – Wie pan, jesteśmy na komisji i proszę o zachowywanie spokoju – choć Robert Kowalczyk mówił spokojnie i bez okazywania jakichkolwiek emocji. Jednak od czasu, gdy radny Maślanek odłączył się od obozu burmistrza, na sesjach i komisjach Robert Kowalczyk ciągle jest upominany o zachowanie spokoju, choć trudno mówić, by zachowywał się niespokojnie. Podniesione głosy radnych i intonacja często wskazują na zdenerwowanie podczas dyskusji, ale do porządku przywoływani są zawsze tylko ci, których wypowiedzi nie podobają się prowadzącym obrady i zawsze takie uwagi dziwnym trafem padają z ust radnego Maślanka lub radnej Grzywacz, którzy potrafią nawet nie dopuszczać radnych czy pracowników urzędu do głosu, kiedy ci chcą wnieść jakieś sprostowania. Radni, którzy choć wypowiadają się w omawianej kwestii, ale nie po myśli prowadzących, są ponaglani lub upominani, że odbiegają od tematu.

Tomasz Łyżwa stwierdził, że nie rozumie dlaczego radni nie mogą otrzymać dokumentów wtedy, kiedy o nie proszą. Tyle, że części radnym wydaje się, że są najważniejszymi osobami w mieście, a każdy pracownik samorządowy, w tym kierownicy i dyrektorzy z burmistrzem na czele powinni na wyrywki znać odpowiedzi na każde zadawane pytanie oraz mieć przygotowane wszystkie możliwe dokumenty o które owi radni mogą poprosić. Ostatnio np. radna Grzywacz pytała skarbnik ile miasto zgromadziło ton węgla na sprzedaż po preferencyjnych cenach? Kierownik wydziału oświaty powinna, zdaniem radnych, znać rozliczenia za dowóz dzieci z niepełnosprawnością z każdego miesiąca i z każdej placówki miejskiej. Za to ci sami radni mówią, że „umknęło” im coś w uchwale, którą podjęli lub nie przypominają sobie, że o czymś rozmawiali i za normę uważają sporządzanie protokołów z posiedzeń komisji przez 6 miesięcy. Burmistrz lub kierownik wydziału ma dostarczyć dokumenty tego samego dnia lub kolejnego, ale niektórzy radni wymagane ustawą dokumenty dostarczają z takim opóźnieniem, że zainteresował się tym już wojewoda. Nie chcą też rozmawiać na niektóre tematy, bo dotyczą samorządu z ugrupowania politycznego „bliskiego sercu”, ale przeciwny obóz polityczny rozliczą z przyjemnością i to bardzo drobiazgowo.

„Dziurawce”, czyli szukanie dziury w całym

Jak komisja wykonuje swoje statusowe obowiązki, idzie z kontrolą na basen czy gdzieś, to też źle, bo coś znajduje – stwierdził radny Łyżwa, choć do obowiązków komisji nie należy wyłącznie kontrola. Radni miejscy powinni również doradzać, choć większość woli jednak rolę nadzorcy i kontrolera, a często nawet cenzora. Obiektem zainteresowania radnych, oprócz nieustającej kontroli, powinna być również troska i np. mogliby sprawdzić czy w jakiejś jednostce miejskiej nie ma potrzeby wykonania remontu i doradzili, jak zrobić żeby było tanio, szybko i solidnie, szczególnie w zakresie szeroko rozumianej budowlanki na której przecież doskonale niektórzy się znają. – Może niektóre uchybienia są niewielkie, ale powiem tak, to świadczy o tym, że ktoś nie odebrał należycie wykonanej inwestycji ponieważ no są takie niedoróbki. I powiem tak, wykonaliśmy swoje zadanie i chcieliśmy pokazać pewne uchybienia.

Kierownik wydziału inwestycji chciał zabrać głos, by wyjaśnić radnym z komisji, że elementy, które fotografowali nie były częścią zadania inwestycyjnego, ale nie został dopuszczony do głosu. Chciał również sprostować kilka innych informacji, jakie zostały podane przez przewodniczącą, a które nie są już aktualne, ale usłyszał, że będzie dopuszczony do głosu później, jak radni przestaną mówić. Tym sposobem mówiono dużo, choć niekoniecznie w temacie zakresu termomodernizacji hoteli socjalnych.

Mam kilka pytań w związku z tymi takimi, moim zdaniem usterkami, któreśmy tam zauważyli i mieszkańcy nam wskazywali co jest nie tak zrobione, co jest jakby takie, utrudnia im mieszkanie tam, i jakby funkcjonowanie – kontynuował radny Łyżwa.

Dariusz Dygas dopuszczony do głosu stwierdził, że odkąd jest kierownikiem wydziału inwestycji obserwuje prace komisji infrastruktury, czasem bierze udział w jej posiedzeniach:

Niczego innego po pracach tej komisji dzisiaj się nie spodziewałem – powiedział odnośnie „zdjęć udokumentowanych” przez radnych i zaprezentowanych jako kontra do filmu przygotowanego przez urzędników. – To są tzw. dziurawce, czyli szukanie dziury w całym. Mieliśmy przed chwilą możliwość obejrzeć film, jak te bloki wyglądały przed rozpoczęciem inwestycji. Osobiście nie zauważyłem, żeby ta komisja była w tych blokach, by coś stworzyła i powiedziała: panie burmistrzu, musimy coś zrobić, weźmy się za to, za to i za to – i przekazał radnym dokumentację fotograficzną sprzed rozpoczęcia inwestycji oraz w jej trakcie. Radna Grzywacz oglądać nie chciała, gdyż stwierdziła, że już je widziała. – Dla mnie zrobiony remont to jest niebo, a ziemia, co zresztą pokazuje nasz film. Fuszerki, usterki itd., państwo koncentrujecie się na rzeczach nieistotnych. Ja już mówiłem o tym dawno, najpierw niech pani radna Grzywacz zapozna się z przedmiotem remontu, a później będziemy krytykować.

Zakres remontu dostępny jest na BIP od 2021 r., więc można było spokojnie zapoznać się z zadaniami do wykonania. Okazuje się jednak, że radni prosili o dokumenty, ale ich nie dostali, choć każdy mieszkaniec może spokojnie przeczytać je oraz obejrzeć zdjęcia udostępnione publicznie. Każdy może, ale radni z komisji infrastruktury jakoś nie i stąd nieporozumienia na temat „fuszerek, usterek i niedoróbek”. Radna Grzywacz pyta, ile warstw gładzi miało być położonych na korytarzach, bo ściany są krzywe, choć w specyfikacji nie ma o mowy o gładzeniu ścian, a jedynie o uzupełnieniu ubytków i odświeżeniu powierzchni. Na zdjęciach komisji uwieczniona została np. barierka, jako przykład fuszerki, choć zamontowana została ok. 70 lat temu i przez ten okres raczej nie była nigdy malowana, a teraz została wypiaskowana i odmalowana, a także podniesiona by spełniała standardy bezpieczeństwa zgodne z przepisami.

Proszę zauważyć, że te barierki były w określonych miejscach sfotografowane, ponieważ w tym miejscu na przykład wystawały elementy, które zagrażały na przykład, nie wiem no, dziecku które biegło czy były wystające elementy – mówiła radna Grzywacz. – Czy rurki, które wystawały ze ściany. Rurki, które wystają na kilkadziesiąt centymetrów poza ścianę, to zagraża bezpieczeństwu proszę pana.

Kierownik wydziału inwestycji stwierdził, że radni wchodzili do komórek lokatorskich w piwnicach, by pokazać panujący tam bałagan, a wykonawca odmalował ściany w częściach wspólnych piwnicy i wymienił drzwi wejściowe z klatki schodowej. W zakresie remontu nie miał zapisanego wynoszenia starych mebli czy sprzątania na bieżąco butelek po alkoholu, które ktoś tam zostawił. Dodał, że gdy wszedł do hoteli po raz pierwszy, jeszcze przy sporządzaniu dokumentacji na pozyskanie środków na termomodernizację, to był przerażony stanem budynków.

Brak wiedzy budowlanej i wstyd radnej

Ja wiem, że nie jest idealnie, ale trudno prostować ściany, które mają ponad 60 lat – stwierdził Dariusz Dygas, na co radna Grzywacz odpowiedziała:

Proszę pana, żeby w ogóle wypowiadać się na ten temat, to trzeba mieć troszkę wiedzy budowlanej w takim zakresie, a w tym momencie to pan opowiada takie rzeczy, że po prostu włosy mi się na głowie jeżą, bo mi jest wstyd, że jestem tutaj radną i jestem przewodniczącą tej komisji. Niech mi pan uwierzy, od 2003 roku jest mi wstyd za to jak te hotele zostały wyremontowane.

Zapewne radnej Wioletcie Grzywacz chodziło o rok 2023, bo w 2003 nie była radną, a o remoncie hoteli nawet wtedy nie wspominano, choć plany były, ale skończyło się na wyremontowaniu lokalu w którym znajdowała się świetlica dla mieszkańców, a kilkanaście lat później pojawiła się koncepcja wykonania audytu energetycznego, który miał być zaczątkiem wielkiej modernizacji, do której jednak nie doszło. Robert Kowalczyk dodał, że wstyd to był przed remontem, bo strach było tam wejść, a ludzie żyli w warunkach urągających godności. Teraz otrzymali prezent w postaci odnowionych budynków, które niewątpliwie są dzisiaj najładniejszymi budynkami wielorodzinnymi w Pionkach, ale mieszkańcy muszą sami dbać, by stan ten utrzymał się jak najdłużej.

Dziś część radnych mówi o wstydzie po dokonaniu modernizacji, ale jeszcze niedawno twierdzili, że po co inwestować tak duże pieniądze w bloki socjalne dla ludzi, którzy nie płacą czynszów i zdewastują wszystko co zostanie zrobione. Nawet radny Maślanek stwierdził podczas trwającego posiedzenia, że w tych budynkach powinny być wykorzystane „pancerne” materiały, bo wiadomo jak wkrótce będą te bloki wyglądały. Z takim stwierdzeniem nie zgadza się ani burmistrz, ani kierownik inwestycji. Obaj uważają, że dokładnie w podobnym tonie mówiono, kiedy odnawiane były parki na Alejach Lipowych, a mimo upływu czasu widać, że jednak mieszkańcy doceniają inwestycję i dbają o swoje otoczenie.

Ja się miasta nie wstydzę, ja się wstydzę tych robót, które zostały tam zrealizowane. Żeby mówić i wypowiadać się na ten temat jak powinien wyglądać remont, to proszę pana, to trzeba mieć podstawową wiedzę, której pan nie ma – takimi słowami zwróciła się radna Grzywacz do kierownika wydziału inwestycji. Dariusz Dygas zapytał więc czy radna ma jakieś uprawienia by wypowiadać się na ten temat, a miasto zatrudnia osoby, które taką wiedzę posiadają. – Właśnie widzę, a pan ma największą wiedzę – odpowiedziała „spokojnie i kulturalnie” radna. – Właśnie do tej pory zauważyłam to.

Czemu miała służyć termomodernizacja?

Robert Kowalczyk stwierdził, że termomodernizacja hoteli była najtrudniejszą inwestycją tej kadencji dlatego, że odbywała się na żywym organizmie:

Czyli w czasie, kiedy ludzie tam mieszkają i przecież wszyscy dobrze zdajemy sobie sprawę, że żyją tam i mieszkają ludzie, którzy niekoniecznie chcieli się znaleźć w takich czy innych warunkach. Obejrzałem te zdjęcia i nie wiem, czy w ogóle państwo zdajecie sobie sprawę jaką trudną organizacją był ten remont, bo w ciągu tych 70 lat mieszkańcy, którzy tam mieszkali, dostawali od miasta czy instytucji, które zarządzały tym mieniem, czyli tymi budynkami, różnego rodzaju zgody na podłączenia, instalacje, eksperymenty i to co państwo pokazujecie bardzo często na zdjęciach, że wystaje rurka, idzie rura kanalizacyjna czy wodna, to wszystko są rzeczy na które ci ludzie otrzymali kiedyś zgodę i które sobie zrobili, a my nie mogliśmy im tego, przy tej realizacji rujnować. My skupiliśmy się na tym, żeby ten budynek, dzięki tej realizacji i naszemu wnioskowi skierowanemu do marszałka, który pochylił się nad tą sytuacją, ograniczył wydatki naszego miasta. O niczym innym nie mówicie, jak o tym żeby ograniczać wydatki i myślę, że spokojnie sprawdzimy to w przeciągu najbliższego roku, iż dzięki wymianie dachu, dociepleniu tego dachu, dociepleniu ścian, wymianie drzwi i okien, zainstalowaniu fotowoltaiki w znacznym stopniu ograniczymy wydatki na tych budynkach, co powinno być dla nas zasadnicze. Ta modernizacja to jest również następna rzecz, że ograniczymy wszelkiego rodzaju złodziejstwo, które w tych trzech budynkach było przez nas bardzo mocno odnotowywane, czyli kradzież prądu i kradzież wody, podłączanie się nielegalne. W tej chwili każdy ma swój zawór i może być podłączony, każdy ma swoje odcięcie i myślę, że na tym również miasto zaoszczędzi i to poważne pieniądze. Przez te lata nikt nie podejmował się, może poza burmistrzem Zawodnikiem, który próbował tam jakąś świetlicę otworzyć swego czasu, to tak naprawdę nikt nie miał odwagi nawet tam chodzić, a co dopiero mówić, by podjąć tego typu wyzwanie, żeby rozpocząć taki remont. I nie będę ukrywał, że widzę w tym co pani przewodnicząca robi, że zamiast widzieć wartość dodaną, że otrzymaliśmy pieniądze z zewnątrz i mogliśmy poprawić warunki, to widzę, że cały czas szukamy tego króliczka i tego winnego. Kto tutaj zawinił? To trzeba było może w ogóle nic nie robić w tym mieście, to wtedy może by było dobrze, byłoby ok i nic by się nie działo. Ale dzieje się w tym mieście. Ja nie stosuję tego typu metod jak pani radna Grzywacz, bo ja nie będę chodził po ludziach i różnego rodzaju inwestycjach, i robił zdjęcia i pokazywał pani, że proszę zobaczyć, to jest inwestycja tego (pana) i jak ona wygląda. Nie, dlatego że ja przyszedłem do tego miasta po to, żeby zacząć robić coś, co zaniechali moi poprzednicy i jak na razie świetnie nam się to udaje, mieszkańcy się cieszą z tej realizacji, bo bywam tam.

Dodał również, że dzięki zamontowaniu monitoringu wewnętrznego można stwierdzić, kto dokonuje kradzieży prądu lub dewastacji. W ostatnim czasie jeden z mieszkańców bloku Al. Lipowe 13, który zalega w opłatach czynszowych od początku przeprowadzki do hotelu, został „złapany” na nielegalnym podłączeniu zasilania do swojego mieszkania z klatki schodowej. Do urzędu dzwonili również lokatorzy, którzy mówili, że wykonawca odciął ich od wody w mieszkaniach, ale „odcięcie” polegało na likwidacji nielegalnego przyłącza i doprowadzania wody do mieszkania wraz z podlicznikiem. Ze względu na występowanie takich różnych nieprawidłowości, wszystkie instalacje zostały zamontowane tak, by mieszkańcy mieli do nich utrudniony dostęp.

Niewymienione drzwi do mieszkań

Tomasz Łyżwa, choć zaznaczył, że nie jest specjalistą budowlanym to, co zobaczył w hotelach jest przeskokiem o 50 lat do przodu i dodał, że nawet sami mieszkańcy mówią, że nie ma porównania z tym co było do tej pory.

Jest duża poprawa i myślę, że mieszkańcy w godnych warunkach będą mieszkali, żyli. Nie chodzi o to, żeby to jakby negować, że jest lepiej, tak? Tylko, że niektóre rozwiązania, właściwie nie możemy się odnieść, bo wiemy co było, bo nie dostaliśmy dokumentów – mówił radny Łyżwa. O dokumenty dotyczące inwestycji przewodnicząca komisji poprosiła przed posiedzeniem. – Jakie były zadania wykonawcy, co miał zrobić. Ja np. zapytam pana (kierownika wydziału inwestycji), bo pan na pewno wie. Drzwi wejściowe do tych lokali, to miały być wymieniane czy nie?

Dariusz Dygas odpowiedział, że choć faktycznie niektóre drzwi do lokali wyglądają fatalnie, to jednak miasto nie mogło ich wymienić, bo ani zakres modernizacji nie obejmował takiej wymiany, ani nie było to zadanie uwzględnione we wniosku o dofinansowanie, a poza tym nie każdy mieszkaniec wyraziłby zgodę, bo wiele osób wymieniło wcześniej swoje drzwi wejściowe. Do tego w mieszkaniach, w których w czasie remontu nie było lokatora, wejść bez jego zgody nie można, bo byłoby to potraktowane jako włamanie. Jeżeli radni wyrażą zgodę na przeznaczenie środków z budżetu na wymianę drzwi do mieszkaniach w tych trzech blokach, to zostaną one wymienione.

Z czego zostało wykonane i dlaczego?

Mówił również o stanie technicznym dachów na obiektach. Jako przykład podał blok Leśna 17, gdzie oprócz dziur w pokryciu odnotowano również brak komina. Dach został docieplony i ułożony na nowo, a kominy odbudowane. Dachy bloków Al. Lipowe 9 i 13 zostały docieplone oraz wyłożone nową papą.

Z czego? Blacha? Jaka blacha? – dopytywała radna Grzywacz, choć te dane znajdują się w specyfikacji, a kierownik wydziału nie odbierał obiektu po remoncie. Od takich spraw jest inspektor budowlany, który nie został zaproszony na posiedzenie. – Papa jaka? Też pan nie wie? Ale ja nie chcę takich dokumentów, że zrobione zostały zgodnie ze specyfikacją, tylko chcę konkretne dokumenty (...). Ja zapytałam tylko o papę, jaka jest papa, grubość, ewentualnie jaka papa.

Kierownik odpowiedział, że dokumentacja zawiera ponad 70 stron i nie jest w stanie odpowiedzieć na wyrywki na drobiazgowe zapytania, ale za chwilę wydrukuje:

I odpowiem, i pani mi pewnie potwierdzi, czy jest dobra, czy nie? – ale radna stwierdziła: „nie proszę pana, taką jaką zaplanowaliście, taką robiliście, zatwierdzony był projekt przez miasto”. Tu burmistrz sprostował, że projekt zatwierdzało starostwo powiatowe. – Panie burmistrzu, przez zamawiającego jest projekt potwierdzony, tak jest w dokumentacji. Odczytam państwu, jeśli chcecie państwo szczegółowo, odczytam państwu. (…) A dlaczego zastosowane zostały takie kratki?

Radna Grzywacz wyjaśniała obecnym na posiedzeniu, że w razie wystąpienia awarii, kiedy mieszkaniec będzie potrzebował dotrzeć do zaworów, musi „pokonać obróbkę blacharską, która zaślepia wykończenie między sufitem, a ścianą i mamy po prostu tą obróbkę, która jest na tej kratce. Teraz musimy zdemontować tą obróbkę, po czym musimy mieć śrubokręt gwiazdkowy”. Tyle, że mieszkańcy nie posiadają łatwego dostępu do głównych zaworów, bo takie możliwości mają hydraulicy administratora obiektu. Zawory, o których wspomina radna Grzywacz są po to, by można było podłączyć lokal do wody – nie wszyscy mieszkańcy chcieli ją posiadać, gdyż wolą korzystać z niej w częściach wspólnych. Podłączeniem lokalu do wody będą zajmować się wyłącznie hydraulicy, a nie jak było do tej pory, indywidualnie mieszkańcy, stąd również utrudniony dostęp do zaworów i montaż monitoringu wewnętrznego.

To nie może być tak, że ja przychodzę i ja muszę mieć jeszcze śrubokręt gwiazdkowy i muszę rozkręcić – argumentowała radna, na co burmistrz odpowiedział, że „nic pani nie musi mieć, bo pani nie może tego robić”.

Jest brudno na korytarzach

Wioletta Grzywacz miała również zastrzeżenia odnośnie czystości posadzek na korytarzach i schodów, bo stwierdziła, że „to jest dopiero po remoncie”, ale po uwagę trzeba wziąć także to, że w każdym z tych bloków mieszka dużo osób, które każdego dnia przemierzają schody i korytarze nawet kilkukrotnie, a wykonawca nie odpowiada za stan czystości i bieżące utrzymanie. W blokach wspólnot czy spółdzielni takimi pracami zajmują się albo sami lokatorzy, albo osoby zatrudnione przez administratora budynku. Kierownik wydziału inwestycji mówił, że już po remoncie na korytarzach zaczęły pojawiać się sofy w częściach, gdzie mieszkańcy urządzili sobie palarnie. Za popielniczki służą słoiki z których wydobywa się fetor, a często papierosy gaszone są bezpośrednio na ścianie lub ramie okiennej, za co również nie odpowiada wykonawca. Tomasz Łyżwa zwrócił natomiast uwagę, że w łazienkach w części posadzki przed wejściem do kabin prysznicowych jest źle wyprofilowana podłoga, bo woda nie spływa do kratki, tylko mieszkańcy muszą ją wycierać, jeśli powylewają wodę poza kabinę, bo „leci ona gdzieś pod ścianę i muszą mopem ją zaganiać do kratki, bo wiadomo, że jak ktoś bierze prysznic, to ta woda wycieka”. Odpływy bezpośrednio w kabinach są wykonane w sposób taki, by woda samoczynnie spływała, ale w części ogólnej już nie, na co skarżą się podobno mieszkańcy. Tu również padła odpowiedź, że jak ktoś w domu wyleje wodę poza wannę czy kabinę, to wyciera podłogę, więc podobnie powinni robić mieszkańcy bloków socjalnych. Zaznaczono, że spora część lokatorów sprząta po sobie łazienki i nie mają problemu z utrzymaniem porządku nawet w częściach sanitarnych. Nie można więc winić inwestora czy wykonawcę za bałagan jaki pozostawiają po sobie niektórzy lokatorzy. Wyjaśnienie kierownika, że spadki muszą być bezpośrednio pod prysznicami, a nie na środku łazienki, spotkało się z komentarzem radnej Grzywacz: „o czym pan w ogóle mówi, o czym pan mówi”. Podczas wymiany zdań osiągnięto konsensus – kratka jest niepotrzebna, należy ją zdemontować a odpływ zaślepić płytką podłogową według sugestii radnej, że kratka odpływowa nie jest potrzebna, skoro nie spełnia swojej funkcji. Teraz nie będzie żadnego odpływu wody, która „komuś się podczas korzystania z prysznica wylała poza brodzik”.

Radny Łyżwa zwrócił uwagę na pozostawione rurki doprowadzające kiedyś wodę do kaloryferów w piwnicach, a teraz wystające i zagrażające bezpieczeństwu, „ktoś będzie szedł, nie zauważy, rozbije głowę albo dziecko będzie biegło i nieszczęście gotowe”. Wszystkie takie elementy mają zostać sprawdzone i zgłoszone do wykonawcy w celu ich usunięcia – Tomasz Łyżwa mówił o dwóch takich elementach. Radny zabrał głos również w kwestii nowych rynien, których odpływy wychodzą bezpośrednio w okolicy wyremontowanych chodników, a przydałoby się, aby poprowadzone zostały do studzienek chłonnych, bo inaczej woda opadowa będzie wypłukiwała nasadzenia i podmywała chodniki. Jakieś rozwiązanie trzeba znaleźć, bo woda faktycznie nie może tworzyć rozlewisk, ale chyba lepszym rozwiązaniem byłoby jej wykorzystanie, np. do podlewania terenu zielonego niż odprowadzanie do oczyszczalni ścieków, o ile taki kanał burzowy znajduje się w pobliżu hoteli. Wykorzystanie wody deszczowej to chyba najbardziej ekonomiczne i ekologiczne rozwiązanie sprzyjające środowisku.

Pustostany w hotelach

Radny Łyżwa zwrócił uwagę podczas wizytowania trzech budynków, że w każdym z nim są lokale, których nikt nie zamieszkuje. Naliczył ich ok. 30, a mieszkańcy mówili, że są mieszkania przyznane, ale nikt się w nich nie pojawia. Mówił, że wiele osób w Pionkach oczekuje na mieszkania i trzeba „coś zrobić” z tymi, którzy zajmują je w hotelach, choć fizycznie tam nie przebywają.

Miasto posiada 10 mieszkań w hotelach jako zabezpieczenie eksmisji komorniczych. Pozostałe lokale zostały przydzielone mieszkańcom, którzy zostali w nich zameldowani i trudno ich wyrzucić z powodu nieobecności. Trzeba byłoby również wyrzucić tych, którzy za mieszkania nie płacą i nie chcą nawet odpracować swoich zaległości czynszowych.

Te osoby są lub nich nie ma z różnych powodów. Trudno żebyśmy weszli do lokalu i zabrali komuś szafę, bo za chwilę może okazać się, że coś mu tam zginęło, chociaż wiemy, że wchodzi tam kto chce – wyjaśniał Robert Kowalczyk. – Ale są to mieszkania, które zostały przydzielone.

Nieobecność lokatora może być spowodowana różnymi okolicznościami: pobyt w szpitalu, więzieniu, zamieszkanie u rodziny, wyjazd w celach zarobkowych itp. Nieobecność nie może być przyczyną do przymusowej eksmisji, a poza tym miasto musi takiej osobie zapewnić lokal zastępczy. Eksmisja z bloków spółdzielczych czy wspólnot, kończy się przydziałem lokalu socjalnego właśnie w jednym z tych trzech hoteli. Eksmisja z budynku socjalnego jest równoznaczna z eksmisją na bruk, która jest niemożliwa, chyba że najemca dopuścił się przemocy w rodzinie lub zajmował lokal bez tytułu prawnego.

A nie da się jakoś tego, nie wiem no, żeby ktoś, odpowiednia osoba poszła, zrobiła jakiś wywiad, bo jeden z mieszkańców, nie będę oczywiście mówił danych, mówił, że tutaj niedaleko jest wolne mieszkanie, która pani wyjechała, 5 lat jej nie widzimy i mieszkanie niby jest zajęte, zamknięte, ale nie jest używane – mówił radny Łyżwa. – Myślę, że trzeba jakiejś osoby, żeby to zweryfikowała po rozmowach z mieszkańcami. Nie wiem, myślę że to się da, żeby to mieszkanie udostępnić.

Od lat wiele mówi się na temat braku mieszkań komunalnych i socjalnych na terenie miasta. Te, które kiedyś znajdowały się w zasobach komunalnych, zostały sprzedane w większości ze znaczną bonifikatą, a nowych budynków miasto nie budowało. Na przestrzeni kilku poprzednich kadencji pojawiło się „złote rozwiązanie” – miasto odzyska swoje lokale po śmierci najemców. Jeśli główny najemca umrze, to prawo do dalszego korzystania przechodzi np. na jego dzieci. Taki „odzysk” przyniósłby nikłe efekty, ale i tak zamiast odzyskiwania, zdecydowano o sprzedaży chociażby za 5% wartości.

Na horyzoncie kolejna kontrola ledwo zakończonej inwestycji

Sporządziliście państwo materiał niby dokumentacyjny, który wartości archiwalnej nie ma, bo jest mało precyzyjny, mało widać – odniósł się do fotografii komisji radny Zbigniew Belowski. – Natomiast intencja się liczy. Ja podejrzewam, panie burmistrzu, że w najbliższym czasie pojawi się nie wiadomo skąd kolejna kontrola w urzędzie miasta, która będzie ten projekt kontrolować. Nie mam najmniejszego cienia wątpliwości, że tak będzie.

Słowa radnego Belowskiego pewnie zabrzmiały proroczo, bo urząd stale mierzy się z różnego rodzaju kontrolami i rekontrolami wszelkich swoich inwestycji. Tak jest w tej kadencji, ale podobnie, choć może z mniejszym nasileniem, było również w poprzedniej. Liczne donosy i zawiadomienia wszelkich możliwych instytucji są elementem nieodzownym, ale ostatnio „sygnaliści” informują w ekspresowym tempie. Ledwie hotele zostały odebrane, a już CBA przygląda się modernizacji. Pracownicy wydziału inwestycji do kontroli oraz sporządzania setek dokumentów i wyjaśnień zdążyli już się przyzwyczaić, choć nie jest łatwo pracować mając na stałe jakieś służby u boku.

Zbigniew Belowski, który wychował się na Alejach Lipowych, w bloku sąsiadującym z hotelami, mówił o tym, jak na przestrzeni lat obserwował co działo się z budynkami. Był również na komisji we wtorek podczas wizytacji inwestycji, ale przewodnicząca komisji nawet nie zauważyła jego obecności i wyraziła swoje zdziwienie, że radny był, rozmawiał z mieszkańcami, oglądał to, co zostało wyremontowane.

Pojechałem z komisją, ale po zorientowaniu się jaka jest intencja komisji, dałem sobie spokój.

Ja pana nie widziałam tam na miejscu – stwierdziła radna Grzywacz, a Zbigniew Belowski wspomniał, że rozmawiał na wyjazdowym posiedzeniu np. z radnym Tomaszem Łyżwą.

Dlaczego państwo w swoim materiale nie uwzględnili tych punktów, które świadczą o tym, że w tym zbiegowisku, tak to powiem, czyli w zgrupowaniu ogromnej ilości mieszkańców są ludzie, których ślady funkcjonowania są wyraźnie widoczne na nowym obiekcie? – pytał radny Belowski. – Dlaczego nie sfotografowaliście napisów, które są świeże na świeżym tynku? Nie sfotografowaliście wyłamanych skrzynek pocztowych, nóweczek, świeżutkich? Nie pokazaliście tego mimo, że rozmowy o tym były i byłem przy tych rozmowach. Szkoda, że nie byłem widoczny dla pani, ale zniosę to z godnością. Nie pokazaliście tego, że w łazienkach, czystych łazienkach są wyraźne ślady po niehigienicznym zachowaniu niektórych mieszkańców, bo byłem tam również. Nie sfotografowaliście państwo tego, że ktoś w jednej z łazienek postawił mopa, czyli wie jak z niej korzystać oraz korzystać z mopa. W innych wszystko było rozwalone. Nie sfotografowaliście tego, że administracja budynku zażądała w trybie natychmiastowym uprzątnięcia wszystkich rzeczy z części wspólnych, bo w innym wypadku zostaną one wywiezione. Z drugiej strony naszła mnie refleksja, że część mieszkańców w ten sposób sobie posprząta, wykorzystując ten moment, że ktoś przyjedzie i im to wyrzuci. A tam mieszka sporo ludzi operatywnych. Jest takie porzekadło, że z buku nie zrobisz kauczuku, ono się ciągnie dalej, ale nie będę go tu cytował.

Mówił o tym, że w życiu zawodowym zdarzyło mu się remontować różne obiekty i potwierdził pogląd, który mówi jednoznacznie, że łatwiej jest wyburzyć i wybudować coś od nowa, niż remontować, bo w wielu przypadkach remont jest nie tylko o wiele droższy, ale też mniej efektowny i efektywny. Ocenił standard części wspólnych po remoncie, w porównaniu z tym co było do tej pory, na skok o 70 lat do przodu, bo te budynki nigdy nie były remontowane, poza dokonywaniem bieżących napraw i prowizorycznych ruchów mających nosić znamiona remontów.

Podjęta próba ucywilizowania towarzyskiego, powiedzmy społecznego, przez poprzedniego burmistrza próba wybudowania świetlicy, traktowana była przez mieszkańców jako ich wspólny sukces. Wyszło z tego co wyszło, bo te przestrzenie nie funkcjonują. Ja myślę, że w tej chwili to powinniśmy po prostu dziękować losowi, że udało nam się zdobyć środki na rzeczywistą, realną poprawę życia mieszkańców, nie szukać dziury w całym. Poprawić wszystko to, co rzeczywiście, radny Łyżwa to powiedział, wystaje i zagraża. I cieszyć się i obserwować, że ludzie mają lepsze warunki. Wizyta w tych blokach, to nie jest żadna przyjemność. Tam się ludziom naprawdę ciężko żyje, ale nie ze względu na przestrzeń, tylko ze względu na to, że tam są różni ludzie i przy takiej ilości ludzi dochodzi i do konfliktów. Jeżeli na korytarzu stoi słoik z petami, a najwyższym poziomie schodów jest już zrobiony klub i deptane są o podłogę różnego rodzaju papierosy, to wygląda to jak w spelunie. Ale spróbujemy jednak trochę siły poświęcić na to, żeby rozmawiać z tymi mieszkańcami i tłumaczyć im, że to jest ich wspólne dobro. Tak samo można zejść do piwnicy i ją posprzątać, bo każdy w swojej piwnicy sprząta sam. Natomiast to, co tam w tych piwnicach jest, to jest, jeżeli ludzie będą tam znosić jakieś śmieci. Przecież to widać. Co ja poszedłem, czy pan burmistrz, czy ktoś z nas flaszkę wypić tam na dole? Tam powinien być w tych sektorach z automatu zakaz wstępu – chodzi o pomieszczenia techniczne. Jestem pod wrażeniem, pani przewodnicząca, pani wszechstronności, ale w przypadku awarii wody, to się zakręca zawór główny do którego dostęp ma każdy i tam na pewno też tak jest. I od tego się zaczyna, żeby woda się nie lała, a nie szuka się śrubokręcika krzyżakowego, jak to pani powiedziała, tylko zbiega się na dół i zakręca (…). Była taka radna powiatowa, która krzyczała, żeby wyburzyć ten chłam i syf, że szkoda na to pieniędzy, ale wiem, że bardzo wiele osób z tych budynków jest bardzo zadowolona z tego co jest teraz (…). To jest wyraźny skok cywilizacyjny.

Dodał, by radni na swoich zdjęciach nie skupiali się na pokazywaniu tego, czego nie było w zakresie prac, a wszystkie uchybienia, które wystąpiły wykonawca może niezwłocznie usunąć.

Po co epatować, że przed budynkiem, który jest świeżo po remoncie stoi koparka i wykopany jest dół. No jest wykopany, bo trzeba zasuwę wymienić, bo okazało się, że jak poszła woda w dużej ilości nowymi rurami, to starą zasuwę trzeba wymienić. Przyjechała ekipa z PWKC i wymieniali zasuwę, i tyle.

Metalowe osłony

Różnego rodzaju instalacje, wykonane podczas remontu, ale również takie, które pojawiały się na przestrzeni lat z inicjatywy mieszkańców za zgodą instytucji administrujących obiekty, zostały zakryte metalowymi osłonami, które nie wyglądają tak estetycznie, jakby niektórzy chcieli. Jak wyjaśniał radny Grzegorz Wąsik, są to budynki socjalne, w których zamieszkują różni ludzie i nie można było zastosować takich elementów zasłaniających, jak są stosowane w mieszkaniach. Części ogólnodostępne narażone są na ingerencje różnych osób, a więc wykonawca wykonał zabezpieczenia najtrwalsze, ale jednocześnie dające możliwość dostępu w razie awarii. Wystające z podłóg i ścian elementy instalacji wykonanych przed laty, zostały zabezpieczone w miarę możliwości, choć projekt i pozyskane środki zewnętrzne nie przewidywały dodatkowych robót koniecznych do całkowitej przebudowy instalacji wodnych poprowadzonych do niektórych lokali. Takie prace można wykonać w trakcie użytkowania obiektów, jeżeli faktycznie będą utrudniały normalne funkcjonowanie.

Na temat zniszczeń czy bałaganu w tzw. częściach wspólnych, radny Wąsik odniósł się do już zdewastowanych skrzynek pocztowych lub stojącego roweru (prywatna własność), który pokryty jest nadal warstwą kurzu budowlanego, bo właścicielowi nawet nie chciało się go przetrzeć, a część radnych zarzuca wykonawcy, że na schodach czy korytarzach już widać brud.

Mam wątpliwość w kwestii dbałości o to, co zostało zrobione – mówił radny. – Dlatego, że część mieszkańców wykazywała troskę, zadowolenie i chęć by o to zadbać, ale np. w bloku nr 9, na schodach już w wejściu do budynku, co widzieliśmy? Albo ktoś najprawdopodobniej „wysikał” się, albo mu się piwko wylało. To już w taki sposób wygląda.

Dodał także o zniszczonych drzwiach wejściowych. W listopadzie radni zauważyli zniszczone drzwi w bloku Leśna 17, które zostały wymienione, a 21 lutego podobny przypadek wystąpił w bloku Al. Lipowe 9.

Szyba spękana. Nikt jej łokciem nie uszkodził. To trzeba chyba wziąć cegłę albo coś ciężkiego, żeby tę szybę w taki sposób uszkodzić. Przede wszystkim o to wszystko muszą zadbać sami mieszkańcy, bo to są pieniądze pozyskane i pieniądze miasta, i tak jak tu niektórzy podkreślali, że na temat tych remontów różne są zdania w mieście, ja uważam, że akurat dobrze się stało, że akurat te bloki zostały wyremontowane i byt tych mieszkańców został poprawiony. Były ogłoszenia o uprzątnięciu rzeczy z części wspólnych, a na tych zdjęciach co widzieliśmy? Ano gdzieś jakaś stara szafka, jakiś zapleśniały dywan i inne rzeczy, ale przepraszam, przecież ci budowlańcy tego tam nie przywlekli, tylko ktoś z mieszkańców tam zostawił i teraz to sobie radośnie leży. Tak nie może to funkcjonować, bo jeżeli takie będzie poszanowanie tego wszystkiego, to wróci stan poprzedni. Mam nadzieję jednak na poszanowanie, bo jest grupa mieszkańców, bo te osoby z którymi rozmawialiśmy również to podkreślały. Akurat chciała komisja wejść na strych, a tam włazy pozamykane. Dlaczego? Jedna z pań nam to wyjaśniła, bo nie dalej jak 3 dni temu jakąś imprezę sobie tam towarzystwo urządziło (…). Można to było zrobić w innym standardzie, ale nie można w takim budynku wszystkiego odsłonić i zrobić jako ogólnodostępne, bo to nie ten typ mieszkalnictwa i nie ten typ bloku. Musi być w jakiś sposób dostęp ograniczony, bo wcześniej było: woda „na lewo”, energia elektryczna „na lewo” i bardzo dobrze, że w tej chwili każdy ma własny licznik, jest to wszystko opomiarowane, jest fotowoltaika i to prawdopodobnie w perspektywie spowoduje jakieś oszczędności, miejmy nadzieję, że duże jeżeli chodzi o funkcjonowanie i utrzymanie tych budynków, bo trzeba podkreślić, że w tych częściach wspólnych, chodzi mi o łazienki, to ciepła woda jest z term, które też zużywają prąd, więc ta fotowoltaika m.in. również je zasila.

Zderzenie dwóch prezentacji. Cudowne przenoszenie śmieci

Podczas posiedzenia komisji radni mieli okazję zobaczyć dwie prezentacje: trwający niewiele ponad 3 minuty film przygotowany w ramach rozliczenia projektu oraz ponad 20-minutowy pokaz slajdów, określonych jako „materiał niby dokumentacyjny, który wartości archiwalnej nie ma, bo jest mało precyzyjny, mało widać”. Każda ze stron pokazało to, co chciała, choć materiał radnych w głównej mierze prezentował elementy, które nie podlegały modernizacji, a jedynie odświeżenia. Radny Wojciech Maślanek stwierdził, że pieniądze można było wykorzystać lepiej i podawał kwoty, jako dane zamieszczone na BIP, choć faktycznie pochodziły one ze strony urzędu, gdzie publikowane są wstępne informacje przed rozpoczęciem wykonania zadania. W trakcie realizacji kwoty zmieniają się, bo np. na czymś miasto zaoszczędziło lub musiało wydać więcej, i te dane trzeba później uaktualnić, po rozliczeniu projektu. Jest to normalna procedura, ale widocznie nie wszyscy radni zdają sobie z tego sprawę.

Te środki mogliśmy zdecydowanie bardziej efektywnie wykorzystać – mówił radny Maślanek, choć nie uchylił rąbka tajemnicy w jaki sposób. – Sprawa śmieci zalegających do tej pory obok budynku Al. Lipowe 9 i zalegających wcześniej przed blokiem Al. Lipowe 13, a później zostały w cudowny sposób przeniesione czy przetransportowane do wiat śmietnikowych i pod wiaty śmietnikowe.

W bloku Leśna 17, gdzie modernizacji dokonywała ta sama ekipa co na Al. Lipowych, wszystkie odpady (drzwi, okna itp.) składowane były w jednym, wyznaczonym miejscu, a później zebrane do kontenera i wywiezione. Nikt nie podrzucał ich do wiat śmietnikowych, ani tym bardziej „pod wiaty”.

Radny Maślanek uważa, że wykonawca powinien „generalnie na PSZOK wywieźć te śmieci”, choć Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych służy mieszkańcom, którzy indywidualnie mogą dostarczać tam swoje odpady oraz zwożone są tam śmieci z wiat śmietnikowych w ramach opłaty za odpady komunalne. PSZOK w Pionkach nie przyjmuje odpadów z działalności gospodarczej, o czym stanowi Regulamin odbioru odpadów komunalnych, który przyjmowany jest w drodze uchwały przez radnych miejskich. Widocznie nie każda treść czytana jest przez radnych na tyle wnikliwie, by takie informacje zapamiętać. Zawsze można posiłkować się BIPem w którym takie informacje również są zamieszczane.

Odłączyć hotele od ogrzewania miejskiego

Chciałbym zapytać czy wykonana fotowoltaika czy była tak obliczona przez fachowców, czy ona w 100% zabezpieczy zużycie prądu części wspólnych pytam? Jeżeli tak, to bardzo dobrze. Jeżeli nie, no to wiecie państwo, że część mieszkańców, która płaci tylko będzie pokrywała te nadwyżki i my, płacący mieszkańcy wszyscy w mieście – kontynuował radny Maślanek. – Jeżeli chodzi, to ja panie burmistrzu poszedłbym dalej przy tym remoncie, bo oszczędzamy niby w tej chwili na energii i to jest bardzo, bardzo godne podkreślenia, ale ja panie burmistrzu, bo jednak największą stratą jakie miasto ponosi w tych trzech akurat budynkach, to jest centralne ogrzewanie. Ja bym proszę pana, panie burmistrzu wykonał, wykonał jednak ten ruch i odciąłbym centralne ogrzewanie i przerobiłbym instalację na elektryczną. To jest, to jest, to jest, to jest akurat moja, moje zdanie.

Dalej mówił o braku klamek w oknach w częściach wspólnych, o których wiadomo, że wymontowali je sami mieszkańcy, ale radnego dziwi ich brak i twierdzi, że w okresie letnim, bez możliwości otwarcia okien, to temperatura w budynkach będzie sięgała 60°C.

Warunki techniczne dla zainstalowania paneli fotowoltaicznych wydał projektant obiektów i wykonawca dostosował się do wytycznych. Na tych budynkach nie da się zainstalować tylu paneli, by można było zamontować ogrzewanie elektryczne dla ogrzania tak dużych kubatur.

Sprawa specjalistycznych kluczy do… WC

Radny Maślanek, który stwierdził, że lepiej wydałby pieniądze z projektu i swego czasu nawet twierdził, że remont hoteli na koszt pozostałych mieszkańców, to jawna niesprawiedliwość, a teraz upomina się o dorobienie kluczy dla wszystkich mieszkańców, gdyż „nie są te klucze tanie, bo koszt takiego dorobienia klucza, to są takie specjalistyczne klucze, około 20 aż złotych”. Podobno owe klucze otrzymali tylko niektórzy mieszkańcy i to nie od kierownika wydziału ochrony środowiska, ale od pracowników firmy wykonującej remont. Jedni mieszkańcy klucze dostali za darmo, a inni musieli sobie dorobić. Zdaniem Wojciecha Maślanka, kierownik wydziału ochrony środowiska powinien każdemu mieszkańcowi wręczyć klucze w imieniu burmistrza miasta.

Patrole piesze policji mają odwiedzać hotele systematycznie

Ja myślę, że musimy panie burmistrzu spotkać się z komendantem KP Pionki i w końcu naprawdę usiąść do rozmów, poprosić, myślę że nic innego tu nie wymyślimy jak poprosimy pana komendanta o częste patrole piesze – wyjaśniał radny Maślanek, odnosząc się również do dewastacji hoteli. – Bo to sami mieszkańcy o to w dniu wczorajszym prosili. Tam, gdyby w różnych godzinach przeszedł taki patrol policji w ilości trzech funkcjonariuszy, naprawdę to by skutkowało poprawą bezpieczeństwa, bo każdy z nas słyszał wczoraj, że tam większość mieszkańców boi się mieszkać, boi się np. po godzinie 20-tej wyjść do tych i skorzystać z tych części wspólnych. Są tam libacje na korytarzach i przy drzwiach wejściowych, blok nr 9.

Mówił również o tym, że osoby urządzające sobie libacje rozbijają butelki o ściany, a wykonawca ciągle musi coś naprawiać i malować, żeby „to jakoś wyglądało”.

I z tym musimy również coś pilnie zrobić.

Dlaczego nie zostały wymienione posadzki z lastryka na korytarzach?

W bloku Leśna 17 w częściach wspólnych (na korytarzach) są posadzki wykonane z lastryka, które zostały poddane czyszczeniu mechanicznemu i chemicznemu. W korytarzach bloków Aleje Lipowe 9 i 13 kiedyś był parkiet, który z biegiem lat po prostu zgnił i położono na nim ścinki gumolitu. Podczas remontu podłogi te zostały zerwane i ułożona terakota, by mieszkańcom łatwiej było dbać o czystość. Radny Maślanek pytał, dlaczego „płytki z lastryka” nie zostały zerwane i czy przypadkiem dlatego, że są zabytkowe. Lastryko było wszechstronnie stosowano i wiele bloków na terenie miasta posiada schody wykonane z tego materiału. Kiedyś był to użytkowy materiał stosowany jako wylewki np. w łazienkach bloków komunalnych. Kolejne pytanie dotyczyło braku uzupełnienia „płytek z lastryka” w bloku Leśna 17 przy ścianach, gdzie wylano beton i pomalowano szarą farbą. Kierownik wydziału inwestycji odpowiedział, że w ramach tego zadania nie były przewidziane wymiany lastrykowych powierzchni, ale jeżeli z biegiem czasu okaże się, że mieszkańcy faktycznie dbają o przestrzeń wspólną, to zawsze można wykonać nowe podłogi na korytarzach bloku Leśna 17, który i tak był, i jest najbardziej zadbanym budynkiem wśród tych trzech hoteli.

Mieszkańcy skarżą się, że w piwnicach czasami nie ma światła

Na ten problem uwagę zwrócił Tomasz Łyżwa, który mówił, że mieszkańcy skarżyli się, że czasem nie ma światła w częściach wspólnych piwnic. Być może jest to wina spalonego oświetlenia, które należy wymienić, ale może okazać się, że jest jakiś problem natury technicznej, który należałoby zgłosić administratorowi obiektu.

Nie wiedzą do kogo zadzwonić lub dzwonią. Co do części, jeśli ktoś ma jakąś awarię, to jakieś telefony gdzieś tam wywiesić. Może nie to, że tablicę ogłoszeń, nie szklane, ale jakieś metalowe tabliczki z takimi telefonami do, nie wiem, jakiegoś hydraulika, elektryka i do kogoś odpowiedzialnego w razie awarii, no i takie alarmowe typu policja, pogotowie itd., bo zazwyczaj to zawsze było.

W niektórych lokalach nie ma klamek w drzwiach do mieszkań

Radna Wioletta Grzywacz zasugerowała, by w blokach socjalnych wykonać dodatkowo m.in.: uchwyty dla osób niepełnosprawnych w łazienkach, zarówno w toaletach, jak i pod prysznicami. Brakuje węży strażackich przy hydrantach na korytarzach, choć hydranty nie były brane pod uwagę podczas termomodernizacji. Nie ma też zamontowanych gaśnic, choć przepisy nie wymagają w budynkach mieszkalnych wielorodzinnych stosowania gaśnic, systemów sygnalizacji pożaru, czujników dymu czy systemów gaśniczych, jak np. tryskacze. Wskazują natomiast, że mieszkańcy w razie pożaru muszą mieć zapewnioną możliwość ewakuacji lub przetrwania pożaru w pomieszczeniach mieszkalnych. Zasłony prysznicowe zawieszone w kabinach są zbyt słabej jakości:

Tam zostaje brud, proszę państwa na tych zasłonach, taki obleśny. Paskudnie to wygląda – mówiła radna Grzywacz, ale brud osadza się na wszystkich elementach i nie wymyślono jeszcze takiego materiału, który byłby samoczyszczący. Można zlikwidować zasłony i pozostawić kabiny bez osłon. – Klamki do drzwi, bo tam też chyba brakowało. Nie wiem jak z tymi klamkami. Jak ci ludzie tam sobie otwierają drzwi, bo tam kilka lokali było po prostu zamieszkałych, a klamek nie było. Nie wiem na jakiej zasadzie się to odbywa – projekt nie przewidywał montażu klamek w drzwiach wejściowych do mieszkań.

Robert Kowalczyk odpowiedział, że nie widzi problemu aby administrator dokonał koniecznych robót, by ułatwić życie mieszkańcom. Sami lokatorzy zgłaszają do wydziału komunalnego urzędu lub u administratora, bieżące potrzeby, które wychodzą w trakcie użytkowania, jak np. dodatkowa barierka przy schodach, której dotąd nie było, a która teraz byłaby wskazana.

Remont powinien być wykonany bardziej solidnie

Trzy godziny dyskusji wokół jednego tematu, zaowocowały wnioskiem przewodniczącej komisji infrastruktury:

Ten remont mógł być wykonany bardziej solidnie, bo jest tam bardzo dużo braków i moglibyśmy tutaj za takie pieniądze, którymi dysponowaliśmy naprawdę ten remont mógłby wyglądać naprawdę porządnie, solidnie. A w tym momencie nie jest to stan. Wiadomo, że mieszkańcy tego bloku wiadomo, że są zadowoleni, bo jeśli ktoś przez ileś lat mieszka w takich warunkach, że urągających można powiedzieć i dostaje nagle malowanie ścian w korytarzu, wymiana praktycznie większości elementów, no to jest zadowolony. Tylko naprawdę zwracajmy uwagę na jakość wykonania tych robót, bo o to głównie chodzi żebyśmy się nie wstydzili później przedstawić tego, że my to zrobiliśmy, że my jako miasto to zrobiliśmy, pozyskaliśmy na to środki również zewnętrzne, co się chwali, ale te środki są, cały czas są projekty i jeśli można je pozyskiwać, to pozyskujmy, ale róbmy to po prostu solidnie. Ta jakość wykonania we wszystkich budynkach, łącznie z basenem no wiele do życzenia naprawdę zostawia.

Na tym zakończyła się część posiedzenia dotycząca wyłącznie trzech bloków. Przez kolejne półtorej godziny omawiano m.in. projekt przebudowy drogi powiatowej w Pionkach ul. Radomskiej, odwołano wiceprzewodniczącego komisji infrastruktury, łamano ustawę RODO itp.

Przeczytaj również

Komentarze