Kampania wyborcza do Sejmu RP już za nami, ale nurtująca pozostaje kwestia czy przypadkiem jedna z kandydatek nie wykorzystała przestrzeni miejskiej za darmo lub na preferencyjnych zasadach. Szczególnie, że jej materiały wyborcze były bardziej widoczne niż konkurentki.
Część radnych chciałaby wiedzieć, ile miasto zarobiło na kampanii wyborczej wynajmując powierzchnie reklamowe wiceburmistrz miasta kandydującej w wyborach do Sejmu. Jej kontrkandydatką była radna Wioletta Grzywacz, która startowała z listy PiS i również przyozdobiła miasto swoimi plakatami. O rozlicznie kampanii Kamili Kaczorowskiej dopytywał radny Tomasz Łyżwa, choć nie od razu zapytał wprost.
– Jakie środki finansowe wpłynęły do kasy miasta z tytułu wynajmu powierzchni reklamowych dla kandydatów do sejmu RP w październiku tego roku? – Robert Kowalczyk odpowiedział, że nie wie dokładnie ile, ale sprawdzi i chętnie przedstawi informację. – Jeśli pan będzie miał takie wyliczenia, żeby no nie tylko mnie, zapoznał pan radnych i jeśli będzie taka informacja na piśmie, to proszę, nie wiem czy do przewodniczącego albo do mnie, jeśli pan będzie to szybciej, to jest.
Najwyraźniej radny jest zbyt niecierpliwy, bo na tym samym spotkaniu stwierdził:
– Zadałem takie pytanie na początku, ile wpłynęło pieniędzy z kampanii wyborczej. Powiedział pan, że to sprawdzi. Dobrze. To jak pan jest tu biegły w tych rachunkach, a nie wie pan, ile wpłynęło, bo podobno każdą kasę pan liczy, to powinien pan wiedzieć. A jeśli pan nie wie, to ja zadam może inaczej to pytanie. Pani burmistrz robiła sobie kampanię i myślę, że ją to trochę kosztowało. To pani burmistrz, pani Kamila pewnie wie dokładnie, ile wydała na opłacenie banerów, które stały na mieście, na terenach miasta. Pani Kamilo, może pani odpowie precyzyjnie na to pytanie?
– Ja nie wiem, czy pan wie, że to komitet wyborczy opłaca rachunki, a nie kandydat – odpowiedział burmistrz, ale Tomasz Łyżwa brnął dalej dopytując czy kandydat nie wie, ile kosztuje jego kampania. Usprawiedliwieniem niewiedzy w tym zakresie może być fakt, że radny Łyżwa do tej pory kandydował jedynie w wyborach samorządowych z list PiS. I choć zasady finansowania kampanii wyborczych są jasno określone w przepisach, a sprawozdanie z wydatków na kampanię składa pełnomocnik wyborczy lub finansowy organowi, który zarejestrował komitet wyborczy. Wzór sprawozdania finansowego oraz zakres informacji, które powinny się znaleźć w sprawozdaniu, określa rozporządzenie ministra finansów w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego. Ale radny Łyżwa takim pełnomocnikiem nie był, jedynie kandydatem, więc może nie znać zasad rozliczania kampanii ani limitów, choć raczej powinien. Mógł też zapytać swoją „koleżankę Wioletę”, która także kandydowała w ostatnich wyborach do Sejmu, choć radny już kiedyś wyjaśniał, że jego koleżanka wystartowała, bo ją o to poproszono, więc zrobiła to grzecznościowo.
– No dobrze, ale kandydat nie wie, ile to kosztuje? – dziwił się nadal radny Tomasz Łyżwa, który swój wiedzę mógłby zweryfikować. Uznał, że zadał bardzo precyzyjne pytanie, a burmistrz jak zwykle nie udzielił mu odpowiedzi – najpierw chciał wiedzieć ile w sumie zarobiło miasto na kampanii wyborczej – i taką odpowiedź ma otrzymać, bo nawet skarbnik miasta nie pamięta konkretnej kwoty, a później domagał się rozliczenia kosztów kampanii samej Kamili Kaczorowskiej. Tej odpowiedzi udzieliłby zapewne, i to bardzo precyzyjnie pełnomocnik finansowy komitetu z którego startowała wiceburmistrz.
Ale żeby zaspokoić ciekawość radnego należy przypomnieć, że kampania prowadzona jest w granicach limitów wydatków dla komitetu wyborczego i w wyborach do Sejmu oblicza się go w sposób, że iloczyn:
- liczby wyborców w kraju ujętych w rejestrach wyborców,
- kwoty przypadającej na każdego wyborcę w kraju ujętego w rejestrze wyborców,
- łącznej liczby posłów wybieranych we wszystkich okręgach wyborczych, w których komitet zarejestrował listy kandydatów
dzieli się przez 460 (liczba posłów). Kwota przypadającego na każdego wyborcę została podwyższona z 0,97 do 1,10 zł. Pieniądze na kampanie mają swoje źródła finansowania, które także są konkretnie dookreślone.
Wkrótce rozpocznie się oficjalna kampania wyborcza w samorządach i tu również warto znać limity, które ustala się mnożąc kwotę przypadającą na jeden mandat radnego przez liczbę mandatów przypadających na okręg lub okręgi, w których dany komitet wyborczy zarejestrował kandydatów. Tomasza Łyżwę zapewne bardziej zainteresują jednak limity wydatków jakie wiążą się z wyborem na burmistrza, a może po prostu chciał wiedzieć ile kosztuje wynajęcie miejsca reklamowego w strategicznych punktach miasta.