Po raz kolejny radni miejscy zajmują się wydaniem opinii na temat wypełnienia obowiązków służbowych przez Roberta Kowalczyka. Już drugi raz Rzecznik Finansów Publicznych sprawdza czy nie doszło w Pionkach do możliwości naruszenia dyscypliny finansów, bo ktoś zasygnalizował nieprawidłowości. Wojewoda 7 lutego wezwał radę miasta do przedstawienia stanowiska w sprawie skargi na działalność przewodniczącego komisji skarg oraz przewodniczącego rady, ale Wojciech Maślanek nadal skargi nie przekazał pozostałym radnym. 10 marca stwierdził, że prześle ją w przyszłym tygodniu, a jego zdaniem jest to donos. Dodatkowo radni mogli dowiedzieć się, że urzędnicy, a właściwie zwierzchnicy zwracają się do pracowników po imieniu i do tego proszą o wykonanie jakiejś czynności. Spoufalanie się i proszenie ma wpływa na... próbę zdyskredytowania powagi rady miasta, uważa radny Maślanek.
Przewodniczący rady, w sposób dość osobliwy, podkreśla brak kompetencji pracowników podległych burmistrzowi. Właściwie niemal każdy pracuje źle, brak mu kompetencji, predyspozycji, a nawet swoje zadania wykonuje nie tam gdzie trzeba, choć tak naprawdę radny nawet nie zna warunków zatrudnienia poszczególnych osób czy zakresu ich zadań, ale to dlatego, że nie ma takich kompetencji, choć pewnie bardzo by chciał. Kierownicy wydziałów mają podobno „problemów co nie miara”, ale konkretnych przykładów radny Maślanek nie podaje. Przewodniczącego rady dziwi, że urzędnik, który tworzy jakiś dokument, podpisuje go swoim nazwiskiem pod oznaczeniem – sporządził.
W ostatnim czasie największym problemem przewodniczącego rady jest fakt, że RIO otrzymało protokół z posiedzenia, którego nie asygnował własnym podpisem. Uważa to za „skandaliczne zachowanie”, choć statut gminy miasta Pionki nie określa jednoznacznie procedur związanych z przygotowywaniem takich dokumentów ani nie jest to doprecyzowane w żadnej z ustaw.
Przewodniczący jest oburzony, że pracownicy urzędu zwracają się do siebie po imieniu. Wszyscy powinni być „per pan/pani” i wydawać polecenia w formie nakazującej, bez używania zwrotu: proszę. Słowa proszę i dziękuję niewiele kosztują, a mają ogromne znaczenie i są powszechnie stosowane między ludźmi. Widocznie niektórzy uważają je za zupełnie zbędne. Zdaniem radnego Maślanka przełożony nie może o nic prosić pracowników niższego szczebla. Na szczęście nie wszędzie panuje dyscyplina wojskowa i nawet dyrektorzy/kierownicy proszą swoich pracowników, bo tak po prostu jest kulturalniej oraz w ten sposób wyrażają do nich swój szacunek.
– Ja staram się traktować szczególnie pracowników biura rady miasta Pionki po partnersku, z szacunkiem. Do wszystkich, do wszystkich kierowników, do wszystkich urzędników pana burmistrza staram się podchodzić zgodnie z ustawą, zgodnie z przepisami – wyjaśniał radny Maślanek, choć niejednokrotnie już publicznie pokazywał swoje „partnerskie podejście i szacunek” do innych. – No ale jeżeli ja słyszę, jeżeli ja słyszę, że wchodzi przełożony, wchodzi pełniąca obowiązki sekretarza miasta Pionki pani Barbara Siek i zwraca się do podwładnej, do pracownika po imieniu, a wręcz w niektórych sytuacjach się prosi czy, odnoszę takie wrażenie, że to jest proszenie się, czy może to wykonać, czy ma czas, to coś jest nie tak. Zachwiane tu są relacje, to na pewno i one się przekładają później, a no na co? Na to właśnie, tą próbę, tą próbę pana burmistrza zdyskredytowania funkcji przewodniczącego, ale i powagi rady miasta.
Zdaniem przewodniczącego przełożony pracownika samorządowego, by nie dyskredytować powagi rady miasta, absolutnie nie może zwracać się do niego po imieniu, a już na pewno nie używać zwrotu proszę. Najwidoczniej bardziej akceptowalne dla radnego Maślanka są krótkie rozkazy wojskowe, ale nie każdemu one odpowiadają, a i prawidłowe relacje z pracownikami opierają się na wydawaniu pleceń także z użyciem zwrotu „proszę”. Nic nie kosztuje, a pozytywnie wpływa na zawodowe relacje i w niczym nie dyskredytuje powagi rady miasta.
Przy okazji wydawania opinii o wywiązywaniu się z obowiązków służbowych przez burmistrza, radni dowiedzieli się, że przewodniczący czeka już 5 lat na komputer, co dla niego jest to „coś nieprawdopodobnego”, choć w ramach wykonywania obowiązków służbowych pracownicy biura sporządzają wszelkie pisma na polecenie przewodniczącego. Równie „czymś nieprawdopodobnym” jest fakt, że w pomieszczeniach biura rady kontrolerzy prowadza swoje czynności. Jest to dodatkowe pomieszczenie, stworzone przez poprzedniego burmistrza na potrzeby rady do odbywania dyżurów czy posiedzeń komisji. Dyżury radnych, decyzją Wojciecha Maślanka zostały zawieszone na początku pandemii, a posiedzenia komisji odbywają się wyłącznie w sali konferencyjnej urzędu. Jedynie w sporadycznych przypadkach, z powodu np. trwającego szkolenia w sali konferencyjnej, komisja zbierała się w biurze. W poprzedniej kadencji komisje obradowały w biurze rady, najczęściej w tym celu udostępniane było pomieszczenie służące jako gabinet przewodniczącego rady. Ówczesny przewodniczący, Zbigniew Belowski nie miał z tym najmniejszego problemu i do dyspozycji wszystkich radnych służył komputer stojący na biurku przewodniczącego. Po zakończeniu kadencji radny Belowski sprzęt służbowy oddał. W tej kadencji „gabinet” przewodniczącego nie jest udostępniany radnym podczas nieobecności radnego Maślanka.
– Jak mogę podejść do sytuacji takiej, kiedy ani sekretarz miasta Pionki, ani pan burmistrz nie ustala, czy też nie informuje rady miasta, przewodniczącego rady, że pomieszczenie radnych, kiedy, kiedy to wy macie prawo korzystać z tego pomieszczenia, spotykać się z mieszkańcami, bo nie wszystkim pasuje do 15:30, radny też pracuje, może się umówić też o godz. 17-tej z mieszkańcem – przekonywał radny Maślanek. – Dyżury, bo być może będziemy musieli wprowadzić, bo niektórzy radni to sygnalizują, bo mieszkańcy się jakby nie mogą dostać i nie zawsze jest to umawianie się przez biuro z radnym, z radnym po prostu wygodne dla mieszkańców.
Dyżurów nie trzeba wprowadzać, a jedynie przywrócić. Kiedy funkcjonowały w sposób zwyczajowo przyjęty od lat, radni mieli dostęp do pomieszczeń w urzędzie również po zamknięciu budynku. Z powodu pandemii wprowadzono ograniczenia w swobodnym dostępnie do instytucji publicznych, a przewodniczący Maślanek zawiesił dyżury. Wszystko wróciło już do normy, oprócz dyżurów radnych. W związku z tym, po zakończeniu pracy, urząd jest niedostępny dla osób postronnych. Jeżeli radni miejscy powrócą do pracy na dyżurach, mieszkańcy będą mogli swobodnie dostać się do pomieszczeń rady. Pokój, o którym wspominał radny Maślanek, to dodatkowe pomieszczenie, które służy nie tylko radnym, ale właściwie wszystkim urzędnikom, bo od 2019 r. (od zawieszenia dyżurów) jest niewykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem, o którym wspominał radny Maślanek. Tu odbywają się szkolenia, gromadzone są dokumenty związane z różnego rodzaju kontrolami czy tak jak w chwili obecnej, udostępnione zostało urzędnikom RIO w celu przeprowadzenia standardowej, wynikającej z ustawy, kontroli finansów.
Radni z komisji skarg mieli przeprowadzić ocenę wywiązywania się z obowiązków służbowych przez burmistrza miasta Pionki, ale poruszali tematy niewiele mające wspólnego z obowiązkami, jak np. udostępnienie komputera przewodniczącemu, a jeśli już zarzucali jakieś nieprawidłowości, to jedynie ogólnie, bez podawania argumentów.
– Ja osobiście uważam, iż burmistrz miasta pan Robert Kowalczyk nie wywiązuje się rzetelnie ze swoich obowiązków służbowych. Narusza ewidentnie wiele przepisów o samorządzie terytorialnym i wymienię tutaj jeden, jest to art. 30 pkt 1 ppkt. 1 w przygotowywaniu projektów uchwał – mówił przewodniczący komisji skarg. – To przygotowywanie uchwał jest nierzetelne i naprawdę odbywa się w sposób niedbały, co mogą państwo, o czym państwo mogą się przekonać. Mamy za czymś głosować in blanco. Ja np. panu burmistrzowi od wielu miesięcy nie ufam, że uchwała przedstawiona przez pana burmistrza jest zasadna.
Właśnie po to radni otrzymują projekty uchwał na minimalnie 7 dni przed sesją, by móc sprawdzić ich zasadność i rzetelność. Mogą udać się do odpowiedniego wydziału w celu otrzymania wszelkich informacji, które pozwolą im na wypracowanie własnego stanowiska w sprawie. Mogą również skorzystać z pomocy prawnej, jeśli mają wątpliwości co do zgodności projektu uchwały z ustawami lub rozporządzeniami. Radny Abramowicz nie podał jednak żadnego przykładu wspomnianych nierzetelności, a więc należy chyba założyć, iż wszystkie projekty wnoszone przez burmistrza uznaje za niewłaściwie przygotowane.
– Kolejna sprawa, utrudnianie działalności wykonywania mandatu przez radnych. Jak i również dostęp przez radnych do dokumentów, które znajdują się w urzędzie. Jest utrudniony dostęp, dokumenty również są nierzetelnie przygotowywane, kolejny zarzut – kontynuował radny Paweł Abramowicz. Zapytaliśmy więc kilku kierowników wydziałów urzędu jakich dokumentów nie chcieli udostępnić radnemu, ale żaden z nich nie przypomina sobie sytuacji, by radny Abramowicz zwracał się do nich o udostępnienie jakichkolwiek dokumentów czy uzyskania wyjaśnień. Być może nie udało nam się dotrzeć do urzędników z którymi radny Abramowicz rozmawiał. Niestety sam też nie doprecyzował w jakiej sprawie chciał „dotrzeć do dokumentów, które znajdują się w urzędzie”. Nie doprecyzował również w jaki sposób Robert Kowalczyk utrudnia radnym sprawowanie mandatu.
Pismo (wezwanie do złożenia informacji i dokumentów) od rzecznika dyscypliny wpłynęło do biura rady 23 lutego 2023 r. Odpowiedź, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, rzecznik powinien otrzymać w ciągu 14 dni od otrzymania pisma, a radni dopiero 9 i 10 marca zajęli się opracowywaniem opinii. Rzecznik wezwał więc przewodniczącego rady miasta do przesłania wskazanych dokumentów na podstawie zawiadomienia o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych w urzędzie miasta, w terminie 14 dni, a więc najpóźniej do… 10 marca. Najwyraźniej przewodniczącego rady KPA nie obowiązuje, skoro zwrócił się do poszczególnych komisji o pomoc w opracowaniu opinii. Oczywiście zawsze istnieje druga ewentualność – przewodniczący wszystkie dokumenty przesłał do rzecznika w wyznaczonym terminie, a prace w komisji są jedynie prowadzone dla formalności i rozgłosu.
– To pismo generalnie trafiło do przewodniczącego rady miasta Pionki – mówił radny Maślanek podczas piątkowego (10 marca) posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji. – Generalnie ja chciałbym prosić o pomoc dla mnie, w wydaniu jak najbardziej rzetelnej, transparentnej opinii, która mam czas do wtorku (14 marca). Od 23 lutego, zgodnie z obliczaniem terminów kpa, 14 dni wypada 10 marca, a nie dopiero 14 marca. Jeśli przewodniczący potrzebuje więcej czasu na zebranie wymaganych dokumentów i zachować termin, konieczne było złożenie, przed upływem terminu, odpowiedniego oświadczenia woli. – Od razu informuję, że ostateczną decyzję podejmuję ja, przewodniczący rady miasta Pionki i do czasu zakończenia sprawy te dokumenty stanowią tajemnicę służbową.
Na zakończenie spotkania radnych, Paweł Kobylas chciał dowiedzieć się czegoś więcej na temat pisma od wojewody jakie wpłynęło do rady, a dotyczy przewodniczącego komisji skarg oraz przewodniczącego rady. Dodał również, że zadaje to pytanie teraz, gdyż ostatnie posiedzenie komisji skarg odbyło się już prawie rok temu. Ostatnie posiedzenie komisji skarg, wniosków i petycji dokładnie odbyło się w czerwcu 2022 r., choć zgodnie z zapisami statutu gminy miasta Pionki, przyjętego przez rade miasta, komisji owa powinna spotykać się nie rzadziej niż raz na kwartał. Co ciekawe, przewodniczący tej komisja, czyli radny Abramowicz, zwoływać powinien posiedzenie niezwłocznie, nie później niż w terminie 7 dni od dnia wpływu skargi, wniosku lub petycji. Ostatnio głośno zrobiło się w sprawie prac komisji pod przewodnictwem Pawła Abramowicza, kiedy to skarga mieszkańca złożona w marcu była rozpatrywana dopiero w czerwcu, a stanowisko w sprawie rada zajęła pod koniec grudnia, bo jak wyjaśniał wówczas przewodniczący rady, dopiero pod koniec grudnia otrzymał od przewodniczącego komisji protokoły z obrad, na podstawie których sporządził projektu uchwał na sesję. Tym sposobem pisma z marca, rada zaopiniowała dopiero po 9 miesiącach.
Właśnie w związku z tak opieszałymi pracami komisji skarg, wniosków i petycji do wojewody mazowieckiego wpłynęła skarga na działalność przewodniczącego komisji oraz na przewodniczącego rady miasta, w zakresie zaniedbań i nienależytego wykonywania zadań przy rozpatrywaniu skarg, wniosków i petycji w 2021 i 2022 r. Zdaniem skarżącego, jak informuje radca prawny z up. Wojewody, wszystkie skargi, wnioski i petycje wnoszone przez mieszkańców Pionek w 2021 r. zostały pozostawione bez rozpatrzenia, a skargi z 2022 r. zostały rozpatrzone dopiero w dniu 28 grudnia 2022 r. (protokoły z obrad komisji skarg, wniosków i petycji wraz z projektami uchwał wpłynęły do rady miejskiej dopiero 19 grudnia 2022 r., choć skargi, wnioski i petycje wpłynęły do rady miejskiej wcześniej, tj. w miesiącach marzec-maj 2022 r.). Skarga na radnego pełniącego funkcję w radzie jest skarga na radę, rozpatrywaną przez wojewodę. Wobec tego wojewoda wezwał radę miasta Pionki w dniu 7 lutego 2023 r. do przedstawienia stanowiska w sprawie, w szczególności do odniesienia się do wskazanych przez skarżącego zarzutów.
Co na to „winowajcy”? Pismo skierowane do rady nie zostało jeszcze przedstawione, bo jak twierdzi Wojciech Maślanek – „ja państwu je przekażę w przyszłym tygodniu”, czyli po 13 marca, choć pismo wpłynęło 7 lutego. Miało zostać również przekazane ok. 3 tygodni temu, kiedy dopytywał o nie na sesji Zbigniew Belowski. Wówczas Wojciech Maślanek mówił o „niezwłocznym przekazaniu radnym” pisma od wojewody, ale niezwłoczność nadal nie wystąpiła, skoro radni wciąż dopytują, choć obiecano im przekazanie informacji po sesji (14 lutego 2023 r.). Radny Paweł Abramowicz stwierdził, że zupełnie nie wie o co chodzi w tej skardze przekazanej do wojewody.
– To pismo jest skierowane do rady miasta Pionki. Ja poproszę najpierw o opinię, o opinię naszych radców prawnych – mówił radny Maślanek, który przez ponad miesiąc nic w sprawie pisma od wojewody nie zrobił, podobnie jak przewodniczący komisji., którego sprawa dotyczy bezpośrednio. – Ja jeszcze nie uzyskałem od pana wojewody czy to był donos, czy to była oficjalna skarga. Znacie państwo moje stanowisko, od razu mówię, że ja w ostatnich pismach, które kierowałem do pana wojewody poprosiłem i przekazałem informację, że nie będę polemizował z donosami, jeżeli, jeżeli, jeżeli pan wojewoda uzna za stosowne po prostu, żeby zapoznać państwa radnych no z tą sytuacją, no zobaczymy jeszcze, bo ona jest w trakcie, państwo dostaniecie ten dokument w wersji elektronicznej. Tyle na razie.
Pismo adresowane do rady miasta znów nie trafiło do radnych. Wojewoda pisze o skardze, przewodniczący rady zastanawia się czy to nie donos, z którym przecież nie będzie polemizował. Donos (w tym anonim) może być podstawą do wszczęcia postępowania administracyjnego przez organ. Zasadniczo informacje pochodzące z donosu są weryfikowane przez organ za pomocą stosownych dowodów przeprowadzonych w toku postępowania prowadzonego z udziałem stron tegoż postępowania. W sytuacji wszczęcia przez organ postępowania wskutek złożenia skargi, strona lub uczestnik takiego postępowania nie może od organu otrzymać informacji, od kogo skarga pochodzi (art. 73 § 1b Kodeksu postępowania administracyjnego). Zgodnie z RODO naruszeniem ochrony danych osobowych jest naruszenie bezpieczeństwa danych poprzez przypadkowe lub niezgodne z prawem zniszczenie, utracenie, zmodyfikowanie, nieuprawnione ujawnienie lub nieuprawniony dostęp do danych osobowych przesyłanych, przechowywanych lub w inny sposób przetwarzanych. Wobec tego nieuprawnione ujawnienie danych osobowych skarżącego należy zakwalifikować jako naruszenie ochrony danych.
Skoro wojewoda wskazał, iż otrzymał skargę, to należy ją traktować właśnie w takiej kategorii. Dopiero na skutek zebranych dowodów okaże się czy skarga była wniesiona zasadnie czy nie. Natomiast kto skargę (czy donos) wniósł nie zostanie przez wojewodę na tym etapie ujawnione. Jednak niektórym radnym miejskim ochrona danych osobowych niewiele mówi, a ustawa RODO nadal jest czymś niezrozumiałym i łamią jej przepisy w dowolnych konfiguracjach. Należy przy tym założyć, iż jeśli do wojewody lub prezesa UODO wpłynie skarga na radnych naruszających ustawy, to zostanie ona nazwana donosem, zapewne nieuzasadnionym nawet.
Po dyskusji na różne tematy, komisja przystąpiła do głosowania:
– Kto z państwa radnych jest za pozytywnym wywiązywaniem się z obowiązków służbowych pana burmistrza Roberta Kowalczyka? Kto jest za? Za pozytywnym. Tak, kto jest za pozytywnym i kto jest za negatywnym, w ten sposób – złożył niosek przewodniczący Paweł Abramowicz. Radni zagłosowali: jeden głos za, jeden przeciw, pozostali wstrzymali się od głosu. Tym samym komisja nie zajęła stanowiska w sprawie wydania opinii.