Przerwy w obradach radnych miejskich zazwyczaj są kilkuminutowe. Czasem bywają dłuższe, gdy trzeba omówić projekt nowo złożony lub jakieś istotne zmiany, ale to zdarza się niezwykle rzadko. Dłuższe przerwy występują wyłącznie podczas sesji absolutoryjnych, które trwają bardzo długo i naszpikowane są różnorodną tematyką. Tym razem przerwa na sygnał radnej, która musiała załatwić bardzo ważną sprawę.
– Mam sygnał, że potrzebna jest przerwa w tym momencie. Przepraszam, jeżeli komuś nie pasuje, ale jedna z radnych naprawdę no, sprawa jest związana z załatwieniem bardzo ważnej sprawy i chciałbym poprosić państwa o wyrozumiałość i chciałbym w tym momencie ogłosić półgodzinną przerwę. Na kawę zapraszam do biura rady – zwrócił się do obecnych na sali Wojciech Maślanek.
Oprócz radnych, w obradach udział biorą pracownicy biura rady, media obecne na sali, ale również te, które transmitują obrady online, pracownicy urzędu, w tym kierownicy, którzy czekają na omawianie projektów uchwał przygotowanych przez ich wydziały, obsługa urzędu. To ponad 20 osób, które musiały dostosować się do prywatnego wyjścia jednej z radnych. Zdarza się, że radny z przyczyn prywatnych musi opuścić posiedzenie, więc zgłasza swoje wyjście i nikt obrad nie przerywa na czas jego nieobecności. Bywa też tak, że któryś z radnych spóźnia się na sesję, nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt minut i wówczas również nikt nie czeka z rozpoczęciem obrad, by mógł w nich uczestniczyć. Ale bywają wyjątki, jak od każdej reguły, a ponieważ sesja odbywała się w piątek i były już godziny późno popołudniowe, półgodzinna przerwa z przyczyn prywatnych dla wielu osób była… niestosowna.
Po wznowieniu obrad, radny Zbigniew Belowski zabrał głos, nie pozostawiając nadzwyczajnej przerwy bez echa:
– Panie przewodniczący, chciałem zapytać w oparciu o który punkt regulaminu zarządził pan półgodzinną przerwę, bo ktoś musiał wyjść? To jest w ogóle niepoważne traktowanie radnych. Jeżeli ktoś z radnych musi wyjść, to wychodzi, pan to odnotowuje. Dochodzę do wniosku, że widocznie stan się panu nie zgadzał i ten jeden głos był panu potrzebny do czegoś. Tak, że bardzo proszę szanować nasz czas również, bo ja im jestem starszy, tym bardziej go szanuję, więc proszę to wziąć pod uwagę.
Radny Maślanek odpowiedział, że jako przewodniczący ma prawo zarządzić przerwę. Jednak słowa radnego Belowskiego były jak najbardziej zasadne, bo szacunek należy się wszystkim, a stwierdzenie, że głos radnej był akurat przewodniczącemu potrzebny w debacie po przerwie jak najbardziej słuszne, gdyż kolejnym punktem była nowa stawka za odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych, więc temat wzbudzający za każdym razem złożone dyskusje.