Transparentność pracy w radzie, czyli animozje wynikające ze wzajemnej niechęci

Transparentność pracy w radzie, czyli animozje wynikające ze wzajemnej niechęci

„Przewodniczący nie jest nikim ponad, jest jednym z nas” mówił Zbigniew Belowski odnosząc się do kwestii braku przekazywania korespondencji wpływającej do wszystkich radnych, która nie jest im przekazywana oraz o nieterminowym, niezgodnym z kodeksem postępowania administracyjnego, odpisywaniem przez Wojciecha Maślanka na pisma kierowane do niego przez radnych i instytucje. Wśród poruszanych tematów także sprawy prywatne i odczucia przewodniczącego o „parciu”.

Radny Belowski uważa, że wszelkiego rodzaju pisma przychodzące do rady miasta (do wszystkich radnych), a trafiające do jej przewodniczącego, bądź pisma wychodzące z rady powinny być dostępne dla każdego radnego.

Nie może być sytuacji, że przewodniczący czy to aktualny, czy przyszły, czy jakikolwiek inny może bez zgody rady prowadzić własną politykę, chociażby personalną, o czym wiemy i mieliśmy już takie przypadki dotyczące naszej działalności. Myślę, że absolutnie żadna ustawa nie ogranicza dostępności rady do kompletu dokumentów, które wychodzą z rady miasta, o ile te dokumenty nie są opatrzone klauzulą tajności. W poprzedniej kadencji wszyscy podpisywaliśmy zachowanie tajemnicy, w tej kadencji nie ma nic takiego.

W dalszej części dyskusji pojawił się wątek kto „wyprowadza” dokumenty z biura rady i udostępnia je publicznie, łamiąc prawo i normy obyczajowe. A chodziło o udostępnienie pism dot. radnego Kamila Panufnika, które bezprawnie funkcjonują w internecie, choć przez wnioskodawcę zostały wycofane i sprawę należy uznać za niebyłą. I choć zachowanie klauzuli powinno być respektowane, a etyka wskazuje by radni nie poruszali publicznie, przed kamerami spraw, które dotyczą prywatnego życia innych członków rady, to jednak nie wszystkich te normy dotyczą. Radny Maślanek beztrosko krytykował radnego Panufnika, że ten działa w grupie Roztańczeni oraz odnosił się do jego wpisów na prywatnym profilu w mediach społecznościowych, choć nie było to związane z tematem posiedzenia. Bezpardonowo zaatakował również radnego Panufnika w sprawie jego pracy zawodowej.

Na stwierdzenie, że przewodniczący nie odpisuje w terminie lub nie informuje radnych o wpływających dokumentach, Wojciech Maślanek wyjaśnił:

Przecież to wszystko funkcjonuje, całe, całe biuro rady miasta Pionki, cała działalność jest na podstawie, funkcjonuje ustawy o samorządzie gminnym i ustawy o przepisach o postępowaniu administracyjnym. Przecież jeżeli panie, panie radny ma pan do mnie zastrzeżenie, jako do przewodniczącego, że coś pan otrzymał nie w terminie, przecież może pan złożyć skargę do sądu administracyjnego czy też, czy też, czy też dochodzić, czy też dochodzić, naprawdę. Ja uważam, ja uważam naprawdę, ja nie mam żadnych tajemnic, ja przecież powiedziałem wyraźnie na tej sesji, kiedy padło pana pytanie czy, czy po prostu mógłby się pan zapoznać, ja czekałem na wniosek. Jeżeli rada miasta Pionki mnie upoważni do upublicznienia czy też zaprezentowania, tylko niech pan zwróci uwagę, to jest tutaj tryb gdzie postępowanie się jeszcze nie zakończyło. To przewodniczący rady miasta Pionki był wezwany przez rzecznika, nie rada miasta Pionki tylko przewodniczący rady miasta Pionki do przygotowania i przesłania opinii o wykonywaniu obowiązków służbowych przez burmistrza miasta Pionki.

W dyskusji o przekazywaniu pism przez przewodniczącego do radnych chodziło o te dokumenty, które do biura wpływają sygnowane do przewodniczącego, ale których adresatem jest cała rada i które znikają gdzieś w szufladach, jak już to kiedyś nazwali radni upraszając się o to, by przewodniczący jednak przekazywał im pisma kierowane do rady albo chociaż informował o ich wpłynięciu.

Głos w sprawie braku informacji zwrotnej od przewodniczącego zabrał także Paweł Kobylas, który od 9 miesięcy czeka na wyjaśnienie w sprawie odwołania z funkcji przewodniczącego komisji. Zwrócił się do wojewody o wyjaśnienie rozbieżności. Wojewoda skierował pismo z żądaniem wyjaśnień do przewodniczącego rady miasta Pionki i sprawa gdzieś utknęła. Prośbę radnego Kobylasa  Wojciech Maślanek nazwał donosem, ale w końcu obiecał, że przekaże zainteresowanemu radnemu odpowiedź jaką skierował do wojewody. Radny Kobylas nie otrzymał obiecanego pisma, a sprawa chyba utknęła w martwym punkcie.

Ale ja już odpowiadam. Panie radny Kobylas, informuję pana, że pana sprawa jest aktualnie u pana wojewody mazowieckiego, w organie nadzoru – wyjaśniał radny Maślanek. – Pan wojewoda mazowiecki otrzymał odpowiedź.

I choć radny Maślanek publicznie kilka miesięcy temu obiecał Pawłowi Kobylasowi, że przekaże mu odpowiedź do wojewody, jak już ją napisze (sierpień 2021 r.), to zapytany pod koniec lutego dlaczego do tej pory tego nie zrobił stwierdza, że to wina radnego Kobylasa, bo nie zgłosił się po nią do biura rady. Na takie stwierdzenie Paweł Kobylas odpowiedział, że co drugi dzień jest w biurze i przewodniczący jakoś nie poczuwał się do przekazania dokumentu.

Zbigniew Belowski mówił o tym, że od radnych dowiaduje się „o selektywnym traktowaniu” przez przewodniczącego w sprawie informowania o wpływających do rady pismach.

Jako przewodniczący rady w poprzedniej kadencji i wiceprzewodniczący rady powiatu wiem, że dobrym zwyczajem jest, by każdy radny mógł się zapoznać z każdym pismem wchodzącym i wychodzącym. A jak to wygląda w praktyce, to zależy od dobrej bądź złej woli przewodniczącego, co nie jest moim zdaniem dobrą drogą.

Nowe kompetencje przewodniczącego

W nowym statucie gminy miasta Pionki pojawił się zapis, że przewodniczący rady może zwołać nadzwyczajne posiedzenie komisji. W orzecznictwie ani ustawie o samorządzie gminnym nie funkcjonuje zapis dający takie kompetencje, ale podczas prac nad statutem radny Wojciech Maślanek walczył o niego tłumacząc, że nie będzie go nadużywał, ale chce by jednak znalazł się w statucie na wypadek nieobecności przewodniczącego komisji i jego zastępcy.

Wskazujemy na wadliwość takiego zapisu, ale decyzja należy do państwa – wyjaśnił radca prawny.

Wielokrotnie na komisji statutowej przekazywałem sytuacje jakie mieliśmy do tej pory. Były paraliże komisji – mówił Wojciech Maślanek. I faktycznie w tej kadencji taki paraliż nastąpił, kiedy z członkostwa w komisji oświaty zrezygnowali radni: Pacan, Grzywacz i Wierzycka, a pozostali w niej tylko Belowski i Panufnik. Każda komisja musi składać się z co najmniej trzech członków, więc faktycznie nie mogła pracować. – Były paraliże, że w sytuacji takiej gdy przewodniczący (komisji) nie mógł zwołać, również nie mógł zwołać zastępca albo również nie mógł z przyczyn, że był nieobecny albo nie było komisji (?). Ja nie wiem w czym jest problem radnego Szałabaja, który cały czas, mam takie wrażenie nie wiem, pan radny Szałabaj jest chyba zakochany w funkcji przewodniczącego rady miasta Pionki, no. Ja wiem, że ma pan parcie… ja mam takie odczucia, proszę pana.

Włodzimierz Szałabaj zgłosił wniosek by zastąpić w statucie zapis „przewodniczący rady” na „grupa radnych” w kwestii zwoływania nadzwyczajnych posiedzeń komisji. Gdyby radny Szałabaj miał faktycznie „parcie” na funkcję przewodniczącego rady, to raczej nie zgłaszałby wniosku, który ujmuje kompetencji.

I dlaczego, dlaczego pan radny Szałabaj tak chce na siłę jakby uniemożliwić dobrego rozwiązania, które funkcjonuje i funkcjonowało panie radny Belowski w tamtej kadencji z którego to pan korzystał. Nie róbmy rewolucji, coś dobrze, które funkcjonuje. Ja wielokrotnie również z przewodniczącym komisji, panem radnym Nowakiem dyskutowałem i obaj analizowaliśmy również statuty w ościennych gminach. To uprawnienie nigdy przewodniczący tego uprawnienia nie nadużywa, ono jest tylko w sytuacjach, bo przewodniczący odpowiada za organizowanie, za organizację pracy rady miasta Pionki. I nie wiem w czym tu jest problem?

Jeżeli wojewoda analizując przyjęty statut zauważy błędny zapis, to nakaże jego usunięcie lub zweryfikuje go wyrokiem sądu. Kompetencje przewodniczącego rady ograniczają się wyłącznie do zwoływania i prowadzenia sesji oraz organizacji pracy rady. Zwoływanie posiedzeń komisji, nawet nazwanych nadzwyczajnymi, wybiegają poza ustawowe kompetencje przewodniczącego na co uwagę zwrócili radcy prawni urzędu nanosząc adnotację w projekcie statutu.

Zbigniew Belowski chciał odpowiedzieć ad vocem na wywód przewodniczącego, by sprostować nieprawdę, że zwoływał nadzwyczajne posiedzenia komisji w minionej kadencji (choć nie miało to miejsca), ale nie został dopuszczony do głosu, a tym samym Wojciech Maślanek złamał regulamin rady miasta - §23.1. „Przewodniczący Rady udziela głosu poza kolejnością (…) w celu sprostowania przez mówcę błędnie zrozumianego lub nieściśle przytoczonego stwierdzenia oraz dla głosu ad vocem. Za głos ad vocem uważa się taki głos, w którym mówca odniósł się imiennie do radnego lub burmistrza”. Przewodniczący wielokrotnie  zapis ten łamał nie pozwalając na sprostowanie wypowiedzi, ale nigdy jeszcze nie było sytuacji, że nie dopuścił radnego do głosu ad vocem. Na ostatniej sesji nie reagował nawet na to, że ma obowiązek udzielenia głosu ad vocem, upierając się i powtarzając „nie udzielam panu głosu”. Kiedy radny Belowski stwierdził, że chce zabrać głos ad vocem, bo przecież został wywołany przez przewodniczącego i chce sprostować „bo pan publicznie kłamie, panie przewodniczący”, radny Maślanek zaczął przywoływać go do porządku grożąc wykluczeniem z posiedzenia, a na kolejne zgłoszenie o zabranie głosu ad vocem powiedział:

Ogłaszam 5 minut przerwy. Niech pan radny Belowski ochłonie troszeczkę. –Takie słowa padały na ostatnim posiedzeniu wielokrotnie, kiedy radni lub burmistrz również domagali się dopuszczenia do głosu. Wszyscy mieli ochłonąć, choć nie wykazywali zdenerwowania, ale mogli faktycznie powiedzieć coś, co dla radnego Maślanka byłoby niekorzystne lub niewygodne.

Panufnik: jaki jest przewodniczący każdy widzi

Kamil Panufnik chciał poddać pod dyskusję myśl, że skoro przewodniczący może przerwać wypowiedź radnego i wezwać go do mówienia wyłącznie na temat przedmiotu obrad, to czy radni mogą skorzystać z tego prawa w odniesieniu do nietematycznych wypowiedzi przewodniczącego.

To tak troszeczkę pół żartem, pół serio – wyjaśniał radny Panufnik, bo jego spostrzeżenie wzbudziło śmiech niektórych radnych. – To nie jest tak, że przewodniczący jest jakimś nadradnym i jemu wszystko wolno, i może kulturalnie bądź niekulturalnie… w ogóle mowa o kulturze w ustach przewodniczącego woła o pomstę do nieba. Ale „do rzeczy”. Wydaje mi się, że nie może być takiej sytuacji, że przewodniczący, w tym przypadku Maślanek, może nami wszystkimi dyrygować i swoje teorie może nam przetransportowywać, a my jak pokorne owieczki musimy być  w niego zapatrzeni. Nie musimy, ponieważ jaki jest przewodniczący każdy widzi.

Panie Panufnik no, ja wiem, że lubi się pan popisywać. Pokazuje to pan tańcząc i na facebooku szczególnie – skwitował radny Maślanek, choć prywatne zamiłowania czy pasje radnego nie powinny być tematem posiedzenia.

Zachowanie przewodniczącego Maślanka zostało określone jako uwłaczające godności radnego i niestety ośmieszające, poprzez takie zachowania i wypowiedzi, całej rady.

Bezpardonowy atak

Powiem szczerze, że miałem nie poruszać tej sprawy, ale zachowanie pana radnego Kamila Panufnika utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak muszę powrócić do tematu, który dotyczy personalnie pana radnego Kamila Panufnika, który w piśmie do radnych zarzucił mi, pomówił generalnie – zaczął Wojciech Maślanek. –  Zarzucił mi kłamstwo, manipulację czy też czegoś nieprzekazywanie, jak to zwykle ciągle, ciągle niektórzy radni mają z tym problem.

Zwrócił się nie tylko do radnych, ale także do mieszkańców, omawiając zawodowe niuanse dot. radnego Panufnika.

Dotyczy dwóch wniosków, które wpłynęły od pracodawcy pana radnego – tu wypowiedź przewodniczącego chciał przerwać burmistrz informując, że pracodawca jednak wnioski te wycofał, więc sprawa winna być uznana za niebyłą. To jednak nie powstrzymało przewodniczącego od dalszego omawiania rozpoczętego tematu. – Z wnioskiem o wyrażenie zgody o rozwiązanie stosunku pracy – tyle, że przewodniczący niczego takiego nie wniósł pod obrady. – Oba wnioski pracodawca, firma wycofała – uzupełnił po przerwie radny Maślanek. – Sprawa dotyczy pisma jakie pan radny Panufnik raczył wystosować do państwa radnych drogą elektroniczną w którym to zarzuca przewodniczącemu rady, tak jak wspomniałem wcześniej, że czegoś radny nie przedstawił, czuje się zażenowany, czuje się zniesmaczony. No to ja więc krótko panie radny Panufnik, jeżeli pan kieruje pismo nie do rady miasta Pionki tylko do przewodniczącego rady miasta Pionki, to ja panu w tym momencie chciałbym odpowiedzieć, że procedura została przez mnie wszczęta i ja, przewodniczący rady mam czas na przesłanie wszystkich dokumentów kompletu całego do jeżeli, jeżeli był, byłaby ta sprawa procedowana na sesji rady miasta Pionki, zapewniam pana, że wszystkie dokumenty w sprawie na pewno radni i pan by otrzymali. Natomiast pana zachowanie, jak tu pan mi wielokrotnie zarzuca, no ja tylko przeczytam: „w przypadku jakichkolwiek wątpliwości rzetelnie działający przewodniczący miasta” – wyrywkowe fragmenty odczytywał radny Maślanek, choć Kamil Panufnik poprosił o przeczytanie całości. – No naprawdę, „osobiście jestem oburzony oraz bardzo zniesmaczony postawą i zachowaniem pana przewodniczącego Wojciecha Maślanka, w szczególności iż świadomie i z premedytacją przedstawił państwu tylko jedno z pism dotyczących mojej sprawy”. Jeszcze raz panu oświadczam, pan kierował to pismo do mnie, procedura trwała i została przerwana przez wycofanie wniosku przez pracodawcę. I to jest tyle w tym temacie. Naprawdę proszę o refleksję, naprawdę  nie starajmy się nie przeszkadzać sobie, tylko pomagać, współpracować i się szanować.

Kamil Panufnik odpowiedział radnemu Maślankowi, że pismo nie było do niego kierowane ponieważ zaczynało się od słów „szanowni państwo radni”. Dodał, że omawiać wniosek pracodawcy radni mogli podczas sesji, gdyby doszło do sytuacji wyrażenia zgody na zwolnienie radnego. Takiej sytuacji nie było, bo przecież pracodawca swój wniosek w ostateczności wycofał, a więc cała sprawa jest prywatnym problemem i nie powinna być w ogóle poruszana na forum publicznym.

Pan przewodniczący postanowił zrobić to w taki, a nie inny sposób i przez to o tym temacie oprócz państwa radnych mam wrażenie, że wie więcej niż pół Pionek – wnioski pracodawcy radnego trafiły bowiem na różne fora internetowe i media społecznościowe, bo ktoś je „udostępnił”. To nie pierwsza taka sytuacja w tej kadencji, że dokumenty adresowane do rady pojawiają się w internecie na długo przed tym niż wszyscy radni odbiorą je z biura by zapoznać się z tematem. – I tutaj jest dobry moment żeby zadać na forum publicum pytanie do pana przewodniczącego, podkreślam pytanie, bo to nie jest oskarżenie. Jeżeli dokumenty w mojej sprawie, a złamane zostały wszystkie procedury RODO, to już nawet nie chodzi o moje dane, na tych pismach występują też inne osoby, funkcjonują w obiegu „medialnym” tego miasta, to oznacza, że jeżeli na początkowym stadium w posiadaniu tych pism było tylko 15 radnych, pani sekretarz i pracownicy biura rady, i nagle te pisma funkcjonują w obiegu publicznym, to znaczy, że mamy gdzieś tutaj osobę, która te dokumenty rozprzestrzeniła. Nie mam wątpliwości, że w celu skompromitowania troszeczkę mojej osoby i pokazania mnie w złym świetle (…). Proszę odpowiedzieć radnym na pytanie czy to pan, jako przewodniczący stoi za tym, że dokumenty, w tym przypadku moje, ale to nie są jedyne dokumenty, które funkcjonują w obiegu medialnym, czy to pan stoi jako osoba, bądź jako osoba udostępnia te dokumenty „swoim ludziom” żeby…

Przewodniczący Maślanek chciał przerwać wypowiedź Kamila Panufnika, ale poparł go Robert Kowalczyk. Warto byłoby wyjaśnić sprawę „wypływających” dokumentów, które powinny być dostępne wyłącznie dla radnych, bo do nich były adresowane. Publikowanie dokumentów w mediach społecznościowych i na forach internetowych stało się praktyką od ponad 2 lat i proceder trwa w najlepsze. Tak było chociażby z pismem od rzecznika dyscypliny finansów publicznych w sprawie burmistrza. Zanim radni odebrali dokumenty z biura, przeczytali je w całości w internecie, bo ktoś je tam zamieścił. Nawet słynny donos na burmistrza zanim trafił do rąk radnych udostępniony został szerszej grupie odbiorców.

Co mnie nie zabije w tej kadencji, wzmocni mnie w następnej

Oczywiście ambicjonalnie nie jest to dla mnie dobra sprawa, wizerunkowo pewnie też nie, ale jeżeli już ją rozpatrujemy wychodzę z założenia, bo to nie jest pierwsza sytuacja, która bezpośrednio uderza w moją osobę – co mnie nie zabije w tej kadencji, wzmocni mnie w następnej – kontynuował radny Panufnik.

Wojciech Maślanek liczył, że Kamil Panufnik przeprosi go za to, że napisał do radnych maila.

Bo pan w tym piśmie naprawdę pomówił mnie i naprawdę nie doczekałem się. Panie Panufnik, mnie pana życie prywatne naprawdę nie interesuje. Mnie nie interesuje, że pan tańczy, że pan wypisuje na fb różne sprawy porusza – jak zaznaczył, to jest jego prywatna sprawa skąd to wie. Dodał, że radnym jest się nie tylko podczas obrad sesji i komisji, tylko „radnymi jesteśmy również w życiu prywatnym, zawodowym, przez całe 24 godziny”. Zapytany ponownie czy mógłby udzielić odpowiedzi na pytanie czy stoi za tym, że dokumenty z rady trafiają do obiegu zewnętrznego, nie odpowiedział wymijając się stwierdzeniem, że na wniosek radnego Panufnika udostępnił je wszystkim radnym sugerując tym samym, że wśród radnych jest ktoś, kto nie strzeże tajemnicy korespondencji i udostępnia pisma osobom postronnym.

Panie radny i przewodniczący Maślanek, dzisiejsza sesja w odbiorze społecznym dała dowód na to, że jest pan absolutnie niegodny być przewodniczącym rady miasta Pionki – podsumował dyskusję Zbigniew Belowski. – Moje zdanie jest dokładnie takie samo ponieważ traktuje pan przepisy prawa w sposób wybiórczy i nie tylko jest to moje zdanie, ale także ogromnej części tej rady. Dał pan dzisiaj temu dowód uniemożliwiając mi m.in. zabranie głosu ad vocem, sprostowania kłamstwa, a takich przypadków jest coraz więcej i zaczynam dochodzić do wniosku, że pan się zachłysnąwszy swoją funkcją zaczyna się w tym wszystkim gubić.

Czy przewodniczącego obowiązują tryby administracyjne?

O to zapytał radny Szałabaj, który przypomniał, że czas na odpowiedź wynosi 21 dni. Jest też określony czas w którym przewodniczący powinien przekazać dokumenty radnym czy innym instytucjom. Wojciech Maślanek nie widzi problemu w tym, że odpowiada później mieszkańcom, urzędnikom, przedsiębiorcom, radnym i nawet zasłania się możliwością przedłużenia czasu, który jest oczywiście dopuszczalny o ile powiadomi się o tym stronę wnoszącą. Dodatkowo radny Szałabaj zapytał o zasady bezpieczeństwa poczty elektronicznej na którą przewodniczący wysyła radnym dokumenty, bo na liście odbiorców znajdują się imiona i nazwiska osób, które radnymi nie są i nawet nie były. W tych dokumentach często znajdują się dane wrażliwe, personalia osób prywatnych itp.

Maile do radnych, jak wyraził się przewodniczący, wysyła biuro rady za które odpowiedzialność bierze burmistrz.

Proszę się akurat zapytać pań obsługujących biuro, gdzie i na jakie adresy, jakie radny podał, przesyłają dokumenty. Jak wszystkich i mnie również obowiązuje tryb administracyjny, szanowny panie. Jeżeli, jeżeli sprawa jest zawiła czy wymaga wyjaśnień, można zawsze te tryby przedłużyć.

Wydłużanie terminów czasem trwa wyjątkowo długo, bo chociażby pismo od spółki ekoPionki, które wpłynęło do przewodniczącego i burmistrza w dniu 24 grudnia 2021 r., przewodniczący dopiero 1 lutego 2022 r. pocztą elektroniczną przesłał radnym.

No przecież ja to pismo przesłałem radnym. To pismo było poruszane na dzisiejszej sesji i gdyby mnie pan dokładnie słuchał, to pismo było zaadresowane do rady miasta Pionki, a powiedziałem, że w 90% odnosiło się tylko personalnie do przewodniczącego rady – tłumaczył Wojciech Maślanek nie zważając zupełnie na to, że przekazał je jednak dużo później niż wskazuje tryb administracyjny, a to, że zatrzymał korespondencję zupełnie go nie wzruszyło.

Przeczytaj również

Komentarze