Wydało się. To nie ceny surowców energetycznych generują koszty ciepła, tylko pensja dodatkowego członka rady nadzorczej

Wydało się. To nie ceny surowców energetycznych generują koszty ciepła, tylko pensja dodatkowego członka rady nadzorczej

Miejscy radni zebrali się we wtorek na posiedzeniach komisji i sesji, by podyskutować w sumie przez 4 godziny o tym czy poręczać dalej zeszłoroczny kredyt dla PWKC. Omówione zostało niemalże wszystko co dotyczy spółki, ale także kilka innych wątków. Podczas debaty wszyscy dowiedzieli się, że właściwie, gdyby w radzie nadzorczej spółki było o jednego członka mniej, to spółka byłaby zapewne w lepszej kondycji finansowej. Ogromnym rozczarowaniem musiał być dla niektórych fakt, że członkowie tejże rady miesięcznie otrzymują ok. 3 tys. zł wynagrodzenia.

Żadną tajemnicą nie jest, że pewna grupa w radzie miasta bardzo ubolewa nad tym, że pracownicy samorządowi, rady nadzorcze czy ogólnie pracownicy w mieście zarabiają pensje i że w ogóle mają pracę. Pewne środowiska twierdzą, że już niedługo, po wyborach, nowy burmistrz zrobi porządki, bo takiego nadzatrudnienia jaki jest obecnie, nie było nigdy. Twierdzą tak też niektórzy radni miejscy, którzy zamiast sprawdzić stan faktyczny, wolą opierać swoje osądy na plotkach. Podobnie zresztą jak wynagrodzenia – które najlepiej rosną w przekazach nieformalnych i tak np. członek rady nadzorczej PWKC ma zarabiać 6.800 zł, choć jego pensja wynika wprost z ustawy. Spółki miejskie generują same straty, i to coraz większe, chociaż np. ekoPionki wypracowuje zyski, a strata wynikająca z bilansu to pokłosie tego, że w momencie tworzenia tej spółki wpisano jej majątek, przejęty od MZUK i mocno wyeksploatowany, jako nowy, w pełnej wartości. Teraz spółka musi go amortyzować, a wartość amortyzacji odpisywać od swoich wypracowanych dochodów. Na szczęście akurat marzec 2023 r. to ostatni miesiąc tej amortyzacji i teoria o wiecznych stratach ulegnie weryfikacji. Za to spółka PWKC, borykająca się z ogromnymi podwyżkami zakupu węgla, gazu, energii elektrycznej czy do niedawna zakupem praw do emisji CO2, które z 2 mln zł wzrosły do ok. 11 mln rocznie, straty wykazuje. Radni próbowali przekonywać się nawzajem, że wpływ na to ma sytuacja w kraju i właściwie większość ciepłowni ma ten sam problem, niektóre stoją u progu bankructwa, ale podobno, tak przynajmniej twierdzi radny Wojciech Maślanek, tylko pionkowskie PWKC nie radzi sobie z wykonywaniem zadań. Pewnie też specjalnie dla spółki z Pionek, rząd wprowadził ustawę dotyczącą gwarantowanych cen za ciepło, bo nigdzie indziej podwyżki ogrzewania nie wystąpiły i poza nami wszędzie jest tanio i nikt nie ma problemów z zakupem węgla, nikogo też nie przerażają ceny gazu, oleju opałowego, prądu. Zła sytuacja w PWKC to tylko wina burmistrza i zarządu spółki, która zamiast zarabiać i dzielić się zyskami, wypracowuje straty, a te wynikają głównie z tego, że w radzie nadzorczej jest 4 członków i trzeba im płacić za pracę.

Pan wbrew swoim zapowiedziom z 2018 utrzymuje, utrzymuje to przedsiębiorstwo miejskie, spółkę jedną i drugą. Jedna i druga generuje straty. No ja tak czekam ten piąty rok panie burmistrzu, a pan nie chce się cofnąć do swoich słów, naprawdę dobrych decyzji, które, które ustaliliśmy, które naprawdę razem, razem nawet podejmowaliśmy te nasze, nasze jakby założenia na kadencję. Mieliśmy wtedy nadzieję na wygraną, no i wygraliśmy – mówił we wtorek podczas komisji budżetu radny Wojciech Maślanek. – No niestety panie burmistrzu co rok, co rok to zadłużenie się powiększa, co rok mieszkańcy muszą dokładać do, no to są koszty, koszty budżetu, a budżet, no z czego się składa budżet? No z opłat, z podatków, szczególnie z opłat wnoszonych przez mieszkańców. Bo subwencje, subwencje panie burmistrzu, dostajemy z państwa, bo to są na inne cele.

Opłaty za usługi oferowane przez spółki miejskie nie zasilają budżetu miasta, a opłaty za wodę, ścieki czy centralne ogrzewanie są zatwierdzane przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki w formie taryf, na których wysokość nie ma wpływu ani rada miejska, ani burmistrz, ani nawet zarząd PWKC. Subwencje natomiast to bezzwrotna pomoc finansowa z budżetu państwa udzielana w celu wyrównania niewystarczających dochodów własnych każdej gminy. Może ona składać się z części wyrównawczej, równoważącej i oświatowej. W Pionkach to ok. 21% całości budżetu. Subwencja oświatowa i tak nie pokrywa w całości wydatków na oświatę i trzeba dołożyć z budżetu miasta. Wyrównawcza ma pokryć straty np. związane z mniejszymi wpływami do budżetu z tytułu obniżenia podatku dochodowego od osób fizycznych, a cześć równoważąca to pieniądze, które powinny być uzyskane w związku z nowymi stawkami podatków lokalnych, których radni z Pionek nie chcieli podnieść nawet o wysokość inflacji.

Natomiast jeszcze mnie zastanawia panie burmistrzu, jeden zawsze pan argument podnosi, ten nieszczęsny prąd – kontynuował radny Maślanek. – 3 mln chyba pan teraz powiedział, tak?

Robert Kowalczyk chwilę wcześniej wspomniał, że spółka PWKC obecnie płaci za prąd kwotę 1 mln zł miesięcznie, a jeszcze niedawno płaciła raptem 100 tys. zł.

Milion, milion. 100 tys. wcześniej. Ale to milion teraz to spółka płaci za prąd, czy całe, czy całe, czy całe miasto? – dopytywał Wojciech Maślanek, który sam o sobie mówi, że „ja jako odpowiedzialna osoba i znająca kondycję i finanse w mieście”. Burmistrz dopowiedział, że za prąd wszyscy płacimy drożej, nie tylko spółka miejska i być może niedługo trzeba będzie zwołać sesję, by zastanowić się z których inwestycji w tym roku zrezygnować, żeby mieć pieniądze na zapłacenie rachunków za prąd i gaz w mieście. Za same obiekty sportowe energia elektryczna wynosi 76 tys. zł/ m-c, a gaz potrzebny do ogrzania basenu to koszt miesięczny rzędu 36 tys. zł.

To są właśnie te osłonowe działania, to jest ta ochrona dla samorządów, która ma działać, ale dopiero w rozliczeniu rocznym. I to nie jest żadna nowość i nie jesteśmy jedni – mówił Robert Kowalczyk. – Tutaj pan radny Maślanek mówi, że przynoszą straty spółki. No nie, chcę jasno powiedzieć, że ekoPionki nie przynosi strat. Spółka zaczęła się rozwijać i ma niezłe zlecenia, zaczyna sobie świetnie radzić na rynku. Faktycznie w gorszej sytuacji, chociaż zawsze było w lepszej, jest w tej chwili PWKC, ale wynika to bezpośrednio z tego, co się dzieje na rynku, że tego typu przedsiębiorstwa nie są wspomagane.

Dalej wspomniał o rozliczeniu za ciepło mieszkania po rodzicach o powierzchni ok. 40 m2, gdzie za cały rok opłaty za ciepło wyniosły niecałe 3 tys. zł, a do zwrotu jest prawie 600 zł, czyli ogrzanie mieszkania w bloku kosztowało ok. 2,4 tys. zł. Za taką kwotę nie można było zimą kupić nawet tony węgla.

Czy to jest drogo? Czy tanio? Czy gdzieś jest taniej? Bardzo bym prosił, żeby wskazać. Co tu daleko szukać, bardzo proszę na przykładzie sąsiada, bogatego samorządu, to znaczy, że co? Tam też sobie nie radzą? – pytał burmistrz, który przedstawił radnym, że spółka ciepłownicza z Kozienic musiała posiłkować się kredytem w wysokości 16 mln zł z poręczeniem z budżetu samorządu na 12 mln zł, a w Pionkach w ubiegłym roku PWKC zaciągnęło 4 mln zł kredytu na zakup emisji z poręczeniem z budżetu miasta na kwotę 1 mln zł rocznie. Dodał również, że gdyby rada zdecydowała się podnieść opłatę za odbiór odpadów o sugerowane 4 zł, to miasto miałoby w budżecie dodatkowe 600 tys. zł i jeszcze ok. 1 mln zł, gdyby podniesiono podatki o wartość inflacji. – 95% gmin z byłego województwa radomskiego podniosło podatki. Wszyscy podnieśli śmieci. Natomiast pan uważa się za dobrego wujka i myśli pan, że jeżeli obarczymy o 20 zł na rok naszego mieszkańca więcej, to on na tym straci, a wcale by to aż tak naszych mieszkańców nie obciążyło. Bo ja mogę panu podać przykłady gmin, zresztą chwalonych, doinwestowanych, gdzie i o ile podniesiono podatki.

Takie dane, jakie chciał przedstawić Robert Kowalczyk pewnie nie spodobałyby się radnemu Maślankowi, bo faktycznie dotąd podawane gminy jako przykład, że można taniej i lepiej, podniosły opłaty dla swoich mieszkańców i dziś Pionki już tak niekorzystnie przykładem nie świecą. Jednak przewodniczący rady tematu kontynuować nie chciał.

Do dyskusji przyłączył się za to radny Tomasz Łyżwa, który znany jest już z tego, że zazwyczaj dopytuje o sprawy oczywiste, albo powtarza pytania swoich poprzedników. Tym razem jednak, choć jest to informacja jawna, zapytał o liczbę członków rady nadzorczej spółki PWKC, choć wszyscy zainteresowani wiedzą, że jest ich czterech, a statut spółki wyraźnie wskazuje, że w radzie zasiadać może od 3 do 5 osób. Zdaniem radnego Maślanka czterech członków to „bardzo dużo”.

W radzie nadzorczej PWKC w tej chwili do, no może by nam pan powiedział, jest 4 osoby, bo chyba było 3 i może by pan powiedział, jak są wynagradzani miesięcznie. Jeśli to tak, takie jedno pytanie – mówił radny Łyżwa, a burmistrz odpowiedział, że zarówno rada, jak i zarząd spółki pobierają wynagrodzenie zgodnie z ustawą, a na wniosek obydwu tych organów, obniżyli sobie wynagrodzenie do minimalnie możliwych, więc radny chciał wiedzieć dokładnie, ile wynoszą te wynagrodzenia. – Jest 4 członków rady nadzorczej? To jakby mi pan powie, ile średnio sumarycznie nawet ile miesięcznie pobiera ta rada nadzorcza.

„Średnio sumarycznie” odpowiedzi nikt nie udzielił, ale podczas sesji Robert Kowalczyk podał, że wynagrodzenia wynikają wprost z zapisów ustawy.

Pana radnego Łyżwę najbardziej interesuje praca widzę, bo chciałby zobaczyć czy my czasami naszych mieszkańców, poprzez pracujących dla nich ludzi w tych spółkach, przypadkiem za bardzo nie obciążamy, nie drenujemy im kieszeni. Więc zgodnie z ustawą z dnia 9 czerwca 2016 r. o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami, zarząd takiej spółki może zarobić od 3-krotności do 5-krotności wynagrodzenia średniego wynikającego z IV kwartału w spółkach państwowych, nie biorąc pod uwagę nagród z zysków. U nas wiceprezes bierze 3-krotność, a prezes 3,5-krotność. Jeżeli chodzi o radę nadzorczą, to nie ma spółki, bez względu na to czy ona jest w mieście Pionki, czy w Kozienicach, czy ona jest w Warszawie, czy gdziekolwiek indziej, wszędzie są rady nadzorcze, które decydują o strategii i bieżącej pracy spółki. My mamy 4 osoby. Jeżeli chodzi o to, ile zarabiają członkowie rady, to zgodnie z ustawą mogą zarobić do 1-krotności wynagrodzenia średniego o którym mówiłem dla członków zarządu i tak członkowie rad nadzorczych mają 0,6, natomiast przewodniczący ma 0,8 tego średniego wynagrodzenia z IV kwartału w spółkach państwowych.

Tylko ile to konkretnie jest? Jak podaje GUS w IV kwartale 2022 r. wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku wyniosło 6.965,84 zł brutto, a więc członek rady nadzorczej PWKC otrzymuje netto za miesiąc pracy i tak mniej niż wynosi dieta przewodniczącego rady miasta. Wszyscy członkowie rady nadzorczej pobierają miesięcznie wynagrodzenia netto w łącznej wysokości 13.668 zł, a np. wszyscy radni miejscy „kosztują” budżet miasta 31.200 zł.

Pan burmistrz na komisji powiedział, że jest wniosek o dofinansowanie zewnętrzne do wybudowania kotłowni (gazowych), na razie leży 3 lata i żebym zalobbował – ponownie głos zabrał radny Łyżwa, do którego faktycznie Robert Kowalczyk zwrócił się słowami: „chciałbym usłyszeć, co pan takiego zrobił dobrego i który wniosek pan wsparł, żeby w tym mieście żyło się lepiej?”. – No panie burmistrzu, ja powiem tak, słyszałem to, nie wiem czy to od pana padło, ale na pewno tu z któregoś kręgu, że ten czwarty członek zarządu, który został zatrudniony, to właśnie on się miał zajmować pozyskiwaniem tych środków. No jest już jakiś czas dłuższy w tej spółce, no efektów nie widać. Przyjął pan też do pracy spółki radnych, no i oni biorą za to pieniądze tak, że nie wiem, może ci państwo by się zajęli, bo biorą za to pieniądze, pozyskiwaniem tych środków. To i tak żeby uzdrowić tą spółkę na dzień dzisiejszy no to może trzeba było zredukować liczbę w radzie nadzorczej, poszukać oszczędności i tyle.

Burmistrz odpowiedział, że nie ma w Polsce spółki ciepłowniczej, która byłaby krainą mlekiem i miodem płynącą, ale spółka PWKC ma roczny obrót sięgający ponad 40 mln zł, a jej majątek wcale nie wynosi 21,8 mln zł, jak sugerował Wojciech Maślanek (choć są to dane z 2011, kiedy spółkę powołano do życia), bo dzisiaj ta wartość jest znacznie wyższa, podobnie jak kilka lat temu 2-pokojowe mieszkanie w Pionkach kosztowało ok. 100 tys. zł, a dziś to już nawet 250 tys. Czwarty członek rady nadzorczej wcale nie został zatrudniony by pozyskiwać środki zewnętrzne, tylko miał przeprowadzić inwestycję w kotłownie gazowe, na które i tak spółka nie dostała pełnego finansowania, bo NFOŚiGW podpisał umowę na budowę na podstawie kosztorysu z 2019 roku i w wówczas miało to kosztować 15 mln zł. Po 4 latach wiadomo już, że koszty drastycznie wzrosły i 5 kotłowni za takie pieniądze wybudować się nie da, choć we wniosku o dofinansowanie wpisano ich określoną ilość, więc by móc spełnić warunki dofinansowania trzeba by ich wybudować dokładnie 5.

Na komisji pan radny Paweł Kobylas mówił o tym, że właściwie nie powinniśmy czekać na dofinansowanie, tylko powinniśmy już w 2019 r. czy 20 budować kotłownie. Nie mogliśmy ich budować, brać kredytów i budować dlatego, że mamy złożony wniosek by zdobyć finansowanie kompleksowej budowy pięciu kotłowni, na które mamy pozwolenie na budowę, mamy podpisane umowy na dostawę gazu z PGNiG i teraz wyłącznie tych rzeczy wiązałoby się z tym, że wniosek, który złożyliśmy do NFOŚ stałby się nieaktualny. A co by było gdybyśmy dzięki przychylności, bo myślę, że gdyby była taka przychylność ze strony niektórych radnych i lobbowaliby w różnego rodzaju instytucjach, zdobyli te pieniądze, to co byście powiedzieli? Że budujemy za własne, zamiast spokojnie poczekać aż otrzymamy środki.

Spółka PWKC jeszcze w 2019 r. przedstawiła radnym miejskim kompleksowe rozwiązanie dotyczące budowy 5 kotłowni rozproszonych. Miała otrzymać na ten cel bezzwrotne dofinansowanie 30% wartości inwestycji oraz resztę w postaci niskooprocentowanej pożyczki. Projekt wykonano, wniosek został złożony, nawet pojawiło się już 5 przyłączy gazowych w różnych częściach miasta, ale na podpisanie umowy czekano 4 lata, choć NFOŚ zapewniał, że nie potrwa to długo. I choć koszty budowy znacząco wzrosły, to NFOŚ nie chciał renegocjować zapisów – wniosek pozostał niezmieniony. Teraz PWKC chce dowiedzieć się ile faktycznie kosztowałaby budowa tych 5 kotłowni i z aktualnym kosztorysem chce zwrócić się ponownie do funduszu aby uzyskać wyższą kwotę dofinansowania lub zgodę na odejście od budowy 5 kotłowni na rzecz budowy dwóch w ramach przyznanych środków zewnętrznych.

Przeczytaj również

Komentarze