Ile kosztowały rzeźby z Pionek?

Ile kosztowały rzeźby z Pionek?

Wiele już słów padło odnośnie cen rzeźb jakie zostały rozlokowane na terenie miasta. Kwoty rosły z miesiąca na miesiąc, a spekulacji na ten temat było mniej więcej tyle ile mieszkańców liczy miasto. Wreszcie Zbigniew Belowski powiedział publicznie, ile miasto za rzeźby zapłaciło.

Na terenie miasta jest dokładnie 21 obiektów artystycznych, które przykuwają uwagę przyjezdnych i wywołują złość u niektórych mieszkańców. Trzy rzeźby, które znajdują się przed blokiem wspólnoty, w której mieszka Zbigniew Belowski zostały pozyskane całkowicie za darmo. Jedna z nich została wyszperana w Centrum Rzeźby w Orońsku.

Tadek Królikowski odnowił, wypiaskował za własne pieniądze, pomalował, a Marek Baran przywiózł i posadowił. Druga instalacja, która stoi, ten Łapacz jest depozytem, który wypożyczyliśmy z gminy Orońsko, ponieważ ta rzeźba stała przy placu zabaw. Porozmawialiśmy z gminą Orońsko, rozmawialiśmy z tamtejszym wójtem, wyraził zgodę, przywieźliśmy. Marek Baran posadowił. Trzecia praca, znaleziona również w Orońsku – także za darmo. Ogromna zasługa Marka Barana, Teodora Królikowskiego, Rajmunda Szewczyka. Dowiedziałem się od moich przyjaciół z Lublina, że na prywatnym terenie leży piękne koło, które wylądowało tam, a wcześniej stało przed ambasadą francuską w Warszawie. Ponieważ rzeźbiarz Andrea Lomanzo nie był w stanie tego zabrać do Paryża, tak jak inne rzeczy. Ta rzeźba została pocięta. Byliśmy tam z Kamilem [Panufnikiem] jako pierwsi, oglądaliśmy to na miejscu i kolega mówił, że nie wierzy, że to się uda zrobić, chociaż jest takim entuzjastą. Naprawa tej rzeźby pociągnęła kwotę ponad 20 tys. zł. Zapłacił za to Rajmek Szewczyk. Przez miesiąc Andrea był tutaj w Polsce, nadzorował remont, remontował sam. O 4 rano, w paskudną pogodę przywieźliśmy ją tutaj w całości, postawiliśmy dzięki Rajmkowi i Markowi. Tancerka to jest rzeźba młodej artystki, która była prezentowana w Centrum Rzeźby Polskiej, a tam pokazywane są jedynie rzeźby wyjątkowe, nie przypadkowe. Tam nie może przeciętny rzeźbiarz pójść i sobie wystawić. To jest rzeźba z konkursu. W depozycie. Będziemy musieli ją oddać w każdej chwili, kiedy artystka sobie tego zażyczy. Rzeźby w okolicy Kasyna, to 7 obiektów plus jeden gratis. To są rzeźby, na które Miejski Ośrodek Kultury napisał wniosek do ministerialnego konkursu „Rzeźba w przestrzeni publicznej dla Niepodległej 2021 rok – Pionki tożsamość”. Dostaliśmy ok. 85 tys. zł na zakup tych wszystkich rzeźb od artystki. Również za darmo przywiózł je Marek Baran, wyczyścił, zamontowali, wszystko zrobili, jak należy. Miasto dołożyło do tego symboliczną kwotę. Ostatnia rzeźba, która stanęła na Placu Konstytucji. To jest rzeźba, która dotarła bardzo dziwnie do nas, ponieważ Andrea Lomanzo zakochał się w Pionkach, jak tu przyjechał po raz pierwszy. I któregoś dnia przyszło mu do głowy, że ponieważ zmarł jego mentor i przyjaciel, starszy już pan, ale znany szwajcarsko-francuski artysta Onelio Vignando. Jego żona stała się spadkobierczynią całego dorobku artystycznego, w tym tej ogromnej rzeźby. Andrea zadzwonił do Clea Vignando i powiedział: słuchaj, ja jestem w Pionkach. Zobacz sobie na mapie, gdzie Pionki leżą i jest tu ze mną Bela, który robi takie rzeczy i czy może, tę rzeźbę, która jest w magazynie postawić? Clea mówi do mnie: przyleć do Paryża. Wsiadłem w samolot, poleciałem do Paryża, obejrzałem rzeźby, trochę się przestraszyłem, bo to było w detalach, rozebrane. Jak już domówiliśmy temat, to ona mi mówi: masz rzeźbę w prezencie, tylko trzeba ją zabrać do Pionek. Myślicie, że coś takiego jak transport takiej rzeźby to jest taka prosta sprawa? Że to jest tanie? Nie. Ale powiem otwartym tekstem, na tej sali są 4 osoby: Włodek [Szałabaj], Kamila [Kaczorowska], Robert [Kowalczyk] i ja [Zbigniew Belowski], które z prywatnej kieszeni wyjęły pieniądze, żeby przywieźć tę rzeźbę. Jak ktoś was będzie pytał co to jest, to jest Moai. Moai to są z Wyspy Wielkanocnej te głowy. Tylko to jest graficzny, skrótowy bardzo element rzeźbiarski, który ma idealne proporcje, takie same jak tamte posągi. Moich prywatnych jest 8 mrówek, które stoją przy bibliotece pedagogicznej, nie na terenie miasta. Jest ich na ogrodzeniu 5 plus 3, co bardzo łatwo zinterpretować.

Tym sposobem łatwo wywnioskować, że miasto faktycznie zapłaciło z własnej kasy jedynie wkład własny do projektu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dzięki któremu na terenie Pionek pojawiły się rzeźby zwierząt, jakie niegdyś zamieszkiwały te tereny. Reszta to inicjatywa oddolna ludzi, którzy chcieli wnieść odrobinę artyzmu w przestrzeń publiczną. Chcieli sfinansować takie działania, więc to zrobili, szczególnie, że zrobili to z prywatnych funduszy. Miasto udostępniło jedynie przestrzeń.

Przeczytaj również